[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Oczywiście, że nie. - Athor czuł się coraz pewniej. Ogarnął go przypływ dobrego humoru.
Sztuczny, grobowy spokój pierwszych kilku chwil ustąpił całkowicie odmiennemu rodzajowi
opanowania, które zazwyczaj towarzyszy poszukiwaniu prawdy. - Bo co tak naprawdę mówi
teoria powszechnego ciążenia? To jedynie, że każde ciało we wszechświecie wywiera pewną
siłę na wszystkie inne ciała, proporcjonalnie do ich masy i odległości. A do czego
próbowaliście dojść, posługując się tą teorią w obliczeniach orbity Kalgasza? Do tego tylko,
by rozłożyć na czynniki pierwsze zjawisko oddziaływania grawitacyjnego, które różne ciała
astronomiczne wywierają na naszą planetę, gdy podróżuje ona wokół Onosa. Czy nie tak?
- Tak, panie profesorze.
- Zatem nie ma potrzeby obalać teorii powszechnego ciążenia, przynajmniej nie na tym etapie.
Należy natomiast najzwyczajniej w świecie przemyśleć raz jeszcze nasz obraz wszechświata,
przyjacielu, i ustalić, czy nie pomijamy czasem czegoś, co powinniśmy włączyć do naszych
obliczeń - mam tu na myśli jakiś tajemniczy czynnik, którego nie bierzemy pod uwagę, a
który w zupełnie nie znany dla nas sposób wywiera oddziaływanie grawitacyjne na Kalgasza.
Brwi Bineya uniosły się ostrzegawczo. Młody asystent począł przyglądać się Athorowi
wzrokiem świadczącym o całkowitym zdumieniu.
Potem zaczął chichotać. Z początku próbował się opanować zaciskając szczęki, lecz jego
wysiłki poszły na marne. Skulił ramiona, chichot przerodził się w krótki atak zduszonego
kaszlu; w końcu, aby nie wybuchnąć głośnym śmiechem, zakrył usta dłońmi.
Athor przyglądał mu się oszołomiony.
- Nie znany czynnik! - chichotał Biney. - Smok na niebie! Niewidzialny olbrzym!
- Smok? Olbrzym? O czym ty mówisz, chłopcze?
74
- Wczoraj wieczorem... Teremon 762... och, przepraszam, panie profesorze, naprawdÄ™ bardzo
przepraszam... - Biney walczył o odzyskanie panowania nad sobą. Skurcz mięśni wykrzywił
mu twarz. Zacisnął powieki i odetchnął głęboko; odwrócił się na moment, a gdy ponownie
spojrzał na Athora, niemal znów był sobą. Zakłopotany powiedział: - Wczoraj wieczorem
spotkałem się na kilka drinków z Teremonem 762 - wie pan, tym dziennikarzem - i
opowiedziałem mu o moim odkryciu, a także o tym, jak czułem się zażenowany na myśl o
przedstawieniu tych wyników panu, panie profesorze.
- Poszedłeś z tym do dziennikarza?
- Do dziennikarza, któremu można w pełni zaufać. Jest moim bliskim przyjacielem.
- To wszystko kanalie, wierz mi, Bineyu.
- Panie profesorze, znam Teremona i wiem, że nigdy nie zrobiłby nic, co mogłoby mnie zranić
czy obrazić. On właśnie powiedział mi, co mam zrobić, to znaczy namówił mnie, by tu
koniecznie przyjść. Poza tym, chcąc dać mi nadzieję - rozumie pan, panie profesorze, jako
pewną formę pocieszenia - powiedział mi to samo, co pan przed chwilą, że być może istnieje
jakiś nie znany czynnik - tak to dokładnie określił: nie znany czynnik - który kłóci się z naszą
dotychczasową wiedzą o orbicie Kalgasza. A ja zaśmiałem się i zacząłem tłumaczyć, że nie
można powoływać się w tej sytuacji na jakieś nie znane czynniki, że takie rozwiązanie jest
najłatwiejsze. Zasugerowałem - oczywiście złośliwie - że jeżeli przyjęlibyśmy podobną
hipotezę, równie dobrze moglibyśmy powiedzieć sobie, że jest to jakiś niewidzialny olbrzym,
który spycha Kalgasza z orbity, czy też oddech jakiegoś ogromnego smoka. I oto proszę, pan
rozumuje dokładnie w ten sam sposób - nie laik jak Teremon, ale największy astronom
świata! Czy teraz rozumie pan, panie profesorze, jak głupio się czuję?
