[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Chcesz powiedzieć, że jest lichwiarzem? Kiwnął głową.
- Dobra. Ukradłeś obraz dla pieniędzy, rozumiem. Ale dlaczego myślałeś, że jest coś wart? -
mówiłem wolno. - W mieszkaniu było dużo obrazów. Dlaczego wziąłeś właśnie ten?
Uśmiechnął się blado, poruszając szerokimi ramionami.
- Powiedziała mi, że jest wart kupę forsy. Dlatego wisiał na ścianie. Pozostałe obrazy ona
sama namalowała, ale ten jeden był inny.
- Jak inny?
- Nie wiem, tak powiedziała.
- Ile za niego dostałeś? Uśmiechnął się gorzko.
- Tylko dwa tysiÄ…ce euro.
- Spodziewałeś się więcej? Wzruszył ramionami.
- Ile więcej?
- Może bardzo dużo. Miała pieniądze, tak? Dlatego ją poznałem. W banku jest skarbiec. Tam
właśnie pracuję.
- Skarbiec. 1 Catherine coś w nim trzymała?
- Oczywiście.
- Co?
- Nie wiem.
- Och, daj spokój. Chcesz mi wmówić, że nie popatrzyłeś?
- Nie mogłem - oświadczył stanowczo. - W skarbcu są skrzynki. Wszystkie zamknięte.
Klienci podpisujÄ… formularz, a ja wpuszczam ich do skarbca. Potem zanoszÄ™ ich skrzynki do
prywatnego pokoju. Posługują się kartą, żeby wejść do środka.
- Masz na myśli kartę kodową? - zapytałem, robiąc ręką ruch, jakbym przesuwał kartę
kredytowÄ… przez elektroniczny czytnik. - TakÄ… z paskiem magnetycznym?
- Tak. Nie mogłem widzieć, co jest w skrzynce.
- A jak sądzisz, co w niej trzymała?
WysunÄ…Å‚ dolnÄ… wargÄ™.
- Nie wiem. Może pieniądze. To bez znaczenia. Nie mógłbym niczego wziąć.
- Ale obraz to co innego?
- Chyba tak.
- Ponieważ miałeś mnie.
Popatrzył mi w oczy i pokiwał głową.
- Catherine nie dała mi klucza. Paige mówiła o twojej książce, więc pomyślałem, że może
będziesz mógł mi pomóc.
- Dlaczego po prostu nie powiedziałeś mi prawdy?
Spojrzał na mnie spod przymrużonych powiek.
- Zrobiłbyś to?
- Niewykluczone. Nie wiem. W tamtej sytuacji nie powinienem był ci pomóc.
- Ale pomogłeś.
Milczałem. Nie czas roztrząsać dawne błędy.
- Skąd wiedziałeś, że mieszkanie będzie puste?
Twarz mu się rozjaśniła, jakbym wreszcie zadał proste pytanie.
- Catherine pracowała niedaleko Orleanu. Od poniedziałku do czwartku. W piątki
przyjeżdżała do Paryża na weekend.
- Co robiła?
- Nic wiem. Nie mówiła.
Bez słowa rozejrzałem się po pokoju. Na podłodze koło moich stóp leżał budzik. Pokazywał niemal
trzecią rano. Czułem, że mogę się dowiedzieć więcej. Ale jak? Według mnie Bruno nie miał
pojęcia o planach, które znalazłem w obrazie. Kiedy Catherine powiedziała
mu, że obraz jest cenny, uznał, że chodzi o samą pracę, bo nie wiedział o jego zawartości. I dlatego
sprzedał go w galerii na rue Quin-campoix.
Przez chwilę zastanawiałem się, czy nie powiedzieć mu o planach i przekonać się, czy coś o nich
wie, ale prawdę mówiąc, nie uważałem tego za prawdopodobne. Skoro Catherine nawet nie
wspomniała mu, jaki jest jej zawód, dlaczego miałaby go wtajemniczać w taką sprawę? A poza tym
uznałem, że trzymając go w nieświadomości, bardziej na tym skorzystam, niż gdybym opowiedział
mu o wszystkim już teraz.
- Uwolnisz mnie? - zapytał Bruno i zagrzechotał kajdankami, przerywając moje rozmyślania.
ZerknÄ…Å‚em na niego.
- To zależy. Gdzie są pieniądze?
- Pieniądze? - Zamrugał.
- Dwa tysiące euro, które dostałeś za obraz. Gdzie one są?
Bruno zbladł.
- PotrzebujÄ™ ich.
- Wiem, Bruno. Prawdę mówiąc, mam wrażenie, że nawet bardzo ich potrzebujesz. Rzecz w
tym, że w ciągu następnych kilku dni chyba mi się przyda twoja pomoc w pewnej sprawie, i sądzę,
że potrzebujesz motywacji. Dlatego zamierzam wziąć twoją forsę w depozyt i jeżeli załatwisz dla
mnie to, czego oczekujÄ™, oddam ci jÄ….
- Nie - oburzył się.
- Posłuchaj, będzie tak, jak mówię. A więc albo mi powiesz, gdzie są te pieniądze i
zaoszczędzisz nam obu kłopotów, albo będę szukał, aż je znajdę. Ale bez kasy nie wyjdę.
- Nie mam ich.
- KÅ‚amiesz.
- Nie.
Westchnąłem i wstałem z krzesła. Oparłem ręce na biodrach i przyjrzałem się pokojowi: żadnych
szafeczek, skrytek i z całą pewnością żadnego sejfu. Moją uwagę zwrócił stos ubrań, które
[ Pobierz całość w formacie PDF ]