[ Pobierz całość w formacie PDF ]
loczków. Kochać
się ze mną na mój sposób.
Wychodziła naprzeciw jego dłoni jakby z cierpieniem.
-Tak, Michaił. Rozpaczliwie
pragnęła wyzwolenia, rozpaczliwie pragnęła dać mu ulgę.
Pochłonęła ją ta sama czerwona mgła, w której nie mogła odróżnić miłości od żądzy,
głodu od
potrzeby. Płonęła, wszystko ją bolało, dokuczało, ciało i umysł, nawet jej dusza była
obolała, nie
wiedziała, gdzie kończą się jego dzikie, niepohamowane emocje, a gdzie zaczynają się jej
własne.
Michaił uniósł ją z łatwością i wolno, zmysłowym ruchem, pozwolił jej obsunąć się po
jego
napiętym brzuchu, aż docisnął ją do aksamitnego, rozgrzanego czubka. Jej gorąco
rozpalało go,
kusiło. Oplotła ramionami jego szyję, nogami objęła biodra, otwierając się przed nim.
Powoli
opuścił ją na siebie, a ona otoczyła go tak wilgotnym ciasnym wnętrzem, że aż zadygotał,
doznajÄ…c
czegoś, co wykraczało poza zwykłą rozkosz, co było erotycznym niebem i piekłem.
Wbiła paznokcie w jego ramiona.
-Przestań! Tak jesteś dla mnie za duży! W
oczach miała lęk.
-Odpręż się, maleńka. Należymy do siebie, nasze ciała są dla siebie stworzone. I
zaczÄ…Å‚ siÄ™
poruszać długim powolnym rytmem, a jego dłonie gładziły ją i uspokajały.
Przesunął ramiona tak, by móc widzieć jej twarz, brał ją w posiadanie całym ciałem,
głębokimi,
pewnymi, zaborczymi pchnięciami. Bez udziału świadomości, z głębi duszy, wyrwały
mu siÄ™
słowa:
-Biorę sobie ciebie na życiową partnerkę. Należę do ciebie. Zawierzam ci swoje życie.
Przysięgam
ci lojalność, oddaję ci swoje serce, swoją duszę i swoje ciało. Twoje życie, szczęście i
dobro sÄ… dla
mnie najważniejsze. Zawsze będziesz chroniona i otoczona opieką. Tak
prawdziwy Karpatianin
związywał się na wieczność ze swoją życiową partnerką. Słowa zostały wypowiedziane,
klamka
zapadła. Michaił nie miał świadomego zamiaru związywać jej ze sobą, ale wiedziony
instynktem,
musiał to powiedzieć, żeby ich serca biły w identycznym rytmie, tak jak to było im
przeznaczone.
Ich dusze i umysły wreszcie się połączyły, zlały w jedność.
Raven miała wrażenie, że jej ciało roztapia się wokół niego. Porwał ją jeszcze wyżej,
pochylił
się, żeby polizać jej sutek, przyciągając do siebie zaborczym gestem za pośladki.
Odrzuciła głowę
w tył, a fala włosów rozpłynęła się, przykrywając nagie ciała. Czuła się dzika i wolna.
Czuła, że
jest jego częścią, jego drugą połową. Nie mogło być już nikogo innego poza tym
mężczyzną, tak jej
wygłodniałym. Mężczyzną, który potrzebował jej tak rozpaczliwie, który zaznał takiej
samej jak
ona samotnej egzystencji.
Poruszył się mocniej, głębiej, obrócił tak, żeby móc położyć ją na plecach i doprowadzić
jeszcze
bliżej, aż na samą krawędz. Zadrżała, poczuł jak zaciska się, jak go w siebie wciąga, raz,
drugi,
trzeci. Krzyknęła z rozkoszy, przyjemność była tak dojmująca, że Raven pomyślała, iż
więcej już
chyba nie zniesie.
Pochylił się nad nią; gdyby chciała, swobodnie mogłaby go teraz powstrzymać. Wciąż
zatapiał
się w niej, trzymając jej błękitne spojrzenie w niewoli, nie spuszczał z niej oczu.
BÅ‚agalnych,
hipnotyzujących, spragnionych. Wygięła się w łuk, żeby jeszcze się do niego zbliżyć,
wypięła
piersi, oferując zaspokojenie jego głodu.
Michaił jęknął, a krew w żyłach Raven zawrzała. Uniósł jej biodra i przyciągnął do
siebie.
Poczuła, że bardzo delikatnie muska ustami pierś tuż nad sercem. Przesunął językiem,
zmysłowo,
po znaku, który na niej zostawił. Pchnął ją mocno, wypełniając sobą. Zatopił zęby w
delikatnym
ciele.
Raven krzyknęła, Przycisnęła do piersi głowę Michaiła, ogarnięta ogniem jego
pożądania,
pomyślała, że zaraz oboje spłoną. Nigdy przedtem nie zaznała podobnego uczucia,
nieokiełznanej
siły namiętności.
