[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Grzeczny chłopiec.
Podniósł się niechętnie i wziął od niej kieliszek.
- Nie musisz do mnie mówić tak, jakbym był
Kserksesem.
- Jesteście bardzo do siebie podobni - stwierdziła
stanowczo.
- Może po prostu obydwaj jesteśmy spragnieni
miłości? - zapytał, podając jej napełniony do połowy
kieliszek. Do diabła, musi przez to jak najszybciej
przebrnąć! Tętno dudniło mu, wnętrza dłoni miał
wilgotne. Czuł się jak idiota. Nic nie szło zgodnie
z planem! - Do diabła, Emmy, nie tak chciałem to
urządzić! Miałem zamiar zabrać cię na piękną kolację,
zawiezć samochodem z odkrytym dachem, a potem
przywiezć z powrotem tutaj, poczęstować koniakiem...
-I uwieść mnie? - zapytała zwięzle.
- Nie! W każdym razie nie od razu - przyznał
w przypÅ‚ywie szczeroÅ›ci. OparÅ‚ siÄ™ wygodniej na krzeÅ›­
le i usiłował zebrać na odwagę. - Nie, Emmy, nie
miałem zamiaru cię uwodzić, dopóki nie zgodzisz się
spłacić długu - wydusił wreszcie.
-Ach! Wreszcie doszliśmy do sedna sprawy. Czego
144 DIABELSKA CENA
dokÅ‚adnie chcesz ode mnie zażądać, Julianie? Ostrze­
gam cię, że nie mam żadnych osiągnięć w szpiegowaniu,
defraudacji ani innych tego typu rzeczach. Powinnam
cię chyba także ostrzec, że nie mam już regularnych
dochodów. Jeśli chcesz pieniędzy, to będziesz musiał
razem ze mną poczekać na odsetki od nakładu. - Zmiało
spojrzała mu w twarz i przygryzła dolną wargę.
Julian wytrzymał jej spojrzenie. Nie będzie już dłużej
kluczył, zdecydował.
- Emmy - powiedział łagodnie - nie chcę twoich
pieniędzy. Nie chcę, żebyś dla mnie szpiegowała i de-
fraudowała. Chcę czegoś, co tylko ty możesz mi dać.
Chcę, żebyś zamieszkała ze mną tutaj, w Tucson.
Emelina zmarszczyła czoło.
- Możesz to powtórzyć?
- Słyszałaś, co powiedziałem. Daj mi słowo, że
przeprowadzisz siÄ™ do mnie, Emmy. PotrzebujÄ™ ciÄ™.
- Tak właśnie ma wyglądać moja spłata długu?
- wydusiła z trudem.
- Tak. - Tylko to jedno słowo wydobyło się
spomiędzy zaciśniętych zębów Juliana.
Emelina jeszcze przez chwilę patrzyła na niego,
a potem potrząsnęła głową.
-Nie.
Julian poczuł, że cała krew odpływa z jego twarzy.
To jedno słowo było jak uderzenie. Przebiegła przez
niego fala bezradnej zÅ‚oÅ›ci. KochaÅ‚ jÄ…! Nie uÅ›wiada­
miał sobie tego w pełni aż do tej chwili; nie chciał
zdawać sobie sprawy z głębi własnych uczuć. Kochał
ją, a ona go odtrąciła. Julian miał wrażenie, że ziemia
usuwa mu się spod stóp.
W salonie zaległa martwa cisza. Emelina i Julian
patrzyli na siebie. Kserkses wyczuł napięcie i pytaj;
podniósł łeb niepewny, jak powinien zareagować.
W końcu Julianowi udało się zebrać energię i od
zwać. Wymagało to wszystkich sił, jakie miał.
DIABELSKA CENA
145
- Myślałem - powiedział ochryple - że zawsze
płacisz swoje długi.
- Och, tak, Julianie. Ale nigdy nie zgodziłabym się
zamieszkać z tobą dlatego tylko, żeby dotrzymać
zobowiÄ…zania.
- Rozumiem. - Boże, co on teraz ma zrobić? Chciał
wpaść we wÅ›ciekÅ‚ość, oskarżyć jÄ… lub potÄ™pić. Obieca­
ła, że spłaci ten dług! Dała mu słowo, a teraz nie chce go
dotrzymać! Jeszcze nigdy nie czuł takiej bezradności
i rozpaczy.
Emelina ziewnęła. Postawiła kieliszek na stole,
oparła się wygodnie i podwinęła nogi pod siebie. Rzęsy
opadły jej na policzki.
- PrzyjadÄ™ tu i zamieszkam z tobÄ…, Julianie - wy­
mruczała sennie - nie z powodu naszego układu, ale
dlatego, że cię kocham. Ale to nieładnie, że tak się ze
mną drażnisz. Rano musisz mi powiedzieć, czego
naprawdÄ™ ode mnie chcesz.
Julian zerwał się na równe nogi, potykając o Kserk-
sesa, i jednym susem dopadł jej fotela.
Ale tego wieczoru nie było już nic do powiedzenia.
Emelina smacznie usnęła.
ROZDZIAA DZIESITY
Następnego ranka Emelina otworzyła oczy i ujrzała
siedzącą na brzegu łóżka zjawę z kubkiem kawy w ręku.
- Wielki Boże, Julianie - uniosła dłoń do obolałej
głowy - wyglądasz jeszcze gorzej, niż ja się czuję.
- Spojrzała na jego zaczerwienione oczy, potargane
wÅ‚osy i ubranie, w którym najwyrazniej spaÅ‚. -PrzyjÄ™­
cie chyba się udało?
- Owszem. Właściwie to było trochę nudno, dopóki
się nie zjawiłaś, ale dzięki tobie i Kserksesowi bardzo
się ożywiło.
Kserkses, czujnie stojący przy łóżku, trącił nosem
dłoń Emeliny. Pogłaskała go odruchowo.
- Głupi pies - powiedziała z czułością. - Och Boże,
jak mnie głowa boli.
Julian podał jej kawę.
- Wypij. To ci pomoże.
-Wątpię. - Z wysiłkiem jednak usiadła, wsparta na
poduszkach, i niepewnie wzięła kubek do ręki. Julian
nie spuszczał z niej wzroku.
- Podejrzewam, że wyglÄ…dam okropnie - westchnÄ™­
Å‚a.
- Wyglądasz pięknie - uśmiechnął się lekko.
Zapadła cisza. Emelina sączyła kawę i usiłowała
dojść do ładu ze swoim żołądkiem. Potem powiedziała
uprzejmie, żeby przerwać ciszę:
- Masz piękny dom, Julianie.
Zignorował to i wciąż wpartywał się w jej twarz
z napięciem.
DIABELSKA CENA
147
- Emmy - spytał - czy pamiętasz wszystko, co się
zdarzyło wczoraj wieczorem?
Zmarszczyła czoło.
-Dlaczego? - zapytała podejrzliwie. - Czyżbyś mnie
wykorzystał? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl