[ Pobierz całość w formacie PDF ]

się do nas. Pani Larsen zajmie się dziećmi.
Rebeka zarezerwowaÅ‚a stolik u Lorda Fletchera, po­
łożonej nad jeziorem Minnetonka restauracji urządzonej
w stylu starej angielskiej gospody. SiedzÄ…c przy stoliku,
z którego rozciągał się malowniczy widok na wodę, Jess
czuła się naprawdę szczęśliwa. Nawet nie przeszkadzało
jej, że w jadłospisie figurują same steki, kurczaki i owoce
morza. No, no, pomyślała, coraz bardziej upodobniam
się do moich amerykańskich przyjaciół.
Jedyną przykrą chwilę przeżyła w południe, kiedy
Stephen zadzwonił do niej ze szpitala. Chociaż cieszył
się z decyzji Toddów, zaczął jej tłumaczyć, że jeszcze
wiele może się zdarzyć. Jakby nie rozumiał jej radości.
Albo jakby wolał, by się nie cieszyła, dopóki nie będzie
po wszystkim.
Rebeka podniosła kieliszek.
DAR %7Å‚YCIA 195
- Za Annie. Oby jak najszybciej wróciła do zdrowia.
I za Chelsea, która nie zawahała się pomóc przyjaciółce.
- Uśmiechając się do obu kobiet, ciągnęła: - I za Jake'a,
naszego brata, a Jessiki wuja. Oby udaÅ‚o nam siÄ™ wyba­
wić go z opresji.
Niestety, mimo że wszystkie trzy wytężały umysły,
nic sensownego nie wymyśliły. Już prawie gotowe były
się poddać, kiedy nagle Rebeka podskoczyła na krześle.
- Już wiem! - zawoÅ‚aÅ‚a. - UrzÄ…dzmy seans spiryty­
styczny! Znam kobietÄ™, która podobno jest Å›wietnym me­
dium. Nazywa siÄ™ Irina Ivanova i mieszka w St. Paul.
Niedawno, kiedy przeprowadzałam z nią wywiad do
książki, powiedziaÅ‚a, że może mi pokazać, jak to siÄ™ od­
bywa. Co wy na to? Gdybyśmy zdołały skontaktować
się z mamą, spytać ją o radę...
Lindsay, osoba pragmatyczna i twardo stÄ…pajÄ…ca po
ziemi, wyśmiała ten pomysł. Ale jej siostra była uparta.
- Co ci szkodzi, Lin? Może być zabawnie, nawet jak
nic z tego nie wyjdzie. Jess, ty oczywiÅ›cie też jesteÅ› za­
proszona. Najlepiej urzÄ…dzić seans w domu naszych ro­
dziców. Jake'owi, skoro przebywa gdzie indziej, nie po­
winno to w niczym przeszkadzać. Pogadam ze Ster-
lingiem...
Chociaż Jess nie byÅ‚a spokrewniona z Kate i nie bar­
dzo wierzyÅ‚a w jakiekolwiek siÅ‚y nadprzyrodzone, ma­
rzyła o tym, aby móc obejrzeć od wewnątrz wspaniałą
rezydencję Fortune'ów. Bądz co bądz zbudował ją jej
dziadek Benjamin. Tu spędził większość swojego życia.
A ze słów Lindsay wynikało, że na ścianach wisi kilka
jego portretów.
196 SUZANNE CAREY
- ChÄ™tnie przyjdÄ™ - powiedziaÅ‚a. - JeÅ›li moja obec­
ność nikomu nie będzie przeszkadzała...
Kiedy Rebeka przyszła do niego z pomysłem seansu
spirytystycznego, Sterling zwrócił się do Kate po radę.
ZaprosiÅ‚ jÄ… na lunch do maÅ‚ej, nikomu nieznanej restau­
racji w Stillwater, uroczym miasteczku usytuowanym nad
brzegiem rzeki St. Croix, i tam najpierw opowiedział jej
o nowych dowodach w sprawie morderstwa Moniki Ma­
lone, po czym poruszył temat seansu.
- OczywiÅ›cie to gÅ‚upota, ale skoro im na tym tak bar­
dzo zależy, pewnie nie ma sensu się sprzeciwiać -
oświadczył, zanurzając widelec w serowo-szynkowym
suflecie. - Osobiście nie jestem zachwycony. Gdyby do
prasy przedostała się informacja, że siostry Jake'a usiłują
wywoÅ‚ać ducha swojej matki, dziennikarze mieliby uży­
wanie.
Kate, ubrana w szare wełniane spodnie, ręcznie tkane
peruwiańskie poncho oraz miękki kapelusz z opadającym
rondem, była wyraznie wzruszona. Córki za nią tęsknią!
Potrzebują jej rady! Zarówno kochana szalona Rebeka,
jak i cicha, rozsądna Lindsay, która w przeciwnym razie
nie zgodziłaby się na żaden seans! Tak bardzo pragnęła
przytulić je do siebie, opowiedzieć o katastrofie, z której
cudem uszÅ‚a z życiem, przyznać siÄ™, że od dÅ‚uższego cza­
su ukrywa się w Minneapolis, tuż pod ich nosem, i że
śledzi wszystkie rodzinne poczynania.