Słyszała, jak wykrzykuje jego imię z radości, pogrążona w dzikim zapomnieniu, wbijając
paznokcie w jego plecy. Zawładnęła nią jakaś pierwotna żądza, poszukała ustami jego
sutków.
Eksplodowali razem, rozpadali się, wzlatywali w słońce. Michaił uniósł głowę, warknął z
głębi
gardła, a potem znów pochylił i jeszcze się pożywił.
Tym razem uważał, wypił tylko tyle, ile wymagała wymiana. Ostatnim ruchem języka
zamknÄ…Å‚
rankę, ukoił nawet najlżejsze pieczenie. Przyjrzał się jej twarzy. Blada. Senna.
Wypowiedział
polecenie, spięty i podniecony tym, co robił.
Poddawała mu się, przyjmując jego posuwiste, zaborcze ruchy. Przycisnął jej miękkie
usta do
rozciętej gorącej skóry na torsie. To była ekstaza, aż do bólu, drżał. Bestia w nim
zaryczała z
rozkoszy, z zadowolenia, czując, że straszliwy głód chwilowo został zaspokojony.
Przytulił Raven, gładził ją po szyi, ciesząc się tym uczuciem, kiedy się nim żywiła. Była
w tym
czysta zmysłowość, czyste piękno. Upewnił się, że już wypiła dosyć dla wymiany,
wystarczyło, by
uzupełnić krew, którą mu oddała. Głaskał jej włosy, pozwalając oprzytomnieć.
Popatrzyła na niego, zamrugała, zmarszczyła brwi.
-Znów to zrobiłeś. Położyła
ze znużeniem głowę na narzucie. Albo
to, albo za każdym
razem, kiedy nas poniesie, będę mdlała. W
ustach miała lekko metaliczny posmak.
Zanim pojęła, co się właściwie stało, Michaił pocałował ją, przesuwając językiem po jej
zębach,
po podniebieniu, badał, szukał, tańczył z jej językiem. Powoli wysuwał się z niej, pieścił
dłońmi
delikatną skórę.
-Nie mogę się ruszyć. Raven
się uśmiechnęła.
-Zdrzemniemy się, a światu stawimy czoło pózniej powiedział
tym głosem jak czysta czarna
magia. Przymknęła oczy. Ogarnął ją ramionami, ułożył na łóżku prosto i przykrył
pledem. Nie
odrywał od niej zachwyconego spojrzenia. Pogładził palcami jej gardło, obrysował dolinę
między piersiami. Zadrżała pod jego dotykiem, a on poczuł w sercu błogie ciepło.
-Gdybym chciała, żebyś naprawdę mnie pokochał, powinnam bardziej ci się opierać.
Zanurzyła
się głębiej w poduszkę. Strasznie
się potargałam.
Michaił usiadł na brzegu łóżka, ujął w ręce ciężkie jedwabiste włosy i zaczął delikatnie
splatać
grube pasma w luzny warkocz.
-Gdybyś bardziej opierała się, maleńka, serce by mi chyba nie wytrzymało.
Palcami przeciągnęła po jego udzie, ale nie uniosła długich rzęs. Patrzył, jak ona odpływa
w
sen. Była taka drobniutka, była śmiertelniczką, a jednak w jedną noc odmieniła jego
życie. On
wziął w posiadanie jej życie. Nie chciał wypowiadać tamtych rytualnych słów, zrobił to
pod takim
samym przymusem jak jego ofiary, kiedy odsłaniały przed nim gardła.
Mogła sobie mówić, że był dla niej kimś obcym, ale odnalezli się nawzajem w swoich
umysłach, i, pod przysięgą, jedno oddało własne życie drugiemu. Wymiana krwi, kiedy
kochali siÄ™,
stanowiła ostateczne potwierdzenie ich zaangażowania. Ten piękny, zmysłowy rytuał
mówił o
jedności dusz, serc, ciał... i krwi.
Karpatianie strzegli przed sobą miejsc, w których sypiali Podczas snu, a także wtedy, gdy
zatracali się w seksualnej namiętności, byli bezbronni. Decyzji o wzięciu sobie
życiowego partnera
nie podejmowali świadomie; taką potrzebę wyczuwali instynktownie. Wiedzieli.
Rozpoznawali
swoją drugą połowę. On rozpoznał życiową partnerkę w Raven. Próbował walczyć z
rytuałem
związania, ale zwierzęcy instynkt pokonał cywilizacyjne uwarunkowania. Prawie siłą
wciÄ…gnÄ…Å‚ jÄ…
we własny świat i zdawał sobie sprawę z konsekwencji.
Zwiatło zaczynało przesączać się z pomieszczeń na górze. Michaił dopełnił obowiązku
zabezpieczenia domu przed intruzami. Następna noc będzie długa. Zadania piętrzyły się,
musiał też
iść na polowanie. Ale ta chwila dawała mu spokój i zadowolenie.
Wślizgnął się do łóżka, objął mocno Raven, chciał czuć ją każdą komórką ciała. Sennie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]