[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wywiedziałeś się, po co Nawój go wzywał?
Jędrzeja z załogi wykupił.
Prawdę mi rzekł" pomyślał Wolkmar, a głośno zapytał:
A nie wywiedziałeś się, kto mógł księcia uprzedzić, o co Stanisław prosić go
zamierza? Mówiłem z biskupem jedynie raz, tutaj i w łacińskim języku. Podsłuchać nas
mógł jeno Przebimił... albo ty.
Mógł się i biskup gdzieś wygadać; ostrożny nie jest. Mógł się i pomylić, że
książę wprzód wiedział, o co prosić zamierza. Przecież mu książę tego nie powiedział,
jeno sam tak miarkuje.
Może być tak, a może inaczej, a ja muszę wiedzieć. Masz wybadać, czy
Przebimił zna mowę łacińską. Jeśli tak, to jest nasłany i trzeba... nie dokończył.
Podejrzewacie go, to wydalcie. Ale skąd by znał? I jakoże się mam wywiedzieć?
Nie ufam nikomu, a wszystkich oddalić nie sposób.
Ciężko to słuchać mnie, co wierniej wam niż pies służę rzekł Otard
pochylając głowę. Przebimiła nie rozgryzę. Dwa lata z nim żywię pod jednym
dachem, a jeszcze ni na żart prawdy mi nie powiedział.
Nic mi z wierności głupca odparł Wolkmar ozięble Słowem kłamać łatwo,
postępkiem trudniej. Wymyślisz co, zjaw się. A teraz dość. Słońce już wzejdzie wkrótce,
czas mi na spoczynek.
Przebimił siedział na progu kapitulnego budynku czyszcząc i smarując starannie
uprząż. Siwek jego stał przed nim, trącając go od czasu do czasu pyskiem, gdy zajęty pan
zapomniał dać mu kawałek osuchy.
Odczep się, bo do wieczora nie skończę mówił Przebimił, a koń kiwał głową
ze zrozumieniem, by po chwili znowu trącić go pyskiem, z którego jakby w uśmiechu
wyszczerzał żółte zęby. Przebimił znowu dawał mu odczepne, klnąc konia grubymi
wyrazami, lecz głosem tak czułym, jakby mówił z kochanką.
Za plecami siedzącego zjawił się Otard i stanął, jakby się nad czymś namyślał.
Przebimił nie odwracając się poznał, kto nadchodzi, lecz nie przerwał swego zajęcia. Nie
spojrzał nawet, gdy Otard podszedłszy stanął obok i wpatrywał się bacznie w twarz, na
którą padały promienie zachodzącego słońca, uwydatniając straszliwe blizny i bruzdy.
Otard stał przez chwilę w milczeniu, po czym z nagła zagadnął:
Cave! Volkmarus te suspicit!11
Potargana twarz Przebimiła nie drgnęła najmniejszym mięśniem. Sięgnął po uzdę i
odparł od niechcenia:
In saecula saeculorum12.
Otard roześmiał się mimo woli na taką odpowiedz i odparł po polsku:
Mówię, że Wolkmar kazał ci przyjść przed wyjazdem.
To czemu nie rzekniesz po ludzku albo przynajmniej po niemiecku.
Otard ledwo zdołał uskoczyć, siwek okręcił się nagle i gwizdnął kopytami, aż
zawarczało powietrze. Kleryk zaklął grubo, a Przebimił zaśmiał się:
Strzeż się! Siwek nie lubi, by nam przeszkadzano, gdy rozmawiamy z sobą! Idz i
powiedz kanonikowi, że przyjdę, jak przygotuję się do drogi.
Otard odszedł, krzywo spojrzawszy na Przebimiła. Nadal nie wiedział, czy Przebimił
rozumie język łaciński. Byłby pewny, że nie rozumie, bo znając Wolkmara uląkłby się
takiego ostrzeżenia. Ale dlaczego powtórzył słowa strzeż się!"? Mógł to być przypadek,
a mogła być drwina. Przebimiła nie rozgryzie. Otard, zły, opowiedział zajście
Wolkmarowi. Wolkmar zamyślił się.
Dowiemy się jeszcze powiedział. Jedno pewne, że chytry to łotr, a taki
może być potrzebny, jeno trzeba się mieć przed nim na baczności.
Umilkli, bo nadszedł Przebimił. Wolkmar ozwał się:
Księciu Włodzisławowi się pokłonisz od biskupa. Będzie się o co pytał,
odpowiesz. O opiekÄ™ poproÅ› nad Piotrawinem, by krewni Pietrka nie szarpali. Nawrotem
wstąpisz tam pieniądze od biskupiego włodarza odebrać. Zaś to pismo oddasz
kapelanowi Włodzisława, Ottonowi. Spraw się dobrze i wracaj rychło, a nie minie cię
11 Cave! Volkmarus te suspicit Strzeż się! Wolkmar cię podejrzewa!
12 In saecula saeculorum na wieki wieków
nagroda.
Przebimił wziął pergamin, schował za pazuchę i rzekł:
Czas, byście popuścili wodze waszej hojności. Książęce wojaki za każdą
wyprawę po dziesięć grzywien otrzymują, prócz łupów, a ja od was rzadko kiedy
pieniądz jaki obaczę. Chyba mi przyjdzie służbę zmienić.
Cierpliwy bądz, już niedługo. Zresztą, słyszę, dorobiłeś się i tak, skoro
książęcym wojakom pieniędzy pożyczasz.
Dorobiłem się swoim przemysłem, a mam, bo wzorem waszym żyję cnotliwie i
szczędzę. Ale i mnie od przybytku głowa nie zaboli.
Pokłonił się i wyszedł, dosiadł siwka i ruszył. Jeno wyjechał za bramę, wyciągnął
pergamin i przy ostatnich blaskach zachodu czytał mozolnie. Przeczytawszy zaśmiał się i
mruknÄ…Å‚:
Na plewy chce mnie złapać. Juści, przydałyby mi się i dwie grzywny, ale się o
nie nie upomnę. Przyjdzie czas, to mi zapłaci za wszystko razem.
Pognał siwka i rad z siebie ruszył. Gdy jeno Przebimił wyszedł, Wolkmar rzekł do
Otarda:
Jeśli słusznie go podejrzewamy, musi się złapać. Chciwy jest i gdy mu Otto
[ Pobierz całość w formacie PDF ]