Zdaniem Sterlinga, ujawnienie siÄ™ byÅ‚o zbyt niebez­
pieczne. Ten, kto chciał ją zabić, mógłby ponowić próbę,
gdyby się dowiedział, że pierwsza się nie powiodła.
DAR %7Å‚YCIA 197
Ale dziÄ™ki seansowi mogÅ‚aby porozumieć siÄ™ z cór­
kami. To wcale nie jest taki zły pomysł!
Pogrążyła się w zadumie. Aaron Silberman, obrońca
Jake'a, wierzył, iż odciski butów znalezione przez policję
należą do mordercy lub morderców. Prosił nawet Gabriela
Devereax, aby ponownie porozmawiaÅ‚ z sÄ…siadami Mo­
niki i wybadał, czy na pewno nikt nie widział żadnych
obcych osób kręcących się wokół domu aktorki.
Doskonale. Było jednak coś, o czym Silberman nie
pomyślał. Ani on, ani nikt inny nie zainteresował się
świadkiem, który twierdził, że tamtego wieczoru widział
w okolicy Lindsay.
WÅ‚aÅ›ciwie nawet siÄ™ Silbermanowi nie dziwiÅ‚a. Lind­
say przedstawiła niepodważalne alibi. Jednakże kobieta
podajÄ…ca siÄ™ za siostrÄ™ Lindsay, niejaka Tracey Ducet,
faktycznie była do niej z wyglądu niezwykle podobna
- oczywiÅ›cie nikt poza Kate i FBI nie wiedziaÅ‚, że Lind­
say miała brata blizniaka, a nie siostrę. Ponieważ jednak
Tracy za wszelką cenę chciała wedrzeć się do rodziny
i zagarnąć część majÄ…tku, może - tak jak Monica - po­
stanowiła uciec się do szantażu. Może wybrała się do
domu aktorki, by ukraść oÅ›wiadczenia na temat tożsa­
moÅ›ci rodziców Jake'a, a potem zagrozić mu, że je ujaw­
ni, jeżeli nie spełni jej żądań.
Nagle Kate uświadomiła sobie, że mogłaby podzielić
się swoimi refleksjami ze Sterlingiem i prosić go, aby
przekazał je Silbermanowi, bała się jednak, że przyjaciel
nie potraktuje jej poważnie. A pomysł seansu... rozmowa
z córkami...
Hm, odkąd zaczęła żyć w ukryciu jako ekscentryczna
SUZANNE CAREY
198
Kate Anderson, mecenaska sztuki, zaprzyjazniła się
z wieloma młodymi osobami; niektóre z nich pracowały
w miejscowym teatrze, zajmujÄ…c siÄ™ dzwiÄ™kiem i oÅ›wiet­
leniem.
SiedzÄ…cy naprzeciw Sterling odÅ‚ożyÅ‚ widelec i wpa­
trywał się w nią uważnie.
- Powiedz coÅ› - burknÄ…Å‚ pod nosem. - WidzÄ™ po two­
jej minie, że coś knujesz.
Uśmiech, jaki wypełzł na jej usta, jeszcze bardziej go
zaniepokoił.
- W przeciwieÅ„stwie do ciebie, staruszku, w peÅ‚ni po­
pieram pomysÅ‚ Rebeki. A nawet zamierzam siÄ™ jej uka­
zać, oczywiÅ›cie w postaci ducha. MyÅ›lÄ™, że ludzie z te­
atru, na których pomoc i dyskrecję mogę liczyć, mają
odpowiednią wiedzę i sprzęt, aby stworzyć mój obraz
holograficzny.
Sterling doskonale orientowaÅ‚ siÄ™, na czym polega te­
chnika holograficzna; wiedział, że tą metodą można
otrzymywać ruchome, trójwymiarowe obrazy przestrzen­
ne. NiewÄ…tpliwie bardzo by to uatrakcyjniÅ‚o zorganizo­
wany przez RebekÄ™ seans.
Bał się jednak o Kate; czy przypadkiem nikt jej nie
przyłapie na gorącym uczynku.
- Nie bądz niemądra, Kate - skarcił ją. - Wierzę
w zdolnoÅ›ci twoich przyjaciół z teatru, ale nie warto ry­
zykować. Rebeka lubi bujać w obÅ‚okach, ale nie jest gÅ‚u­
pia. Lindsay z kolei to osoba o trzezwym, bystrym umy­
śle. Jessica Holmes też sprawia wrażenie osoby twardo
stÄ…pajÄ…cej po ziemi. Równie dobrze mogÅ‚abyÅ› dać za­
wiadomienie do prasy o swoim cudownym odrodzeniu.
DAR %7Å‚YCIA 199
- Niepotrzebnie siÄ™ martwisz, Sterling. Ci ludzie to
zawodowcy. Stworzą ruszający się, mówiący obraz
i przerzucą go do pokoju, w którym będzie się odbywał
seans. Ja w tym czasie bÄ™dÄ™ w innej części domu. A gdy­ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl