[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ciepło. - Jeśli jest pani pewna, że to nie
przeszkadza...
- Skądże znowu. Za nic nie moglibyśmy się
zgodzić na to, żeby lady Susanna zamieszkała w
zajezdzie. Tutaj, z nami będzie jej dużo
wygodniej.
- Wobec tego nie powiem ani słowa więcej na
ten temat - stwierdził Harry i uśmiechnął się do
matki. - Dziś po południu robiłem zakupy w
Northampton, mamo. Znalazłem tam niejakiego
Hammonda, i kupiłem u niego kilka bel
materiału. Pokażę ci je pózniej i mam nadzieję,
że ci się spodobają.
Lady Susanna wydała się zaskoczona.
- To bardzo miło z twojej strony.
- Przywiozłem również podarki dla
wszystkich tu obecnych - ciÄ…gnÄ…Å‚ Harry. - Pani,
Oliwio, kupiłem wachlarz i tomik poezji. Dla
pani Willow mam kupon dobrego, granatowego
sukna. Mam nadzieję, że będzie jej odpowiadało.
Dla Percy'ego kupiłem parę rękawiczek z kozlej
skórki. Dla pana Roade mam skrzynkę porto i
skrzynkę madery. Dla Idy i Lily są ciepłe chusty.
Dla Bellowsa - nowa para butów, dowiedziałem
się od niego, jaki nosi rozmiar... - urwał i
zatrzymał wzrok na Beatrice. - A dla panny
Roade kupiłem suknię. Pani Willow pożyczyła mi
wczoraj pani własność, Beatrice, więc
modniarka mogła przysposobić jeden z gotowych
wzorów, które miała na sprzedaż. Zapewniła
mnie, że będzie idealnie pasować.
Beatrice spłoniła się rumieńcem. Co za
przewrotność! Dobrze wiedział, że odmówiłaby
przyjęcia prezentu, gdyby próbował go dać tylko
jej, więc obdarował wszystkich. Pokiwała głową,
zdumiona jego taktem.
- Musiał pan wydać na to krocie.
- Przynajmniej miałem co robić w deszczowe
popołudnie - odrzekł Harry. - Pani rodzina
przyjęła mnie i moich bliskich z niezwykłą
szczodrością i życzliwością. Chciałem
odwdzięczyć się każdemu z was przynajmniej
jakimÅ› drobnym podarkiem.
- Podzielam zdanie Harry'ego - włączył się
Percy, najwidoczniej wciągnięty do spisku już
dosyć dawno temu. - Dlatego i ja kupiłem kilka
podarków, panno Roade. Nic wielkiego,
rękawiczki i perfumy. Nie mam wprawy w
wybieraniu takich drobiazgów. Zwykle po-
wierzam to Merry. Ona radzi sobie doskonale. -
Zadumał się. - Wiecie co? Dziś wieczorem jeszcze
zjem z wami obiad, a jutro z rana wracam do
Londynu. Wszystko tutaj jest w porzÄ…dku, nie
będę przeszkadzał, a lady Dawlish na pewno za
mną tęskni.
- To prawda. - Harry przesłał mu szeroki
uśmiech. - Jeszcze dzień i będziemy tu mieli
również Metry, która przyjedzie sprawdzić, gdzie
się podziałeś. Lepiej wróć szybko do domu, żeby
ją uspokoić, Percy.
- Tak właśnie pomyślałem - odrzekł
przyjaciel i uśmiechnął się dość zagadkowo.
- Muszę porozmawiać z Lily i wydać
dyspozycje do obiadu - powiedziała Beatrice.
Rozejrzała się po radosnych twarzach osób
zgromadzonych w salonie. - Czeka nas bardzo
przyjemny wieczór. Będzie nam pana brakować,
lordzie Dawlish.
- Przykro mi, że muszę wyjechać, panno
Roade, ale przypuszczam, że w przyszłości
będziemy się widywać dość często.
Mimo woli trochę się zasmuciła. Przez
ostatnie kilka dni było nadzwyczaj przyjemnie,
więc niechętnie myślała o pustce po wyjezdzie
gości.
