[ Pobierz całość w formacie PDF ]

liwa. Żebyś nigdy nie mówiła, że stanąłem na drodze
prawdziwej miłości.
- Dziękuję, wujku Shane! - zawołała z wdzięcznością,
a potem ucałowała go w policzek i wybiegła.
I teraz była na koncercie Zekea. Wkrótce miała na­
dejść chwila prawdy.
Zeke uśmiechnął się ze sceny i zwrócił do publiczności.
- A teraz mam dla was niespodziankę.
Tłum oszalał.
- Jesteście gotowi?
Tłum zareagował jeszcze bardziej entuzjastycznie.
Zeke przerzucił przez głowę pas od gitary.
- Na zakończenie wykonam nowy utwór specjalnie
dla was.
Kiedy rozległy się pierwsze dźwięki, tłum popadł
w ekstazę.
- Ta piosenka nosi tytuł Days of Sunshine and Sum-
mer.
Summer zamarła z uniesionymi do oklasków dłońmi.
Nie zrobił tego... Nie mógł... Ten tytuł to tylko przypadek.
Z pewnością chodziło mu o porę roku, nie o kobietę.
Nie o nią. Nie napisał chyba piosenki o ich rozstaniu,
którą miał zamiar wykonać dla tysięcy ludzi?
Zeke kiwnął głową w stronę muzyków, a potem zagrał
balladę o namiętności nieoczekiwanego uczucia. Piosen-
ka zawierała grę ze słowem „summer" które oznaczało
jednocześnie porę roku i kobietę. „Summer przyszła do
mnie, słoneczna i miła jak piękny dzień".
Summer wstrzymała oddech. W piosence nie było ani
słowa o złamanym sercu, opuszczeniu czy zdradzie. Była
pogodna i inspirująca. I jej słowa były prawdziwe. Zeke
kochał lato. Kochał ją.
Łzy napłynęły jej do oczu. Zeke nie mógł wiedzieć,
że ona jest wśród publiczności. Czy wykorzystał jedynie
ich romans, chociaż krótki, aby podeprzeć swoją inspi­
rację? Czy też, jak chciała wierzyć, słowa płynęły prosto
z serca?
Kiedy umilkły ostatnie dźwięki, Zeke spojrzał wprost
na nią i tym razem Summer mogłaby przysiąc, że się nie
myli. Podszedł do mikrofonu i rzekł:
- Chciałbym, aby wszyscy poznali Summer.
Zanim zdążyła mrugnąć okiem, padło na nią światło
reflektorów. W innych okolicznościach zachowałaby się
pewnie niczym spłoszona sarna, tym razem jednak wpa­
trywała się nieruchomo w Zeke'a.
Zeke wyciągnął dłoń.
- Chodź do mnie, Summer.
To było szalone, ale zdawało się, jakby istniało tylko
ich dwoje i stopy same poniosły ją ku niemu.
Ochrona rozstąpiła się. Weszła na scenę. Wzrok miała
utkwiony w Zeke'a, wszystko dookoła spowijała mgła.
Kiedy dotarła do niego, chwyciła go za rękę. Wyraz je­
go twarzy sprawił, że wstrzymała dech. Był pełen uwiel­
bienia i nieco tajemniczy.
Spojrzał w stronę publiczności.
- Przepraszam, że cię zawstydziłem, kochanie.
Tłum roześmiał się.
- Co ty robisz? - wyszeptała.
Zeke spojrzał jej w oczy.
- Kochasz mnie?
- Tak - odparła. Nie miała czasu, by się zastanowić.
- Kocha mnie - zwrócił się Zeke do publiczności.
Rozległy się okrzyki i brawa.
- Ty wariacie - powiedziała cicho Summer. - Co ro­
bisz? Twoja kariera...
Zeke uciszył ją namiętnym pocałunkiem, co wzbudzi­
ło jeszcze większy aplauz.
Summer przytuliła się do niego. Pocałunek wywołał
natychmiast iskrę, która zawsze między nimi istniała.
Kiedy uniósł głowę i puścił ją, Summer nie mogła uwie­
rzyć w to, co się dzieje. Zeke klęknął i wyjął z kieszeni pier­
ścionek, cały czas nie spuszczając wzroku z jej twarzy.
- Kocham cię, Summer. Czy wyjdziesz za mnie?
Summer przysłoniła usta dłonią, a do oczu napłynę­
ły jej łzy.
Od strony publiczności dobiegło kilka głosów.
- Tak! Powiedz, że tak! - I tym razem Summer wie­
działa, że nie ma żadnych wątpliwości.
Opuściła dłonie i krzyknęła.
-Tak!
Zeke rozpromienił się. Chwycił jej drżącą dłoń i wsu­
nął na palec pierścionek z brylantem i dwoma szmarag­
dami.
Potem wstał, chwycił ją w ramiona i pochylił się, moc­
no całując.
Kiedy oderwali się od siebie, uśmiechnął się do niej.
- Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko publiczne­
mu okazywaniu uczuć.
- Nowa Summer Elliott lubi publicznie okazywać uczu­
cia - odparła bez tchu.
Niedługo potem znalazła się w objęciach 2eke'a w je­
go garderobie.
- Skąd wiedziałeś, że jestem na widowni?
Zeke przygryzł lekko jej wargi.
- Hmm... Shane mi powiedział.
Summer otworzyła szeroko oczy.
- Naprawdę?
Nie wiedziała, czy ma dziękować wujkowi, czy nie.
W oczach Zeke'a czaiły się iskierki śmiechu.
- A jak sądzisz, w jaki sposób udało mu się zdobyć
przepustkę dla prasy i jedno z najlepszych miejsc na wi­
downi? Bilety na koncert były już wyprzedane.
- Co konkretnie powiedział? - Oczy Summer podejrzli­
wie się zwęziły.
- Konkretnie? Nie pamiętam.
- Przypomnij sobie - zażartowała.
W kącikach jego ust zagościł uśmieszek.
- Nie mówił wiele. Powiedział tylko, że desperacko
chcesz uzyskać przepustkę dla prasy, żeby mnie zoba­
czyć. Biorąc pod uwagę, jak sprawy zakończyły się mię­
dzy nami, słowa Shane'a były dla mnie nadzieją, że nie
zjawiasz się tutaj tylko po to, by wbić ostatni gwóźdź do
trumny naszej znajomości.
- Użył słowa „desperacko"?
Zeke roześmiał się.
- Widzę, że sama nie wiesz, czy nie udzielić mu re­
prymendy.
-Mhm.
- Jestem pewien, że chciał jedynie pomóc, a wszystko
dobrze się skończyło, jak sama wiesz. - Pocałował ją. -
Tak z ciekawości, gdybym nie wywołał cię na scenę i nie
oświadczył się...
- Tak, to rzeczywiście była niespodzianka, przy wszyst­
kich ludziach, Zeke!
- Gdybym tego nie zrobił, co miałaś zamiar zrobić? [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl