[ Pobierz całość w formacie PDF ]

razy!
O Boże, dlaczego on jest w dżinsach? I to nie w jakichś starych,
rozciągniętych, ale w opiętych do granic możliwości. Muskularne nogi, zgrabne
biodra... Fran! - skarciła się w duchu. Na litość boską, co ci chodzi po głowie?
- Sam, dlaczego jeszcze nie jesteÅ› ubrany?
Wygiął w uśmiechu kąciki ust. On też się dziwił, dlaczego jej widok
sprawia mu taką przyjemność. Może dlatego, że jest inna niż wszystkie. Nie
zadręcza go nie kończącymi się telefonami, nie wymyśla pretekstów, by się z
nim spotkać. Co za ulga mieć wreszcie do czynienia z dziewczyną, która go nie
prześladuje. Jak daleko sięgał pamięcią, to do niego zawsze dzwoniono. Teraz
role się odwróciły.
Popatrzył na dżinsy, pogniecioną niebieską, lnianą koszulę.
- Trochę jak psu z gardła - przyznał, uśmiechając się leniwie. - Ale chyba
nie wyglÄ…dam w tym nieprzyzwoicie, kotku?
Ten miękki, zmysłowy głos. O Boże! Pięknie, Sam! Tylko tak dalej, a na
pewno nie zapomnę, po co tu jestem. Popróbuj mnie uwodzić, a przestanie mnie
wzruszać ta mina zagubionego chłopczyka, jaką zdarza ci się przybierać.
- Chodziło mi o to - odezwała się chłodno - że nie jesteś ubrany na
wieczór. A czas goni - dodała, ostentacyjnie spoglądając na zegarek.
- Bzdura! Mamy jeszcze dobre kilka godzin.
- Dokładnie trzy. A jest mnóstwo rzeczy do zrobienia.
- Skoro jesteśmy przy strojach... - Przesunął wzrokiem po jej szkarłatnej
sukni, zrenice mu się zwęziły. - Nie jesteś trochę za bardzo... ubrana jak na
doglądanie przygotowań?
Może i racja, ale miała swoje powody. Mogła przebrać się w ostatniej
chwili. Sam zaproponował, by skorzystała z domu, ale nie zdecydowała się na
takie rozwiązanie. Wolała nie ryzykować, że nieoczekiwanie wpadnie na niego,
wychodzÄ…c z Å‚azienki...
- 52 -
S
R
Suknia z pięknego aksamitu w odcieniu nasyconej czerwieni miała
dopasowany stan i szeroki, spływający do ziemi dół na usztywnionej halce.
Góra mocno wycięta, obnażone ramiona. Stanik bez ramiączek, doradzony przez
właścicielkę wypożyczalni, dodatkowo wyeksponował głęboki dekolt, dodając
piersiom ponętnej krągłości.
Zwykle trzymała się z daleka od takich fasonów i kolorów, ale dała się
przekonać sugestywnym namowom i zapewnieniom, że wygląda w niej
doskonale.
- Nie podoba ci się? - zapytała z wahaniem.
Sam zaśmiał się lekko, nieco rozczarowany. Och, te kobiety! Zawsze
znajdą sposób, by wydusić z człowieka komplement.
- Tego nie powiedziałem i dobrze o tym wiesz, jesteś na to wystarczająco
bystra. Skoro nalegasz... Wyglądasz jak średniowieczna bohaterka. Gdybyś
jeszcze rozpuściła włosy... - Popatrzył na nią pytająco, tłumiąc pokusę, by
zwilżyć językiem usta. - Masz taki zamiar?
- Nie mam ambicji, by wyglądać jak dziewczyna z okładki erotycznego
pisemka!
- Szkoda - powiedział miękko. Przez chwilę milczał. Czuł krew pulsującą
w skroni. Jej rytm przyśpieszył, gdy przemknęło mu przez myśl, jaka mogłaby
być odpowiedz na następne pytanie. - Co zamierzasz robić do rozpoczęcia balu?
Patrzył na nią tak, że robiło się jej gorąco.
- Och, przecież wiesz...
- Nie, nie wiem. Powiedz mi.
Z wrażenia zaparło jej dech. Z trudem nabrała powietrza.
- Ostatnie przygotowania... PrzesunÄ…Å‚ wzrokiem po jej dekolcie.
- Nie będzie ci trochę... - Urwał, minimalnie zmienił głos. - Gorąco?
Wbrew woli jej ciało reagowało na ten zmysłowy ton. Ostatnim razem też
na tym wpadła. Z Sholto. Też był seksowny, też miał podobny leniwy, jakby
- 53 -
S
R
senny uśmiech. To ją urzekło. Piękne oczy, słodkie słówka. I czym się
skończyło...
Przybrała surowy uśmiech leciwej nauczycielki zwracającej się do
krnÄ…brnego ucznia.
- Ależ skąd! - Poruszyła starannie uczesaną głową. Nawet jeden kosmyk
nie. wymknął się spod spinek. - W namiocie będzie stała temperatura. W tej
chwili jest ciepło, ale gdy zbiorą się goście, zostanie obniżona. Nikomu nie
będzie za gorąco, jeśli tym się niepokoisz.
- Nie to miałem na myśli... - Uśmiechnął się lekko zmieszany.
Zwietnie to wiedziała, ale czasami lepiej udać naiwną.
- Przepraszam - powiedziała dzwięcznie i obdarzyła go profesjonalnym
uśmiechem. - A co takiego miałeś na myśli?
- Nieważne - mruknął.
- Na pewno...?
- Na pewno. - Ten jej sposób mówienia! Ależ to na niego działa! - Wydaje
mi się, że wszystko jest doskonale przygotowane - wymamrotał, nie mogąc
oderwać oczu od jej jasnych ramion. Jest coś nieprawdopodobnie zmysłowego
w kontraście kremowozłocistej skóry z krwistą czerwienią sukni. Dlaczego
częściej nie ubiera się w takie kolory? Zamiast tych mdłych beży, które zwykle
nosi? - Po prostu doskonale - dokończył powoli.
- Bardzo dziękuję!
- Może więc pójdziemy do domu na lampkę szampana? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl