[ Pobierz całość w formacie PDF ]
stronach szerokiego wejścia, wychodzącego na przylegający do sali prywatny
balkon, na którym Mel rozłożył się ze swoją konsolą. Z tego miejsca mógł
nadzorować cały sprzęt towarzyszący imponującemu show - od holoemiterów po
liczne elementy scenografii.
Jej główną część stanowiły lśniące, spiralne transpastalowe schody, wysokie na
sześć pięter, zawieszone w centrum czworoboku tworzonego przez moduły
zbiorników. Ich widok zapierał dech w piersi - tworzyły rozmigotaną światłami,
iście koronkową przejrzystą konstrukcję, sprawiającą wrażenie, jakby wykonano ją
Strona 104
MICHAEL REAVES MAYA KAATHRYN Bohnhoff - mroczne gry.txt
z wody i lodowych kryształów. Stojąc na niej, Javul miała wykonać większą część
swojego koncertu - dać popis śpiewu, tańca... i latania.
Dash przyglądał się jej krytycznie przez dłuższą chwilę; wreszcie pokręcił
sceptycznie głową.
- Hm, sama ta... rzecz przyprawia mnie o zawrót głowy.
- Masz na myśli spiralę? - sprecyzowała Javul. - Wierz mi, to akurat najmniejszy
powód do zmartwień. Bardziej niepokoją mnie... no wiesz, inne rzeczy.
- Chodzi ci o ładunek? - zgadł Rendar.
- Dokładnie - przytaknęła. - Każda sekunda dzieląca mnie od zakończenia trasy...
każdy kilometr między tym miejscem a przystankiem końcowym... mam wrażenie, że
ciągnie się jak wieczność. Niekończąca się podróż.
Dash żałował, że nie powiedziała koniec kłopotów".
- Domyślam się, że jest za pózno na spakowanie gratów i...?
- Owszem. - Nie dała mu dokończyć, domyślając się, co ma na myśli. -
Zdecydowanie za pózno. - Odwróciła się i spojrzała mu w oczy; nosiła soczewki
wyposażone w zestaw miniaturowych holoemiterów, prawdziwe, malutkie dzieło
sztuki, które wydawały się wirować niczym nieustannie obracające się koła. -
Musimy to zrobić, Dash. Tak jak zawsze. Tak jak zwykle. Wyjdę, zatańczę i
zaśpiewam, odegram swoje scenki, a potem się spakujemy i ruszymy dalej.
Cóż, Rendar mógł się z nią nawet zgodzić... tylko że było jedno małe ale:
następnym przystankiem Głębokiego Jądra" miała być Bacrana, Sokół Millenium"
zaś miał lecieć bezpośrednio na Alderaana. Dash miał szczerą nadzieję, że
Imperialni - o ile mieli ich na oku - polecą za Jądrem". Jeśli jednak agenci
Imperium śledzili każdy ich krok, musieli się bardzo dobrze maskować, bo - jak
dotąd - nie zauważył nic podejrzanego. Leebo nie natrafił też na żadne ślady ich
działalności w zapisach łączności stacji - nawet w prywatnych dziennikach
D'Voksa i Rishyka. Zdaniem Dasha o niczym to nie świadczyło - no, może poza
faktem, że nie są oficjalnie przedmiotem żadnego imperialnego spisku ani
dochodzenia.
Może właśnie przez ten podejrzany skądinąd brak aktywności Imperium Dash
zapragnął się upewnić, że Han i Sokół" będą gotowe do startu w razie nagłej
potrzeby. Statek Solo dokował na sucho w swoim hangarze - w skrócie oznaczało to
tyle, że zaciski magnetyczne były zwolnione. Dzięki temu w razie konieczności
zdołają szybko odlecieć - ta stara sztuczka była bardzo popularna wśród
przemytników.
Niestety, nie dawała im pewności, że stacji nie wyposażono w promienie
ściągające; jeśli tak było, przekonają się o tym na własnej skórze - w ostatniej
chwili.
- Już pora - oznajmiła Dara, wyrastając obok nich jak spod ziemi; na dzwięk jej
głosu Dash prawie podskoczył.
Javul posłała mu olśniewający uśmiech.
- %7łycz mi pomyślnych lotów - poprosiła i mrugnęła do niego.
Z całej siły starał się odegnać od siebie złe przeczucia, skręcające mu
wnętrzności - bezskutecznie; nachylił się więc do niej i ją pocałował.
- Pomyślnych lotów - mruknął i odprowadził ją wzrokiem na balkon, z którego
spłynęła na krystaliczną spiralę schodów, podziwiana przez tysiące fanów
zgromadzonych w galeriach i na kładkach. Przyglądał się jej drobnej postaci,
podświetlonej kolorowymi reflektorami, prześlizgującymi się w górę i w dół
strzelistych wież.
Kiedy ją całował, wyczuł jej strach - drżące wargi, urywany oddech. Wiedział
jednak, że to nie jego obecność przyprawia ją o drżenie; dziś wieczorem Javul
Charn miała prawo obawiać się poważniejszych problemów niż powodzenie występu.
Wziął głęboki oddech i rozejrzał się w poszukiwaniu Eadena. Nautolanin stał nad
Melem, przyglÄ…dajÄ…c siÄ™, jak Korelianin aktywuje sekwencjÄ™ do uruchomienia
modułu sztucznej inteligencji, który miał zawiadywać występem. Rendar podszedł
do nich, nie spuszczając oka z Javul, która właśnie zstępowała z balkonu w
przestrzeń, aktywując uprząż antygrawitacyjną
W chwili, kiedy jej stopy opuściły rusztowanie, Dash zamarł w napięciu; minęła
dobra chwila, zanim się zrelaksował. Uprząż działała. Uff. Przynajmniej na
razie...
Wsłuchał się w jej śpiew, kiedy zaczęła wykonywać swój pierwszy utwór - nieco
pretensjonalny numer o samotnym farmerze wilgoci. Jej czysty, rozedrgany sopran
wydawał się dochodzić zewsząd naraz, gdy zawodziła: Moje jałowe życie na
Tatooine..."
Tłum zgromadzony na kładkach i balkonach natychmiast podchwycił melodię znanego
utworu i odpowiedział gromkim aplauzem.
Dash przycisnął dłoń do brzucha i pomyślał smętnie, że chyba po raz pierwszy w
życiu obawia się nabawienia wrzodów żołądka. Jak przez ścianę słyszał śmiech
Strona 105
MICHAEL REAVES MAYA KAATHRYN Bohnhoff - mroczne gry.txt
Mela; kiedy się na niego obejrzał, spostrzegł, że Yanus szczerzy się do niego w
krzywym uśmieszku.
- Ciebie też dopadło, co? - spytał frachtmistrz, wskazując własny brzuch.
- Chyba działa na wszystkich tak samo - mruknął Rendar.
- Na wszystkich, którzy się o nią troszczą - uściślił Mel. - Dlatego chciałbym
ci podziękować. Za to, że się nią opiekujesz.
Dash wzruszył ramionami.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]