Skinęła głową i bez słowa opuściła salon.
Miała nadzieję, że może Oliwia udzieli jej
gościny, kiedy zostanie żoną lorda Ravensdena.
Należało tylko pamiętać, by właściwie go
tytułować! Przy okazji mogło dojść również do
spotkania z lordem i lady Dawlish. Ale to będzie
już co innego. Wszystko stanie się inne, gdy
Harry poślubi Oliwię. Nie ma sensu się łudzić.
Beatrice zostawiła Lily, która kończyła
przygotowania do obiadu, i poszła na górę do
pokoju, który znów dzieliła z Oliwią. Siostra
przebierała się w uroczą niebieską kreację. Na
łóżku czekała rozłożona druga suknia, w kolorze
szmaragdowym.
- Musiała ją uszyć jakaś francuska
modniarka - powiedziała Oliwia. - Będzie ci w
niej prześlicznie, Beatrice. Harry dobrze wybrał,
no, ale on słynie ze znakomitego gustu. Jego dom
w Londynie jest wspaniały. Byłam tam tylko raz,
lecz zdążyłam zauważyć, że w środku są same
piękne rzeczy.
Beatrice zerknęła na suknię, a potem z
namaszczeniem dotknęła jej czubkami palców.
Nigdy w życiu nie miała ani nie nosiła niczego
równie eleganckiego. Oliwia przyglądała się
siostrze, która przez chwilę nawet bała się wziąć
tę suknię do ręki..
- No, włóż - przynagliła ją siostra. - On kupił
tę suknię specjalnie dla ciebie. Chce, żebyś ją
nosiła. Nie możesz odmówić, skoro zadał sobie
tyle trudu. To byłoby niegrzeczne.
Beatrice skinęła głową. Słowa uwięzły jej w
gardle, więc po prostu poszła za parawan umyć
się i przebrać. Kilka minut pózniej wyszła
stamtąd w nowej sukni. Nerwowo spojrzała na
OliwiÄ™.
- I jak wyglÄ…dam?
- Pięknie. - Oliwia roześmiała się i zaciągnęła
ją przed lustro. - Pozwól, że ułożę ci włosy, moja
droga. Możesz włożyć jeszcze moje bursztynowe
korale.
- A ty nie chcesz ich włożyć? - spytała
Beatrice, gdy Oliwia zapięła jej na szyi sznur
niewielkich koralików na złotym druciku. - Są
takie delikatne.
- Włożę krzyżyk na łańcuszku, który mama
przysłała mi rok przed śmiercią - powiedziała
Oliwia i pocałowała siostrę w policzek. - Możesz
zatrzymać te korale, jeśli chcesz. Dostałam je od
przyjaciółki. Kosztowniejsze klejnoty zostawiłam
u Burtonów. Może postąpiłam niemądrze, ale nie
chciałam ich wziąć.
- Słusznie - zapewniła ją Beatrice, a Oliwia
zaczęła układać jej fryzurę, znacznie
swobodniejszą niż zwykle. Opadające loki
tworzyły wrażenie czarującego nieładu. - Może
któregoś dnia znowu będziesz miała ładne
rzeczy.
- Wachlarz, który kupił mi Harry, jest
wspaniały - powiedziała Oliwia, pokazując
prezent siostrze. - Popatrz na te złote,
filigranowe zdobienia.
- Bardzo eleganckie - przyznała Beatrice.
Ukradkiem jeszcze raz przejrzała się w lustrze.
Suknia układała się na niej tak, jakby uszyto ją
na miarę. Miała dość głęboki dekolt, odsłaniający
skrawek piersi, krótkie, bufiaste rękawy, szeroką
szarfę w talii i spódnicę akcentującą figurę w tak
doskonały, że niemal nieprzyzwoity sposób. - Czy
ta suknia nie jest trochę zbyt śmiała, Oliwio?
Siostra szukała czegoś w szkatułce z
biżuterią. W końcu zmarszczyła czoło i zaczęła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]