[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tensjom Magdeburga. Otton III potrafił skutecznie zneutralizować
Gizylera (podobnie jak, o czym tu nie piszemy, zneutralizował
mogunckiego Willigisa), szachując go grozbą realizacji uchwał syno-
dów rzymskich i degradacją do godności biskupa merseburskiego lub
nawet pozbawieniem jednej i drugiej godności.
Oto przyczyna, dla której, jak pamiętamy (zob. s. 27), Gizyler
spieszył do Bawarii na spotkanie Ottona III, podą\ającego zimą
1000 r. do Gniezna. Odzyskał wtedy, jak wiemy dzięki Thietmarowi,
łaskę cesarza, choć tylko w ograniczonym zakresie. Czy\by w zamian
za zgodę na utworzenie metropolii gnieznieńskiej cesarz obiecał
Gizylerowi rezygnację albo przynajmniej zwłokę w popieraniu planów
Kurii rzymskiej odnośnie do Merseburga? Poniewa\ zaś plany cesarza
84
* (inieznie zostały zrealizowane w sposób niepełny, jako \e biskup
ilngcr (według koncepcji części uczonych, zwłaszcza niemieckich,
i>cdi|cy ju\ wtedy sufraganem magdeburskim) pozostał poza nowo
¦ilworzonÄ… metropoliÄ…, pozostajÄ…c zatem sufraganem magdeburskim,
warz uznał widocznie, \e umowa z Gizylerem ze Staffelsee straciła
Mi/.ność i dlatego ju\ w drodze powrotnej z Gniezna powrócił z nową
ilu do sprawy merseburskiej.
Cała ta pomysłowa i nie pozbawiona pozorów prawdopodobieńst-
wa konstrukcja badawcza cierpi jednak na zasadniczą słabość, gdy\
1'ogląd o pierwotnym zwierzchnictwie Magdeburga nad Kościołem
iKilskim jako całością czy choćby jego częścią jest co najmniej
vi|tpliwy, jako \e opiera się na pózniejszych nieautentycznych doku-
mentach proweniencji magdeburskiej. Unger nie był, podobnie jak
ngo poprzednik Jordan, sufraganem magdeburskim, choć prawdopo-
lobnie stał się nim pózniej w okolicznościach, na które pewne światło
i/.ucają współczesne zródła (zob. s. 87), zapewne niedobrowolnie.
!ym samym przedstawiona tu konstrukcja badawcza pozostaje
juk gdyby zawieszona w pró\ni. Mimo wszystko nie odrzucałbym
|ej zupełnie; brak jasnych podstaw prawnych nie wykluczał mo-
\liwości istnienia pretensji do zwierzchnictwa, opartych choćby
na fakcie nieprecyzyjnego określenia wschodniego zasięgu metropolii
magdeburskiej przy jej erygowaniu w 968 r. Pretensje takie, zwła-
d/.cza podnoszone przez energicznego, wpływowego i ambitnego
(ii/.ylera, były okolicznością, którą trzeba było brać pod uwagę
w 1000 r.
Dalsze perypetie Gizylera nie muszą ju\ nas tutaj interesować.
Wspomnę jedynie, \e okazał się zręcznym lawirantem; wykorzystując
wN/elkie kruczki proceduralne i, jak byśmy dziś powiedzieli, zwol-
nienia lekarskie, potrafił a\ do swojej śmierci (na początku 1004 r.)
przewlec sprawę i pozostać na katedrze magdeburskiej. Dopiero po
icgo śmierci następca Ottona III, Henryk II, mógł reaktywować
biskupstwo w Merseburgu98.
Ten dość długi ekskurs był potrzebny właśnie ze względu na
zasugerowany ju\ w nim zwiÄ…zek z postaciÄ… biskupa Ungera. Thietmar
(11,22) stwierdził, \e ju\ pierwszy biskup poznański Jordan został
podporządkowany powstałej w 968 r. metropolii magdeburskiej.
85
Wiemy jednak, \e pisał to z pózniejszej perspektywy, przejmując
magdeburski punkt widzenia na tę sprawę. Najwcześniejsze, zupełnie
dobrze zachowane dokumenty nowej metropolii" milczÄ… o tym
zupełnie (choć prawdą jest, \e nie zawierały dokładnego wytyczenia
wschodniej granicy metropolii), a sugestie przeciwne pojawiajÄ… siÄ™
najwcześniej w tzw. falsyfikacie lub raczej: koncepcie (projekcie)
magdeburskim, który nigdy nie nabrał mocy urzędowej100, był zatem
wyrazem nie rzeczywistości, lecz co najwy\ej aspiracji Kościoła mag-
deburskiego.  Falsyfikat" jest niedatowany; prawdopodobnie powstał
w odpowiedzi na postanowienia Zjazdu gnieznieńskiego, był reakcją
Magdeburga na podjęte tam rozstrzygnięcia. Z niego prawdopodobnie
Thietmar przejął wiadomość o obediencji Jordana, a raczej się jej
 domyślił".
Obecnie, nie wchodząc we wszystkie zawiłe ście\ki tej długotrwałej
kontrowersji naukowej, mo\na chyba z jako taką pewnością stwier-
dzić, \e Kościół polski, niezale\nie od tego, czy od 966 r. (chrzest
Mieszka I) lub 968 r. (przybycie do Polski pierwszego biskupa
Jordana) był Kościołem misyjnym czy te\ tworzył jedną polską
(poznańską)101 diecezję, Magdeburgowi w \aden sposób nie pod-
legał102. Nie znaczy to, \e arcybiskupi nadłabskiego ośrodka, a przy-
najmniej niektórzy z nich, nie marzyli w głębi duszy o rozszerzeniu
granic swej metropolii na wschód od Odry, czemu sprzyjała enig-
matyczność i niejasność określenia jej wschodnich granic przy za-
kładaniu w 968 r. Pamiętajmy jednak, \e po 983 r. metropolia
faktycznie utraciła nawet północne i środkowe Połabie103. Gizyler być
mo\e musiał się w 1000 r. zgodzić na utworzenie arcybiskupstwa
gnieznieńskiego; jego interesy, formalnie rzecz biorąc (w przeciwieńst-
wie do jego mogunckiego kolegi), nie doznały uszczerbku. Ungerowi
pozostawiono nowo utworzoną diecezję poznańską w zachodniej
Polsce wraz z dotychczasowym kościołem katedralnym104. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl