[ Pobierz całość w formacie PDF ]

głos. - Robiłam zdjęcia na festynie i kiedy wróciłam do domu,
zastałam splądrowane mieszkanie i mężczyznę, który mierzył we mnie
z pistoletu. - Złapała się za głowę. - Boże, czego jeszcze pan ode mnie
chce?
- Pani Green odpowiedziała już na pańskie pytania -wtrącił się
Collin. - A teraz może wziąłby się pan do roboty i wyjaśnił, co robił
tutaj ten szaleniec.
Tłusta twarz Raeburna poczerwieniała ze złości, a Sydney
kolejny raz zadała sobie pytanie, kim naprawdę jest Collin i skąd
bierze się jego pewność siebie.
- Odezwę się jeszcze. - Raeburn wycelował w nią palec. -I
proszę nie wyjeżdżać z miasta. Chciałbym z panią porozmawiać,
kiedy przesłucham już tego... - zajrzał do notesu - McKenzie. Aha, i
niech mi pani zrobi listę brakujących rzeczy - wskazał na bałagan na
podłodze. - Dołączymy ją do protokołu.
Skierował się do wyjścia, ale Collin zastąpił mu drogę.
- Czy sprawdziliście już samochód pani Green? - zapytał.
- Prawdę mówiąc, tak - niechętnie przyznał Raeburn. -Wygląda
na to, że ktoś przeciął przewody hamulcowe.
- Co takiego? - Takiej odpowiedzi Sydney się nie spodziewała.
- A więc ktoś zamierzał pozbawić ją życia? - podsunął Collin.
Raeburn wzruszył ramionami
82
ous
l
a
and
c
s
- W tej chwili nic nie mogę powiedzieć na pewno. Ale
sprawdzamy i taką ewentualność.
- Nie wątpię - rzucił cierpko Collin. - Czy nie sądzi pan, że
dzisiejsze zdarzenie potwierdza tÄ™ hipotezÄ™?
Sydney pochyliła głowę i przymknęła oczy. Już nic nie
rozumiała. Jeśli to Doug miał kłopoty, to czemu ktoś czyhał na jej
życie?
COLLIN Z TRUDEM ZAPANOWAA nad sobÄ…, kiedy Raeburn
zacisnął dłoń na jego koszuli.
- Sprawdziłem także pana, panie Cash - warknął. - Dlaczego nie
przyznał się pan, że jest policjantem?
Zdecydowanym ruchem odsunął rękę Raeburna. Nie znosił
takich gestów. Musiał jednak przyznać, że nie docenił dociekliwości
sierżanta.
- Widzę, że nie tracił pan czasu.
- RadzÄ™ ci, bÄ…dz ze mnÄ… szczery, Cash.
- Nie przyjechałem tu służbowo.
- I zupełnie przypadkiem wmieszał się pan w śledztwo dotyczące
morderstwa?
Collin skinął głową.
- Nie wierzę - odparł Raeburn. - Niech mi pan powie prawdę, co
pan tu robi?
- Jestem na urlopie - nie odstępował od swojej wersji. - Może
pan sprawdzić. Zostałem ranny w czasie strzelaniny i prawie rok
83
ous
l
a
and
c
s
przeleżałem w szpitalu. Przeszedłem poważną operację, a teraz
odpoczywam. Raeburn zatrzymał się.
- Posłuchaj, Cash. Nie dam się nabrać na opowiastki o
wakacjach. I ostrzegam cię, to mój teren. Nie próbuj mi przeszkadzać.
- Nie zamierzam. - Collin wyprostował ramiona, - Ale niech mi
pan powie, dlaczego tak niemrawo szuka pan zabójcy Greena?
- Być może już wiem, kto nim jest - odpowiedział.
- Być może się pan myli. Raeburn uśmiechnął się złośliwie.
- Czyli nie pani Green, tak?
- Tak - nie dał zbić się z tropu. - Z pewnością prześledził pan
przeszłość Douga Greena i jego nie do końca jasne interesy. Zarobił
na nich krocie, niezbyt uczciwe, a to wystarczy, żeby narobić sobie
wrogów.
- Zgadzam się - Raeburn zmrużył jedno oko - ale teraz niech pan
zgadnie, kto dostanie cała tę forsę?
Tym razem Collin wolał się wycofać.
- A co z zapewnieniem bezpieczeństwa pani Green? - zagadnął. -
Chyba pan nie wierzy, że sama poprzecinała przewody hamulcowe w
swoim samochodzie.
- Przecież zatrzymaliśmy McKenzie'ego. Zresztą, nie muszę
udzielać panu żadnych informacji. To nasza sprawa.
- Czy zamierza pan przysłać tu dzisiaj patrol policji? - nie
ustępował.
Raeburn burknął niewyraznie coś, co zapewne miało oznaczać,
że tak, po czym odwrócił się i odszedł bez pożegnania.
84
ous
l
a
and
c
s
Collin zacisnął zęby. Z całą pewnością sierżantowi przydałaby
się lekcja dobrych manier. Postanowił, że sam odnajdzie zabójcę
Douga Greena.
KIEDY WRÓCIA DO DOMU, zastaÅ‚ Sydney siedzÄ…cÄ… w tej
samej pozycji, w jakiej ją zostawił.
- Jak się czujesz? - zapytał cicho, klękając przy niej. Nawet się
nie poruszyła.
Położył rękę na jej szyi. Przełknęła łzy, lecz nie podniosła
głowy. Czuła się podle. Doug zakpił z niej w okrutny sposób. Poza
tym odkryła, że właściwie wcale go nie znała, a już na pewno nie
miała pojęcia o jego ciemnych sprawkach. Już dwie osoby, Wallace i
McKenzie, przyznały, że je także oszukał. Kto jeszcze? Kto jeszcze
zjawi się u niej z pretensjami za czyny, o których nawet nie wiedziała?
Collin pogładził jej włosy i zaczął delikatnie masować napięte
mięśnie karku.
- Już dobrze, jesteś bezpieczna - pocieszał.
Wcale nie. Jeśli nie przejrzała człowieka, z którym mieszkała
pod jednym dachem prawie rok, czy może jeszcze komukolwiek
zaufać? Odsunęła od siebie pokusę, by ulec urokowi Collina. Wtulić
się w jego ramiona, oprzeć głowę na szerokiej piersi...
- Uspokój się, Sydney - szeptał. - Odetchnij głęboko. Jego
spokojny głos i ciepło dłoni, którymi wodził wzdłuż jej rąk,
przynosiły jej ulgę.
- Wypłacz się, to pomaga - zachęcał.
85
ous
l
a
and
c
s
Próbował przyciągnąć ją do siebie. Z początku opierała się, ale
potem zapragnęła pocieszenia i przytuliła się do niego. Zacisnęła
palce na jego koszuli i wybuchnęła płaczem.
Pierwszy raz od śmierci Douga pozwoliła sobie na taką chwilę
słabości. Nie wiedziała, jak długo to trwało. Kiedy już się uspokoiła,
schowała głowę na jego piersi, zawstydzona. Po chwili poczuła na
policzku jego gorÄ…cy oddech.
- Opowiedz mi o interesach Douga  wyszeptał. - Spróbuję ci
pomóc.
Potrząsnęła głową. Nie potrafiła mu jeszcze zaufać, choć już
teraz znaczył dla niej więcej niż Doug w czasie ostatnich miesięcy. Jej
uczucia do męża gasły powoli z każdą jego zdradą. Zapewne już
dawno odeszłaby od niego, gdyby nie wierzyła w słowa przysięgi
małżeńskiej.
- Sydney, naprawdę chcę ci pomóc - powtórzył miękko Collin i
przesunął dłońmi wzdłuż jej ramion.
Poczuła, jak ogarnia ją pożądanie. Spłoszona, delikatnie
uwolniła się z jego objęć. Przesunęła dłonią po twarzy i popatrzyła mu
w oczy. Ujrzała w nich oddanie, jakiego nigdy wcześniej nie widziała,
tęsknotę i... pragnienie.
Lecz to były przecież oczy Douga. Nie mogła opowiedzieć
obcemu człowiekowi, że mąż okłamywał ją i zdradzał, oszukiwał
wspólników, używał fałszywego nazwiska, a w dniu swojej śmierci
kupił bilet lotniczy do Brazylii. Musiałaby wspomnieć o
86
ous
l
a
and
c
s
upokarzającym zabiegu wasektomii i o tym, jak wmawiał jej, że to
ona jest bezpłodna.
Za nic w świecie, zadecydowała. Pora przypomnieć panu
Cashowi, że powinien już wracać do siebie.
COLLIN POTRZSNA GAOW, zdezorientowany. Jeszcze
przed chwilą trzymał ją w ramionach. Tuliła się do niego, opierała
czoło na jego piersi. Ze wszystkich sił musiał powstrzymywać się, by
nie scałować łez z jej twarzy. I nagle wysunęła się z jego objęć,
ostrożna i zawstydzona. Siedziała naprzeciw niego i mierzyła go
chłodnym spojrzeniem.
OdsunÄ…Å‚ siÄ™ na drugi brzeg kanapy, dajÄ…c jej czas na
uporządkowanie myśli. Zrozumiał, że nie powie mu niczego o Dougu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl