[ Pobierz całość w formacie PDF ]

to nie był Kieron. To była Sophia.
 Rany, ale tu zimno  stwierdziła, całkiem trafnie. Ja też niezle zmarzłam. Ostatecznie
mieliśmy styczeń. I to była oranżeria.
 Zaraz będzie cieplej  pocieszyłam, odwracając się, by przywitać się z nią jak należy.
 Właśnie włączyłam ogrzewanie, więc...
W tej chwili urwałam i zagapiłam się na nią, bo dosłownie zapomniałam języka w gębie.
Zeszła na dół w czymś, co zwykle nazywa się  piżamką laleczki . Ale ja nie ubrałabym w coś
takiego nawet lalki, a co dopiero dziecka. Jej nocna koszula była nie dość, że bardzo krótka i
zwiewna, uszyta ze szkarłatnego nylonu, to jeszcze bardzo, bardzo przezroczysta.
 Boże święty!  powiedziałam w końcu.  Nic dziwnego, że ci zimno w czymś takim!
Nie masz niczego bardziej odpowiedniego?
 O co ci chodzi?  spytała niewinnie, spoglądając w dół, na powiewną szmatkę.  To
nocna koszula. Wszystkie moje nocne koszule sÄ… takie.
 Więc trzeba będzie ci kupić nowe. Masz chociaż szlafrok?
Pokręciła głową.
 Nie noszę szlafroków. A poza tym co jest złego w mojej nocnej koszuli? Jean pozwala
mi takie nosić.
Odłożyłam plik ulotek i wstałam, by wrócić do kuchni. Od samego patrzenia na nią robiło
mi siÄ™ zimno.
 Skarbie  rzekłam.  Pomijając już fakt, że się tutaj zaziębisz, to w domu Jean nie ma
mężczyzn, prawda? A tutaj...  Natychmiast pomyślałam o tym, jak świetny kontakt złapała z
Kieronem i jak on może zareagować na taki widok. Nie wiedziałby, gdzie podziać oczy. Spaliłby
się ze wstydu.  Tutaj to po prostu nieodpowiednie, kochanie, okej? Chociaż muszę powiedzieć...
 Nie mogłam się nie powstrzymać przed wyrażeniem na głos swojej opinii. Przecież to dziecko
miało dwanaście lat.  Dziwi mnie, że Jean w ogóle pozwalała ci nosić taką nocną bieliznę,
niezależnie od okoliczności.
Sophia odęła usta.
 Ale pozwalała.
Pomyślałam, że w tej chwili lepiej będzie sobie odpuścić. Temat Jean z pewnością był dla
niej drażliwy.
 Zobaczymy, co znajdziemy na zakupach.
 Jedziemy na zakupy?
 Tak  odparłam, przechodząc do kuchni.  Jeszcze dzisiaj przed południem. Z moją
córką Riley. I moim wnuczkiem, małym Levim. Zakochasz się w nim  zapewniłam ją.  Jest
cudny.
 Dziecko?  Natychmiast się rozpromieniła.  Och, uwielbiam dzieci! Ile ma lat?
Pogaduchy o dzieciach, pomyślałam. Nigdy nie zawodzą.
Wiedziałam, że skoro sama myśl o Levim przywołała na twarz Sophii taki uśmiech, to
kiedy go zobaczy na własne oczy, będzie piszczeć z zachwytu.
Oczywiście nie jestem obiektywna, ale mój mały wnuczek był naprawdę uroczy. Urodził
się zeszłego pazdziernika i właśnie zaczynał rozpoznawać twarze, i zachwycał wszystkich
szerokim, bezzębnym uśmiechem. Był to lekki szok, że Riley tak szybko zaczęła powiększać
rodzinę (dla niej samej, zdaje się, też), ale ona i jej partner David byli razem już od dwóch lat i
stanowili naprawdę trwałą parę. Okazali się też cudownie wyluzowanymi rodzicami z wrodzonym
talentem do tego zajęcia; Riley była po prostu stworzona na mamę.
A ja na babcię, chociaż Mike i ja potrzebowaliśmy trochę czasu, by przywyknąć do myśli,
że zostaliśmy dziadkami w młodym wieku czterdziestu i czterdziestu jeden lat. Sami czuliśmy się
jeszcze nowożeńcami!
Levi nie mógł się też pojawić w lepszym momencie  urodził się tuż przed naszym
rozstaniem z Justinem, które było bardzo ciężkim przeżyciem, oględnie mówiąc.
Uśmiechając się, usmażyłam nam obu jajecznicę, a Sophia wzięła swoje tabletki. Rano
miała do łyknięcia dwa różne leki, a potem, w ciągu dnia, jeszcze dwa razy musiała powtarzać
dawkę jednego z nich. Uśmiechnęłam się do niej, patrząc, jak starannie zamyka buteleczki.
Pomyślałam, że miło będzie mieć w rodzinie kolejne dziecko. Jakiekolwiek trudy czekały mnie w
najbliższej przyszłości, byłam pewna, że im podołam. Bo pod wszystkimi tymi dziwactwami
widocznymi na zewnątrz kryło się po prostu dziecko, potrzebujące odrobiny stabilizacji i miłości.
 A Mike w drodze z pracy wpadnie do budowlanego i kupi parę haczyków  obiecałam,
kiedy zabrała się do swoich jajek  żeby móc powiesić twoje obrazy.
Sophia lekko się skrzywiła.
 Szczerze mówiąc, nie wiem, dlaczego Jean kupiła mi te wszystkie płótna 
powiedziała.  Któregoś dnia na zakupach pokazałam jej jedno, które mi się podobało, a ona nagle [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl