[ Pobierz całość w formacie PDF ]
co do niej czuł, wcale nie było przypadkowe. Chciał,
aby zrozumiała, jak bardzo ją szanuje. To, czego razem
doświadczyli, bardzo wiele dla niego oznaczało.
Ej, kolego. Jess przerwał rozmyślania Raya.
Rano wybieramy się na połów, zgadza się? Ty, ja i tak
zwany zespół Neville & Storey? Jess złapał Douga za
ramię i solidnie nim potrząsnął.
Nie jestem pewien, czy powinniśmy zaufać ko-
bietom. Doug poprawił fryzurę. Zakupy na targu
bez nas mogą się zakończyć katastrofą.
Wybaczy pan oburzyła się Kinsey, zbierając
brudne kieliszki i przenosząc je do zlewu. My,
kobiety, doskonale dajemy sobie radę na targu bez was,
jaskiniowców.
Spokojnie, chodzi mi tylko o to, co się wydarzyło
wczoraj. Doug ugryzł dojrzałą śliwkę i wzruszył
ramionami. Po powrocie zastaliśmy tutaj coś, co
można określić jednym słowem: libacja.
No i co z tego? zainteresowała się Poe.
Doug przewrócił oczami.
No i poddaję się. Jestem tylko facetem na waka-
cjach, który stara się jakoś dogadać z przyjaciółmi.
Poe postanowiła go przepłoszyć.
W takim razie najlepiej będzie, jak się stąd zmy-
jesz. Wy też zwróciła się do Raya i Jessa, który i tak
zmierzał już do drzwi. My, kobiety, musimy się
zastanowić, jak samodzielnie zrobić zakupy.
Ray niechętnie wstał i popatrzył Sydney w oczy,
usiłując ignorować kręcącą się obok Poe.
Wybierasz się jutro na zakupy?
Jeszcze nie wiem. Sydney oparła łokcie na stole
i ukryła brodę w dłoniach. W jej oczach nie widać było
wątpliwości ani wahania.
Ray wiedział, że myślą o tym samym.
A ty wybierasz się na ryby? zapytała.
Ray mógłby przysiąc, że cała krew spłynęła mu do
dolnej części ciała. Nie miał na myśli nóg.
Myślałem, że może powłóczymy się po wyspie.
Trochę się zmęczyłem tymi wszystkimi rozrywkami.
Miło byłoby po prostu się odprężyć.
Sydney zacisnęła wargi, usiłując zachować obojętny
wyraz twarzy.
Miałam podobny pomysł. Z całą pewnością obe-
jrzałam na targu wszystko, co tam jest do obejrzenia.
Zwietnie odparł Ray, a jego serce waliło jak
młotem.
Błagam jęknęła Poe. Robi mi się niedobrze, jak
was słyszę. Wypchnęła Raya przez drzwi, za którymi
czekali Jess i Doug. Idzcie się pobawić w głębokiej
wodzie.
Ray nie protestował, kiedy Poe wyrzucała go z do-
mu. Powiedział to, co miał do powiedzenia. Jutro, gdy
zostaną sami, porozmawia z Sydney. Powie jej o swo-
ich wątpliwościach, wyjaśni, o co mu chodzi i dlaczego.
A potem będą się kochać, atmosfera się oczyści i nic już
nie stanie na przeszkodzie, aby swobodnie rozkoszo-
wać się końcówką wakacji.
Sydney położyła się brzuchem do dołu na podusz-
kach, które ściągnęła z leżaków, i przykryła kocem.
Ręce wsunęła pod policzek i znieruchomiała. To wy-
godne posłanie przygotowała sobie na tarasie, między
balustradą i dwoma parasolami, które rozpostarła, aby
zapewnić sobie odrobinę intymności.
Wreszcie była sama na Wyspie Kokosowej i zamie-
rzała w pełni wykorzystać tę okazję do kąpieli słonecz-
nej. Nago, rzecz jasna. Grzała się w cudownym,
tropikalnym słońcu, a jej ciało delikatnie muskał łagod-
ny wietrzyk.
Gdzieś na wyspie znajdował się Ray, choć nie miała
pojęcia, dokąd powędrował. Pozostali odpłynęli godzi-
nę temu. Kobiety skierowały się na ląd z Auralie,
zamierzając zrobić zakupy na targu, a mężczyzni udali
się na otwarte morze, gdzie Menga zamierzał im
zafundować połów życia.
Sydney wiedziała, że nie uda im się oszukać przyjaciół.
Ich wczorajsza rozmowa po kolacji nie była tajemnicą dla
nikogo poza Lauren i Antonem. Nie wiedziała czemu, ale
to, że wszyscy wiedzą, jak będzie spędzała wolny czas
z Rayem, obchodziło ją znacznie mniej, niż to sobie
wyobrażała jeszcze tydzień wcześniej. Najwyrazniej
stworzyła z Rayem wygodny, bezproblemowy związek,
co z pewnością nie było możliwe w Ameryce.
W domu zajmowała się problemami dOSKONA-
AEJ-dZIEWCZYNY, bezustannymi bilansami, marke-
tingiem i promocją, a także sprawami kadrowymi.
Musiała dopracowywać szczegóły szkoleń i restruk-
turyzacji, która wkrótce miała zostać poddana pod
głosowanie. Ponadto chciała zrobić, ile się da, aby
pomóc Isabel Leighton.
W tej ostatniej sprawie wszystko było już ustalone,
lecz Nolan zawiódł na całej linii, wycofując się ze
zobowiązań. Zamiast pomóc Sydney, postanowił
udzielić wsparcia jej matce. Ten wybór, ta zdrada
zabolały ją bardziej niż wszystko inne.
Sydney otrząsnęła się z ponurych myśli. Wcale nie
chciała zastanawiać się nad motywami postępowania
ojca. %7łałowała, że nie ma przy niej Raya. Mógłby się
pokazać, najlepiej w całej okazałości. Gdzie on się
podziewał?
Wiedziała, że poszedł odprowadzić mężczyzn do
łodzi i pomógł im przy załadunku sprzętu wędkar-
skiego. Grupa odpłynęła jednak ponad godzinę temu
i od tamtej pory Sydney nie widziała Raya.
Jej cytrynowe bikini leżało na jednym z parasoli.
Jeszcze nie zdążyła otworzyć książki, którą ze sobą
przyniosła. Słońce rozgrzewało jej ciało, przyjemnie
nawilżone kremem, którym starannie się natarła przed
wyjściem na dwór. Zamknęła oczy, oparła policzek na
dłoni i słuchała szelestu liści palmowych, pomruku
morza i pisków mew fruwających wysoko nad jej
głową.
Wsłuchiwała się także we własny oddech i liczyła
uderzenia serca. Do jej uszu docierało skrzypienie
podłogi na tarasie i dudnienie wiatru o parasole.
Oczekiwała jednak tylko jednego dzwięku: kroków
Raya na schodach.
Drżała z niecierpliwości.
Sydney obudziła się powoli i uświadomiła sobie, że
już nie jest sama. Nie uniosła głowy, lecz i bez tego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]