[ Pobierz całość w formacie PDF ]
patrzył, lubiła wtulać twarz w materiał i wdychać ten aromat.
Zeszła na dół i skierowała się w stronę drzwi do ogrodu. Zanim przekroczyła próg, zatrzymała się na
chwilę, podziwiając dwóch mężczyzn rozmawiających na tarasie. Choć różnili się prawie wszystkim, obaj byli
szaleńczo przystojni.
Noah miał ciemne włosy, zmysłowy uśmiech i takież oczy. Te ciężkie powieki, które zdawały się mó-
wić: chodz tu, mała. Max natomiast był blondynem, z wiecznie potarganymi włosami, które dodawały mu
uroku. Często się uśmiechał, pokazując dołeczki w policzkach. Grał ostatnio w tylu filmach! Callie musiała
przyznać, że bardzo mu zazdrościła.
To nic, nie pozwoli sobie teraz na myśli, które mogłyby popsuć Noahowi dzień. Nie musi siedzieć z
nimi cały czas, ale nie może też chować się w domu jak jakiś dzieciak.
Pchnęła drzwi i wyszła na taras.
- Mam nadzieję, że lubisz steki, które jeszcze muczą na talerzu - zaśmiał się Max. - Noah zdejmuje je z
rusztu, zanim zdążą się choć podgrzać.
- Wyzłośliwiasz się, bo Abby w ostatniej chwili odwołała randkę i zostałeś bez dziewczyny. - Noah
przewrócił na drugą stronę duży kawałek mięsa i zamknął pokrywę grilla. - A dla twojej wiadomości, piekłem
ten stek całe dziesięć minut.
- Wolałabym, żeby moje mięso było martwe - uśmiechnęła się Callie. - I nie krwawiło.
- Zdejmij swój kawałek, a nasze jeszcze zostaw - poprosił roześmiany Max.
Callie podeszła do basenu, usiadła na brzegu i zanurzyła stopę w chłodnej wodzie.
- Przykro mi z powodu filmu. - Max przysiadł się do niej.
- Dziękuję. Nie było łatwo... się z tym pogodzić.
- Wyobrażam sobie. - Max pokiwał głową. - Nie chcę się z tobą porównywać, ale pamiętam, jak kiedyś
nie dostałem roli, która miała nadać rozpędu mojej karierze.
- Naprawdę? - Spojrzała na niego zaintrygowana.
- Nie wzięli mnie, bo byłem za niski.
- Za niski? - Wiedziała, że Noah był od niego wyższy, ale nie pomyślałaby o Maksie, że jest niski.
- Producent chciał kogoś mierzącego ponad metr osiemdziesiąt, a ja mam właśnie metr osiemdziesiąt.
Nie wydawało mi się, że te kilka centymetrów może mieć znaczenie, a jednak... Patrząc z perspektywy czasu,
cieszę się, że nie dostałem tej roli. Film okazał się klapą, a prawie wszystkie sceny, w których miałbym grać, i
tak zostały wycięte.
L R
T
- O, nie wiedziałam. - Callie oparła stopę o brzeg basenu.
Max spojrzał jej w oczy i od razu stało się wiadome, dlaczego wszystkie kobiety tak za nim szalały.
- Każdy aktor ma swoją historię - powiedział, lekko się uśmiechając. - Nie od razu zostaje się gwiazdą. I
trzeba walczyć, żeby utrzymać się na topie. Ale jeśli Anthony raz cię chciał, to gwarantuję, że o tobie nie
zapomni.
- Nie byłabym taka pewna. - Potrząsnęła głową.
- Ja jestem - odparł pewnym głosem. - Znam go, to świetny facet. A w Hollywood jest tylu wspaniałych
charakteryzatorów. Nawet nie wiesz, jakie cuda potrafią zdziałać.
Gdyby to było takie proste...
- No tak, ale na casting będę musiała iść, wyglądając jak teraz. To mi nie pomoże.
- To prawda - powiedział, opierając dłoń na udzie. - Ale najważniejsze są umiejętności aktorskie. Jeśli
dostrzegą twój talent, to nie zniechęcą się bliznami, bo wiedzą, że charakteryzacja je zakryje.
Callie poczuła przypływ nadziei. Tak bardzo chciała wierzyć w jego słowa...
- Jeśli jesteście gotowi, to wasze mięso jest już oficjalnie martwe - zawołał Noah z drugiej strony tarasu.
- Zawsze strasznie zrzędzi, kiedy tłumaczę mu, jak się gotuje. - Max wstał, podał rękę Callie i pomógł
jej się podnieść.
- Jeśli nie ty, ja bym mu to powiedziała.
- Dobra. - Noah postawił na stole talerz z mięsem. - Następnym razem wy, mistrzowie kuchni,
przygotujecie lunch, a ja posiedzÄ™ sobie nad basenem.
- W porządku. - Callie wzruszyła ramionami. - Mogę gotować, ale słaba ze mnie kucharka, więc sam
będziesz sobie winien.
- Ja gotuję bardzo dobrze - zaśmiał się Max. - Tak zostałem wychowany. Moi rodzice mieli sieć
restauracji na wschodnim wybrzeżu.
- To jakim cudem wciąż nie masz żony? - zażartowała Callie.
- Postawiłem w życiu na zabawę. - Max posłał jej uśmiech.
Callie była wdzięczna za tę chwilę wytchnienia i oderwania od czarnych myśli. Poza tym słowa Maxa
dały jej nadzieję. Pewnie trzeba poczekać, aż Noah ją zoperuje, ale stwierdziła, że pojawiło się światełko w
tunelu.
Następny tydzień przyniósł sporo dobrych chwil. Szwy zostały zdjęte, Callie przeszła pierwszą mikro-
dermabrazję i zaczęła wierzyć, że znajduje się na drodze do wyzdrowienia.
Teraz siedziała w recepcji. Noah miał jeszcze kilku pacjentów, a Marie musiała wcześniej wyjść, więc
Callie została, by ją zastąpić.
- Gabinet doktora Fostera - powiedziała, podnosząc słuchawkę dzwoniącego telefonu.
- Dzień dobry, mówi Mary Harper. Mój syn ma wizytę w przyszłym tygodniu, chciałam sprawdzić, czy
nie zwolnił się jakiś wcześniejszy termin.
Callie spojrzała na terminarz, choć wiedziała, że po tylu wolnych dniach, które Noah wziął, by się nią
zajmować, jego grafik jest napięty.
L R
T
- Niestety, nie ma wolnych terminów. Proszę zostawić numer telefonu, jeśli coś się zwolni,
poinformujemy paniÄ….
- Bardzo proszę - westchnęła Mary Harper. - Blake nie może się doczekać tej wizyty. Nie chce chodzić
do szkoły, bo jego twarz i ramię są w złym stanie.
To musi być ten poparzony chłopiec, o którym rozmawiali kilka tygodni temu. Noah zajął się nim w
drodze wyjątku, bo normalnie nie przyjmował ani dzieci, ani ofiar pożarów. Jego specjalnością były operacje
powiększania piersi, lifting twarzy i inne zabiegi upiększające.
Callie spojrzała jeszcze raz w grafik. Doskonale rozumiała nadzieję, którą żywił chłopiec. Nie mogła
pozwolić mu czekać.
- Czy mogłaby pani przyjść jutro o piątej? - spytała.
- Myślałam, że...
- Doktorowi Fosterowi nic się nie stanie, jeśli przyjmie jednego dodatkowego pacjenta na koniec dnia.
- Nawet pani nie wie, ile to dla nas znaczy! - Pani Harper wybuchnęła płaczem. - Naprawdę. Jestem
pani szalenie wdzięczna. Tak bardzo zależy mi na tym, żeby syn nie stracił nadziei. Dziękuję, przyjdziemy
jutro.
Callie odłożyła słuchawkę i dopisała wizytę. Jeśli trzeba, przyjdzie i pomoże Noahowi. Nie może dopu-
ścić do tego, by on bawił się w doktora, opiekując się nią w swoim luksusowym domu, kiedy jest potrzebny ko-
muś innemu. Chłopcu, który boi się chodzić do szkoły i spotykać z kolegami, bo jego twarz nie jest doskonała.
Kiedy pacjentka wyszła z gabinetu, Callie spuściła głowę i udawała, że czyta czyjąś kartę. W ten sposób
nie musiała widzieć wzroku tej piękności, wpatrującej się w jej poranioną twarz. Gdy kobieta opuściła budy-
nek, Callie wstała, zamknęła drzwi na zamek, zgasiła światło, włączyła alarm i weszła do gabinetu Noaha.
- Jesteś gotowa? - spytał, wyłączając komputer.
- Tak. - Kiwnęła głową.
- Coś nie tak? - Noah uniósł brwi.
- Właśnie dzwoniła pani Harper. Przyjdzie z Blake'em jutro o piątej.
- Ma wizytę w przyszłym tygodniu. - Noah potrząsnął głową. - Jutro o piątej będę siedział z tobą w
domu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]