- Chyba tak - rzekł Athor. To wszystko stawało się trochę irytujące. Przesunął szybko ręką po
swej okazałej siwej czuprynie i rzucił Bineyowi spojrzenie pełne gniewu zmieszanego ze
współczuciem. - Miałeś rację mówiąc
75
swemu przyjacielowi, że fantazjowanie niewiele pomaga przy rozwiązywaniu jakiegokolwiek
problemu. Ale nie można też odmówić wartości przypadkowym sugestiom laików. Z tego, co
wiemy, wynika, że rzeczywiście istnieje jakiś nie znany czynnik, który oddziałuje na orbitę
Kal-gasza. Musimy przynajmniej rozważyć taką możliwość, zanim wyrzucimy tę hipotezę na
śmietnik. Myślę, że powinniśmy w tym celu zastosować miecz Thargola. Czy wiesz, co to
jest?
- Oczywiście, panie profesorze. Zasada oszczędności. Po raz pierwszy wysunięta przez
średniowiecznego filozofa Thargola 14, który powiedział: "Należy przebić mieczem każdą
hipotezę, która nie jest całkowicie konieczna" - czy coś w tym stylu.
- Bardzo dobrze, chłopcze. Choć, jak mnie tego uczono, brzmi to tak: "Jeśli zaproponuje się
nam kilka hipotez, powinniśmy rozpocząć swoje rozważania od przebicia mieczem tej, która
jest najbardziej złożona". Tutaj mamy do czynienia z jednej strony z hipotezą, że w teorii
powszechnego ciążenia tkwi błąd, a z drugiej strony z hipotezą, która zakłada, że pominęliście
przy dokonywaniu swoich obliczeń orbity Kalgasza pewien nie znany i prawdopodobnie nie
dający się poznać czynnik. Jeśli przyjmiemy pierwszą z tych hipotez, wówczas cała nasza
wiedza o budowie wszechświata rozpada się w nicość. Jeżeli przyjmiemy drugą hipotezę,
musimy jedynie zlokalizować ów nie znany czynnik, a wtedy zasadniczy porządek świata
zostanie zachowany. Znacznie łatwiej jest spróbować znalezć coś, co mogliśmy przeoczyć,
niż wyjść z nowym powszechnym prawem, które rządziłoby ruchami ciał niebieskich. A
zatem pod mieczem Thargola pada hipoteza o tym, że teoria ciążenia jest błędna i zaczynamy
nasze poszukiwania od posłużenia się łatwiejszym sposobem wyjaśnienia tego problemu. No,
co ty na to, Bineyu?
- Zatem wcale nie obaliłem teorii powszechnego ciążenia! - Biney najwyrazniej promieniał.
- Przynajmniej na razie. Prawdopodobnie zdobyłeś
76
sobie miejsce w historii nauki, ale nie wiemy jeszcze, jako odkrywca czy też projektodawca.
Miejmy nadzieję, że to drugie. A teraz, młody człowieku, musimy się poważnie zastanowić. -
Athor 77 zamknął oczy i potarł skronie, czując nagły ból głowy. Zdał sobie sprawę, że długie
lata upłynęły od czasu, gdy po raz ostatni współtworzył coś prawdziwie naukowego. Przez
minione osiem czy dziesięć lat niemal całkowicie pochłonięty był sprawami
administracyjnymi obserwatorium, ale powiedział sobie, że umysł, który stworzył teorię
powszechnego ciążenia, z pewnością ma jeszcze kilka pomysłów w zapasie. - Najpierw
chciałbym się przyjrzeć z bliska twoim obliczeniom - powiedział. - A potem, przypuszczam,
także przeanalizować swoją własną teorię.
10 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl