[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przedmiot, mogący za broń posłużyć, zostanie rozstrzelany, jak zwykły wiarołomca!
 To ciężki, bardzo ciężki warunek! A jak się ma sprawa z końmi i resztą rzeczy,
należących do moich ludzi?
 Konie naturalnie należą do nas, są naszą zdobyczą. Jeżeli którego z twoich uwolnimy,
możemy dać mu wierzchowca, jedynie tytułem łaski. Amunicja, proch, ołów, formy do lania
kul i naboje należą do broni i muszą być wydane. Resztę waszego dobytku ściśle zbadamy.
Nie chcemy wzbogacać się cudzym kosztem, jednakże wszystko, co pochodzi z napadu na
hacjendę del Arroyo, odbierzemy wam i zwrócimy prawowitemu właścicielowi. Czy chcesz
jeszcze o coś zapytać?
 Nie.
 A więc gońcy mogą ruszyć; ty zaś usiądziesz tutaj i nie wstaniesz, póki ci na to nie
zezwoli jeden z nas: Winnetou, Nalgu Mokaszi lub ja!
Yuma oddalili się, aby wypełnić swą niezbyt zaszczytną misję. Wielkie Usta przykucnął,
obaj zaś wartownicy stanęli przy nim, ani na chwilę nie spuszczając zeń oczu.
Spojrzałem na zegarek; gdyby termin wyznaczony upłynął bez rezultatu, rozkazałbym dać
kilka strzałów na postrach, a następnie dopiero rozpocząć ogień.
Gońcy dotarli do obozu i zbudzili śpiących. Gdy minęło pierwsze dzikie zamieszanie,
Yuma otoczyli wysłańców kołem. Po chwili rozległ się orkan wściekłych okrzyków, a raczej
ryk przerazliwy. Wysłani spełnili poselstwo. Oblężonych ogarnęło niesłychane wzburzenie,
które mogło przybrać formy niebezpieczne.
Oddaliłem się z Winnetou i wodzem Mimbrenjów od Vete ya, aby nie słyszał naszej
rozmowy. Gdy doszła nas dzika wrzawa, rozlegająca się w obozie, rzekł Silny Bawół:
 Teraz rozpocznÄ… atak; poznajÄ™ po ich okrzykach; lecz my Yuma godnie przyjmiemy.
 To tylko słomiany ogień. Przekonawszy się, że są okrążeni, ochłoną z wojennego
zapału  odparłem.
 Wątpię. Niech Old Shatterhand dobrze pomyśli, nie powinien zapominać o niczym!
 Cóż mogłem zapomnieć?
 %7łe Yuma czuli się dotychczas bezpieczni. Usnęli z myślą, że z nadejściem poranku
napadną na nas i rozniosą. Teraz, gdy ocknęli się na pół senni, stają wobec sytuacji wręcz
przeciwnej; okrążono ich i mają się poddać. Jestem więc prawie pewien, że wzburzeni,
zapomną o ostrożności i chwycą za broń.
 Opamiętają się prędko, gdyż posłałem gońców, którzy ich uspokoją i przekażą
wiadomość, która przyniesie im nadzieję.
 Nie mogą mieć żadnej; muszą wszyscy umrzeć! Czyś ty aby nie poczynił im nadziei na
uwolnienie?
 Tak.
 Wszystkim? Nawet wodzowi?
 Zwłaszcza jemu.
 Czyś oszalał? Nigdy się na to nie zgodzę!
 Nie potrzeba mi twojej zgody!
 Jak to?! Czy ty sam tutaj dowodzisz? Czy ja i Winnetou nie mamy nic do powiedzenia?
Znowu ogarnęła go wściekłość, co zresztą zdarzało się nader często. Odpowiedziałem więc
flegmatycznie:
 Tak. Macie głos również; ale tym razem przyrzekłem nie słuchać was. A nawet
przyrzekłem jeszcze o wiele, wiele więcej.
 Jeszcze więcej! Co?
 Uwolnić po kryjomu Wielkie Usta i jego ludzi przeciąwszy im rzemienie.
 Przyrzekłeś!  krzyknął pieniąc się ze wściekłości.  Jak śmiałeś przyrzec? Jak
śmiałeś w ogóle bez naszej zgody&
Nie dokończył, gdyż przerwał mu Winnetou, chwyciwszy go tak silnie za ramię, że aż
jęknął z bólu. Potrząsnąwszy nim, odezwał się Apacz:
 Dlaczego mój czerwony brat krzyczy, jak stara squaw, kiedy ją zęby zabolą? Czy Nalgu
Mokaszi słyszał kiedykolwiek, aby Old Shatterhand działał bez zastanowienia? Jeżeli złożył
jakieś przyrzeczenie, to dotrzyma go; a jeśli ono wyjdzie na naszą niekorzyść, to z pewnością
będzie mógł nie dotrzymać słowa.
 Ale Old Shatterhand zwykł dotrzymywać przyrzeczenia.
 Jeśli wypełnią się warunki, pod którymi je złożył.
 Tak, warunki!  mruknął wciąż jeszcze gniewny wódz.  Schowaj te warunki dla
siebie; nic nie chcę o nich słyszeć!
Odwrócił się i położył na trawie daleko od nas. Twarz Winnetou rozjaśnił uśmiech, ust
jednak nie rozchylił. Ponieważ winienem był Apaczowi wyjaśnienia więc zacząłem:
 Złożyłem przyrzeczenie, wiedząc na pewno&
 Pshaw!  przerwał mi.  Co czyni Old Shatterhand, czyni słusznie; nie powinien się
przede mną tłumaczyć. Wiem, że mój brat oszuka wodza Yuma, ponieważ tamten chce jego
oszukać. Silny Bawół jest walecznym wodzem, ale wzrokowi jego brak ostrości, a myślą nie
sięga dalej od tomahawka, którym rzuca. Gniew w nim szybko wzbiera, aby równie szybko
opaść. Serce ma dobre, poprosi niebawem Old Shatterhanda o przebaczenie.
Głos Winnetou umiał uśmierzyć każdy gniew i łagodzić dotkniętą ambicję.
W obozie panowała cisza. Yuma naradzali się spokojnie i zwracali we wszystkie strony, by
obejrzeć nasze stanowiska. Nie upłynęło jeszcze pół godziny, a już powrócił jeden z
wysłanych do nich wojowników i zameldował: [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl