[ Pobierz całość w formacie PDF ]

temu ważny powód. Ta kobieta twierdzi, że jej zadaniem jest leczenie, a nie zadawanie ran.
Zapytajmy ją więc, w jaki sposób leczy i dlaczego właśnie leczenie jest jej zajęciem.
Dowiedzmy się, w jaki sposób dostała się między Rattonów...
- Powinniśmy dowiedzieć się też - wtrącił Furtig - dlaczego przyszła do legowisk i czy
jest sama, czy też towarzyszy jej jeszcze więcej Demonów.
Na to ostatnie pytanie nie spodziewał się szczerej odpowiedzi, uważał jednak, że nie
zaszkodzi zapytać.
%7łałował, że nie ma tutaj Gammage a. Spośród nich wszystkich z całą pewnością
Przodek najlepiej znał Demony i mógłby bezbłędnie zorientować się, które z ich słów
stanowią prawdę, a które są fałszem. Niestety, przywódca opuścił legowiska, udając się na
rozmowy pokojowe z Barkerami. Zdecydował się na to, gdy Barkerowie obok pierwszej flagi,
wbitej w ziemię, pozostawili drugą, co oznaczało zgodę na spotkanie.
Tymczasem Demon znów zaczął odpowiadać na pytania. Powiedział, że przybył na
planetę na pokładzie statku kosmicznego. W sumie na pokładzie znajdowały się cztery osoby.
O tym wszystkim Ludzie już wiedzieli, odpowiedzi Demona nikogo więc nie
zaskakiwały. Kiedy jednak pytali o Rattonów, nie byli w stanie sprawdzić prawdziwości słów
więznia. A kobieta opowiadała, że opuściła statek, gdyż wezwali ją na pomoc
współtowarzysze. Jednego z nich znalazła rannego i zaczęła leczyć. Wówczas drugi Demon,
przyjaciel Rattonów ( o ile ktokolwiek mógł być przyjacielem tych wstrętnych kreatur),
rozkazał jej, aby leczyła ich przywódcę. Groził jej wszystkim co najgorsze, jeżeli nie
wysłuchałaby rozkazu.
Im dłużej Furtig słuchał powolnej, szczegółowej opowieści, tym większej nabierał
wiary, że jest prawdziwa. Podejrzenia Jir-Haza, od urodzenia nieufnego wobec Demonów,
zaczynały blednąć; wszystko wskazywało na to, że pojmany Demon nie kłamie.
Kiedy kobieta mówiła o Shimogu, jej głos aż drżał, tak wielki wstręt miała wobec tej
postaci. Gdy kobieta skończyła, Liliha skierowała rozmowę na te fragmenty opowieści
więznia, które zdawały się najdziwniejsze.
- A więc dowiedziałaś się, że Rattonowie byli przyjaciółmi Demonów? My posiadamy
zupełnie inne informacje. Wiadomo nam, że do ostatnich dni, gdy Demony postradały
zmysły, Rattonowie byli na tej planecie wrogami wszystkich i wszystkiego. My - Ludzie, a
przede wszystkim Barkerowie, żyliśmy kiedyś w przyjazni z Demonami. Dopiero zło, które
wywołały Demony, zwróciło wszystkich przeciwko nim. Sami zaczęli zagrażać wszystkiemu,
co żyło na tej planecie, stali się okrutni i bezlitośni...
- Zło... - przerwał Demon. - Jakie zło masz na myśli? Chcę, żebyście wiedzieli, że we
czworo przybyliśmy na tę planetę aby dowiedzieć się, dlaczego, wiele lat temu, nasi
przodkowie ją opuścili. Jeżeli znacie odpowiedz na to pytanie, udzielcie mi jej. Co tutaj się
stało?
Demon patrzył po otaczających go Ludziach, a w jego wzroku czaiło się błaganie o
odpowiedz. To chyba ten wzrok sprawił, że Furtig stracił resztę wątpliwości co do
prawdziwości opowieści więznia. Popatrzył na Lilihę. Porozumieli się bez słowa.
- Rozwiążcie więznia - zarządziła Liliha.
Furtig natychmiast przystąpił do wykonania polecenia, jednak zawahał się, gdy
usłyszał ostrzegawczy syk Jir-Haza.
- Rozwiąż ją - powtórzyła Liliha stanowczo. - Czego się boisz? - zapytała Jir-Haza. -
Popatrz, ona nie ma żadnej broni, nie posiada nawet pazurów. Uważasz, że jest w stanie nam
zagrozić?
Po kilku sekundach więzień był rozwiązany. Rozcierając miejsce, w którym przez
długi czas uwierał ją krępujący sznur, kobieta zapytała:
- Co ze mnÄ… zrobicie?
- Słowa są zbędne. Zobaczysz. A teraz chodz z nami.
Zaprowadzili Demona do pokoju nauki, gdzie Liliha włączyła czytnik taśm,
prezentując nagrania, dotyczące ostatnich dni Demonów na planecie. Potem opowiedziała to,
co wiadome jej było o ucieczce Demonów; informacje na ten temat Ludzie posiadali dzięki
dociekliwym badaniom Gammage a. Na koniec zaczęła opowiadać przybyszowi o Ludziach,
o ich życiu, zwyczajach, o tym, jakich mają wrogów, a jakich przyjaciół.
Wszystko to zabrało sporo czasu, dlatego Furtig nie brał w tym udziału. Miał inne
obowiązki, poza tym kobieta z rodzaju Demonów rzeczywiście nie potrzebowała aż takiej
straży, jak się zdawało z początku. Nie miała broni, ponadto przez cały czas otaczały ją te,
które wybierają. W razie czego potrafiłyby zająć się Demonem tak, jak każdy wojownik.
Wciąż otwarta pozostawała sprawa Demona - mężczyzny oraz Rattonów. Nawet Dolar
nie bardzo wiedział, jak daleko należy ośmielić się i wkroczyć na terytorium wrogów w
poszukiwaniu zagrażającej Ludziom zgrai. Pocieszające było jedynie to, że w miarę, jak
zbliżał się wieczór, Ludzi w legowiskach przybywało. Na razie nie tych od Furtiga, swoich
przyprowadził jednak już Ku-La. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl