[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Cheshire. W Prestbury panowała cisza i spokój. Słyszała, że w tym miejscu
mają domy bogaci maklerzy i ludzie interesu oraz niektórzy lekarze, i z
przyjemnością pomyślała, że i ona na pewien czas będzie tutaj mieszkała.
Posiadłość Brightów znajdowała się niedaleko centrum dzielnicy; do
wielkiego domu z czerwonej cegły wiodła aleja obrzeżona wysokimi
drzewami. Samochodzik Antonii wyglądał na tym tle jak dziecinna zabawka.
Próbując nie przejmować się wspaniałością miejsca i odganiając od siebie
myśl, że jako pracownica, a nie gość, nie powinna może kierować się do
frontowych drzwi - nacisnęła dzwonek.
RS
55
Pomyślała, że pewnie podobnie wygląda dom burmistrzowej i znowu
przyszło jej do głowy, że małżeństwo Yvonne i Jonathana musiało być
wyjątkowo niedobrane. Im częściej ją widywała, tym częściej dochodziła do
takiego wniosku.
W porównaniu z Yvonne jej ciotka wyglądała karykaturalnie i kiedy
burmistrzowa wygłaszała powitanie, Antonia modliła się w duchu, by w tym
tak uroczystym dniu nie spotkała Matyldy żadna przykrość. Niepotrzebnie się
tym przejmowała. O ile ciotki Matyldy nie można było nazwać elegancką
kobietą, o tyle mówcą była wspaniałym. Jej wystąpienie raz po raz przerywano
oklaskami, a na koniec zgotowano jej prawdziwÄ… owacjÄ™.
Po zakończeniu części oficjalnej Antonia odwróciła głowę i spostrzegła
Jonathana; stał z tyłu z kieliszkiem w dłoni.
Ogarnęła ją ogromna radość, która szybko ustąpiła miejsca ciekawości.
Dlaczego tu przyszedł? Przecież nie był zaproszony. A może... Sama mu
wczoraj wspomniała, że Yvonne będzie obecna na tej uroczystości. Czyżby to
go tutaj przywiodło? Może widok i towarzystwo byłej żony nie są mu tak
niemiłe, jak ona sądzi?
To bardzo prawdopodobne i tłumaczy jego obecność... Radość Antonii
ulotniła się w jednej chwili, tym bardziej że Jonathan stał wpatrzony w
Yvonne. Antonia, smutna i zrezygnowana, powędrowała na parking, niechętnie
myśląc o czekającym ją tego samego wieczoru spotkaniu.
Teraz, stojąc pod drzwiami domu Brightów, próbowała się opanować.
Przybyła tu w ściśle określonym celu; ten mężczyzna do niej nie należy. Ma
podjąć tu pracę i nie zastanawiać się, jak dalej potoczą się sprawy. Może być
przyjemnie albo też doświadczenie okaże się opłakane w skutkach. Jonathan
ma być w tym domu częstym gościem, a to może się stać dla niej krępujące. Z
trudem przywołała się do porządku. Przede wszystkim jest pielęgniarką i
zatrudniono ją do opieki nad chorą. A przecież jak Antonia Bliss coś obieca...
Ciężkie dębowe drzwi otworzyły się i w progu stanął Hector Bright.
- Bardzo proszę, wejdz, moja drogą. Znalazła się w obszernym holu.
- Zaraz zobaczysz Lillian. Nie może się ciebie doczekać. Starszy doktor
Bright był swobodny i wesoły; widać było, że perspektywa wyjazdu
przywróciła mu młodość. Antonia zdała sobie sprawę, że swoim działaniem
pomoże nie tylko matce Jonathana, ale również jego ojcu. Ta myśl sprawiła jej
przyjemność.
Hector zaprowadził ją do salonu.
- Jonathan też zaraz przyjdzie. Właśnie bierze prysznic, bo grał w squasha.
RS
56
- Rozumiem - odparła Antonia i oczami wyobrazni ujrzała długie nogi
Yvonne Michaels odzianej w krótkie szorty.
Kobieta siedząca przy oknie nie miała w sobie nic z wigoru ciotki Matyldy.
Antonia z niemałym trudem uświadomiła sobie, że są w jednym wieku. Do
matki Jonathana o wiele lepiej niż do jej ciotki pasowało określenie
 siedemdziesięciolatka".
Siwowłosa, starannie uczesana pani odwróciła ku nim głowę i Antonia
ujrzała zdumiewająco gładką twarz, niemal zupełnie pozbawioną zmarszczek.
Przyglądając się pani Bright, zaczynała rozumieć, dlaczego ciotka Matylda
uznała ją za całkowicie nieprzydatną dla  ich ruchu".
Hector przedstawił je sobie; przezroczysta ręka pani Bright lekko zadrżała w
jej dłoni, spojrzenie błękitnych oczu było nieobecne. Antonia, przyzwyczajona
do błyskawicznych ripost Matyldy, modliła się w duchu, by jej nowej
podopiecznej starczyło jasności umysłu, aby się mogły jakoś porozumiewać.
- Witaj w naszym domu, kochanie. - Głos Lillian był melodyjny i cichy. -
Mój mąż i syn powiedzieli mi, że będziesz mi dotrzymywała towarzystwa w
czasie nieobecności Hectora. Obawiam się, że to nie będzie łatwe. Czasem
trudno ze mną wytrzymać.
- Nie mów tak, Lillian - zaprotestował łagodnie Hector. - Po prostu nie
robisz się młodsza, to wszystko.
- Nikt z nas nie robi się młodszy, mamo - rozległ się głos Jonathana i
Antonia szybko się odwróciła. Jonathan stał za nią ubrany w płócienne spodnie
i koszulkę, w jego włosach lśniły krople wody. - Może z wyjątkiem siostry
Bliss, którą zresztą jej młody wiek bardzo denerwuje - dodał z uśmiechem.
Antonia spojrzała na niego niechętnie. Bardzo dowcipne! Ciekawe, dlaczego
ją ośmiesza? A do tego ta  siostra Bliss"! Jeszcze nie zaczęła tu pracować, a on
już wskazuje jej właściwe miejsce. Ogarnęła ją wielka pokusa, żeby nie dać
mu szansy, zawsze przecież może... Co? Zrezygnować?
Nie miała odwrotu; spaliła za sobą mosty, przynajmniej na jeden miesiąc. Jej
zastępczyni miała przyjść do pracy w poniedziałek rano, a Clare bardzo nie
lubiła, gdy sieją wyprowadzało w pole.
- Bardzo się cieszę, że będziemy razem. To bardzo miło mieć wreszcie w
domu drugą kobietę - rzekła swoim melodyjnym głosem pani Bright, jakby
zupełnie nie zauważyła, jakie wrażenie wywarły na gościu słowa jej syna. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl