[ Pobierz całość w formacie PDF ]

biodrach puszystym hotelowym ręcznikiem, przygotował dwa kubki kawy.
Następnie usiadł na łóżku i czekał. Nie rozumiał, co się z nim dzieje. Skoro
RS
72
marzył o tym od tak dawna, czemu się teraz waha? Nagle drzwi otworzyły
się i stanęła w nich Ellie. Miała na sobie długi biały szlafrok. Przyjrzała się
Johnowi i zachichotała.
- W tym ręczniku wyglądasz jak starożytny Rzymianin w łazni. Gdzie
moja kawa? - Usiadła na łóżku obok niego, opierając się plecami o
wezgłowie.
Delikatnie rozsunął jej szlafrok u szyi, odsłaniając haft angielski na
Å‚adnej koszuli nocnej.
- Przywiozłaś szlafrok i koszulę. Spodziewałaś się, że zostaniesz tu na
noc. Może wręcz to zaplanowałaś.
- Liczyłam się z tym, że mogę dostać;., propozycję nie do odrzucenia. A
kobiety nie powinny latać gołe po hotelowych korytarzach.
- Istotnie, nie powinny.
- Zdążyłam już zapomnieć, jak wyglądasz. - Pogładziła go po policzku,
szyi, ramionach.
- A ja zapomniałem, jak smakujesz - szepnął, całując spód jej dłoni. - No,
może nie tyle zapomniałem, ile wyrzuciłem to ze świadomości...
- Na razie chcę kawy. - Zmarszczyła brwi i odsunęła się od niego. -
GorÄ…ca?
- W sam raz do picia. - Sięgnął po kubek, który stał na nocnym stoliku, i
podał go jej. - Pamiętam, że zawsze lubiłaś żytnie ciasteczka. Widzisz te
dwa tutaj? Nie dostaniesz, dopóki nie zdejmiesz szlafroka.
- Mam na sobie barchanowÄ… koszulÄ™. Chyba ci siÄ™ nie spodoba.
- Kto wie, pokaż mi ją.
Gdy szlafrok opadł na podłogę, jego oczom ukazała się staromodna
koszula z flaneli - wysoko zapinana pod szyją, z długimi rękawami,
sięgająca do samych kostek. Ale choć zakrywała Ellie od stóp do głów,
wyglądała w niej ona nad wyraz ponętnie.
Schrupali ciasteczka, powoli wypili kawę. Gdy odstawił puste kubki na
stolik, znów się do niego przysunęła. Delikatne zrazu muśnięcia szybko
przerodziły się w głęboki, namiętny pocałunek. Usłyszał, jak westchnęła;
poczuł, jak jej ciało roztapia się w jego objęciach. Potem na moment
stężało, i powiedziała z niepokojem w głosie:
- Jest za jasno...
Wstał i pogasił światła, zostawiając jedynie malutką lampkę na nocnym
stoliku. W półmroku zobaczył, jak Ellie zdejmuje koszulę i kładzie się na
łóżku. Gdy do niej dołączył, jednym ruchem rozsupłała jego ręcznik.
- Tylko błagam, nic nie mów. Ja też się nie odezwę.
- Jak chcesz, ale...
RS
73
- Cii, ani słowa więcej.
Ułożył ją na plecach i calutką obsypał pocałunkami. Drżała pod
wpływem jego pieszczot, z jej piersi dobył się cichy jęk. Zacisnęła mu ręce
na plecach, niecierpliwie biorąc go w siebie. Bardzo chciał jej powiedzieć,
jaka jest cudowna. Ale obiecał milczeć... Czuł pod sobą jej rozpalone ciało.
Obejmowała go mocno nogami, posłusznie poddając się jego ruchom, które
stawały się coraz szybsze, coraz bardziej oszalałe.
- Kochana! - wyrwało mu się w chwili kulminacji. Potem usnęli spleceni,
oboje nieprzytomni z rozkoszy. Gdy obudził się rano, pokój był zalany
światłem; zegarek wskazywał siódmą. Ellie zniknęła, pozostawiając po
sobie tylko zapach. Poczuł lekkie rozczarowanie. Przeczytał leżącą obok
telefonu instrukcję i połączył się bezpośrednio z jej pokojem - na szczęście
zapamiętał numer.
- Tu pokój 137. - Miała rozbawiony głos, domyślała się, kto dzwoni.
- Czemu wyszłaś? Przecież nie musimy jeszcze jechać.
- Trzeba dbać o opinię. Zarezerwowaliśmy dwa pokoje.
- Wróć do mnie. Albo ja przyjdę do ciebie.
- Z trudem opieram siÄ™ pokusie, ale chyba lepiej nie.
- W nocy było cudownie... Teraz wszystko się między nami zmieni,
prawda?
- Owszem, było cudownie, i chyba nic nie będzie takie jak przedtem. Ale
co i jak siÄ™ zmieni, tego jeszcze nie wiem... Nie przyjdÄ™ do twojego pokoju.
Za godzinę zjemy razem śniadanie. Obiecaj mi, że już przedtem nie
zadzwonisz.
- ObiecujÄ™, Ellie, ale naprawdÄ™ ciÄ™ nie rozumiem.
O ósmej zszedł do kafeterii, gdzie był jednym z pierwszych gości, i
zamówił obfite śniadanie. Powiedział kelnerowi, że Ellie zaraz do niego
dołączy, i poprosił o podanie jej kawy i bułeczek. Gdy usiadła obok niego,
odniósł wrażenie, że wygląda jeszcze bardziej uroczo niż zwykle.
- Widzę, że nie żałujesz sobie jedzenia - zauważyła.
- Muszę być sprawny i wytrzymały, no nie? - Z uśmiechem rzucił jej
wymowne spojrzenie, a ona lekko się zarumieniła. - Szkoda, że u mnie nie
zostałaś...
- Nie powiem, że mnie nie kusiło, ale... Chyba powinniśmy ustalić [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl