[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rozwijają. Wiedzę tę określamy mianem instynktów i zdradzamy skłonność do podziwiania jej jako
czegoś niezwykłego oraz niewytłumaczalnego dla wszelkich badań ludzkiego rozumu. Jednakże
zachwyt nasz być może zniknie bądz osłabnie, jeśli zważymy, że owo dostępne w doświadczeniu
rozumowanie, które dzielimy ze zwierzętami i od którego zależy całe życiowe zachowanie, jest
tylko rodzajem instynktu lub mechaniczną siłą, działającą w nas w sposób nam nieznany i
niesterowaną w jej głównych operacjach tymi relacjami czy porównaniami idei, które są
właściwym przedmiotem naszych władz intelektualnych. Choć istnieje między owymi instynktami
różnica, wciąż jednak instynkt pozostaje instynktem, bez względu na to, czy poucza człowieka, by
unikać ognia, czy też z taką precyzją uczy ptaka sztuki wysiadywania jaj oraz całej organizacji i
porzÄ…dku opieki nad potomstwem.
przełożył Dawid Misztal
8. Skłonności będące rezultatem uprzedzeń, wychowania, namiętności, przynależności do
stronnictw etc. w różnym stopniu determinują różne umysły.
9. Kiedy już nabraliśmy zaufania do ludzkich świadectw, książki i rozmowy w przypadku pewnych
osób dalece bardziej powiększają obszar doświadczenia i myśli, aniżeli ma to miejsce u innych.
Z łatwością można by znalezć wiele innych okoliczności sprawiających, że potencjał intelektualny
jest w przypadku ludzi tak różny.
ROZDZIAA X O cudach
Część I
W pismach dra Tillotsona odnalezć można argument przeciw rzeczywistej obecności1, który jest na
tyle zwięzły, elegancki i silny, na ile to tylko możliwe w przypadku argumentu przeciw doktrynie
tak mało wartej poważnej refutacji. Uznaje się z każdej strony, mówi ów uczony prałat, że powaga
Pisma Zwiętego i tradycji opiera się wyłącznie na świadectwie apostołów, którzy byli naocznymi
świadkami cudów, jakich dokonywał nasz Zbawiciel, poświadczając swą boską misję. Zatem
oczywistość prawdy religii chrześcijańskiej jest mniejsza niż oczywistość prawdy naszych
zmysłów; nie była bowiem większa u pierwszych autorów naszej religii, a jest oczywiste, że musi
się ona zmniejszać z każdym nowym pokoleniem uczniów. Nikt też nie może ufać ich świadectwu
w takim stopniu, w jakim ufa w bezpośrednie przedmioty swoich zmysłów. Słabsze świadectwo nie
może nigdy zniszczyć mocniejszego, a zatem nawet gdyby doktryna rzeczywistej obecności była
niezwykle jasno wyłożona w Piśmie Zwiętym, to na tyle kłóci się z zasadami poprawnego
rozumowania, że nie moglibyśmy jej przyjąć. Sprzeciwia się ona świadectwu zmysłów, a zarówno
Pismo Zwięte, jak i tradycja, na których ta doktryna się opiera, nie mają za sobą takiego dowodu jak
świadectwo zmysłów, jeśli traktujemy je wyłącznie jako świadectwa zewnętrzne, nie zaś jako coś
wlanego w serca ludzi dzięki bezpośredniemu działaniu Ducha Zwiętego.
Nie istnieje nic, co byłoby bardziej przekonujące od tego rozstrzygającego argumentu, który musi
przynajmniej uciszyć najbardziej arogancką bigoterię i przesąd oraz uwolnić nas od ich
impertynenckiej napastliwości. Mogę się poszczycić tym, że odkryłem podobny argument, który - o
ile jest prawidłowy - stanie się dla mądrych i wykształconych uniwersalnym probierzem wszelkich
odmian przesądnych rojeń i w konsekwencji będzie przydatny tak długo, jak długo będzie trwał
świat. Mniemam bowiem, że przez równie długi czas opisy cudów i niezwykłych wydarzeń
zapełniały będą karty historii świętej i świeckiej.
1 Chodzi o dogmat transubstancjacji, tj. przemiany ciała i krwi Chrystusa w chleb i wino
Eucharystii [przyp. tłum.].
89
Chociaż doświadczenie jest naszym jedynym przewodnikiem w rozumowaniu dotyczącym faktów,
to należy przyznać, że przewodnik ten nie jest niezawodny i w niektórych przypadkach wprowadza
nas w błąd. Ten, kto -w naszym klimacie - spodziewa się lepszej pogody w jakimś tygodniu
czerwca raczej niż grudnia, rozumuje słusznie i w zgodzie z doświadczeniem. Jest jednak pewne, że
może się ostatecznie okazać, iż jest on w błędzie. Możemy wszakże zauważyć, że w takim
przypadku nie ma on powodu, by narzekać na doświadczenie, ponieważ o braku pewności
zazwyczaj informuje nas ono z wyprzedzeniem, dzięki zdarzeniom sobie przeciwnym, które
jesteśmy w stanie poznać dzięki wnikliwej obserwacji. Nie wszystkie skutki wynikają z jednakową
pewnością ze swoich domniemanych przyczyn. Widzimy, że niektóre zdarzenia, niezależnie od
czasu i miejsca, są stale ze sobą połączone; wszakże widzimy również, że inne są zmienne i
czasami zawodzą nasze oczekiwania. Wynika z tego, że w naszych rozumowaniach dotyczących
faktów występują wszystkie możliwe do wyobrażenia stopnie pewności: od pewności najwyższej
do najniższych rodzajów pewności praktycznej [morał evidence].
[ Pobierz całość w formacie PDF ]