[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ulegli podczas pobytu w Wielkiej Brytanii".
Przesłuchania były kuriozalne. Tak poważna londyńska gazeta jak Times" donosiła, iż brytyjscy
detektywi uczestniczyli w nich na zasadzie manekinów i nie mogli zadawać pytań. Odmówili im tego
prawa rosyjscy koledzy. A z przedstawionej wcześniej przez Scotland Yard (zgodnie z żądaniem
rosyjskiej prokuratury) listy pytań, Rosjanie zadali świadkom daleko nie wszystkie.
Anglicy powiedzieli wprost: Rosjanie blokowali naszą robotę". Na prośbę śledczych angielskich o
możliwość powtórnego przesłuchania podejrzanych generalna prokuratura RF odpowiedziała
odmową. Augowoj i Kowtun oczywiście zaprzeczyli jakiemukolwiek związkowi ze śmiercią
Litwinienki.
Prokuratura rosyjska wszczęła własne śledztwo według swoistej zasady odwracania kota
ogonem", z katów czyniąc ofiary. Zledztwo toczy się więc w sprawie próby zabójstwa rosyjskiego
obywatela Dmitrija Kowtuna na terenie Wielkiej Brytanii", oraz zabójstwa rosyjskiego obywatela
Aleksandra Litwinienko (mimo że niedługo przed śmiercią został on obywatelem brytyjskim).
I tu następuje punkt najważniejszy: Prokuratura Generalna Rosji domaga się, by Scotland Yard
na zasadach wzajemności zezwolił na przesłuchanie obywateli brytyjskich: Borysa
Bieriezowskiego i Achmeda Zakajewa. Rzeczniczka prasowa prokuratury uzasadnia to faktem, iż
mieli oni stały kontakt z Litwinienką". Pół roku wcześniej (cóż za przezorność!) zostało w
Londynie podpisane przez kierownictwo rosyjskiej Prokuratury Generalnej i Królewską Służbę
Prokuratorską Anglii i Walii Memorandum o współpracy". Niemniej jednak dochodzi do napięć
między Londynem a Moskwą: na Downing Street pada decyzja odmowy Prokuraturze Generalnej
Rosji. Anglicy są zdania, że Bieriezowski i Zakajew nie mają żadnego związku ze śmiercią byłego
oficera FSB. Zabito Litwinienkę, a wciąż mówi się o Bieriezowskim. Czynie chodziło i o to, by
zabić dwa zające jednym strzałem"? O śmierć Litwinienki oskarżyć Bieriezowskiego i na tej
podstawie domagać się wreszcie jego wydania? 297 Przecież od pierwszych chwil ku temu
zmierza rosyjska propaganda.
Na dzień dzisiejszy rysuje się jedna figura, która zainteresowana jest w śmierci Litwinienki. To
Borys Bieriezowski mówi (w telewizji państwowej RTR) generał FSB Nikołaj Kowaliow. Dlatego
że Litwinienko wymagał dużej uwagi. Praktycznie wiedział wszystko o sprawach swojego szefa,
żądał nieustannych finansowych wkładów: przecież wiadomo, ile kosztuje mieszkanie w Londynie,
w jednej z prestiżowych dzielnic. To stałe środki finansowe, które trzeba było wykładać. Do czego
jeszcze mogła być potrzebna śmierć Litwinienki?
Angielska i rosyjska prokuratura całkiem niedawno porozumiały się co do mechanizmu ekstradycji
przestępców. Znaczy znowu pojawiła się możliwość wydania Bieriezowskiego. Wielki skandal
polityczny powinien to uniemożliwić.
Interesujące: Moskwa stwierdziła, że nawet w razie udowodnienia winy Augowojowi i
Kowtunowi o ekstradycji mowy nie ma. I kropka. Ale przy ekstradycji Bieriezowskiego Kreml się
upiera. Ciekawe, na jakich zasadach Wielka Brytania ma oddać" brytyjskiego obywatela jak
sparciały towar na wymianę? Przyjaciel Putin" najwidoczniej uważa, że na zasadach przyjazni.
Angielskie ustawodawstwo nie zawiera jednak takiego paragrafu. Angielska władza działa legalnie,
nie dokonuje gestów pod stołem", ani politycznych, ani prawnych.
Największym nieszczęściem władz rosyjskich jest jak mówi sam Bieriezowski problem
pojmowania, czym w ogóle jest praworządność w państwie. To są problemy i prokuratury, i całej
rosyjskiej władzy.
Przypomnieć trzeba, że Borys Bieriezowski walnie przyczynił się do pierwszego wyborczego
zwycięstwa Władimira Putina, finansując stworzenie w ciągu kilku miesięcy z niczego, od podstaw
partii wspierającej nieznanego narodowi kandydata. Potem, gdy bliżej poznał swego bohatera,
stał się jego zagorzałym oponentem. Putin zmusił go do opuszczenia Rosji. Bieriezowski osiadł w
Londynie i stał się dla gospodarza Kremla wrogiem nr 1".
Sam Bieriezowski po śmierci Aleksandra Litwinienki milczy. Najbliżsi twierdzą, że jest bardzo
przybity. Jego związek z Saszą (rosyjskie zdrobnienie imienia Aleksander) był bardzo silny.
Zledztwo w sprawie zabójstwa Litwinienki prowadzi także prokuratura Niemiec, gdyż Dmitrij
Kowtun od lat mieszka w Hamburgu. I tam w jego mieszkaniu znaleziono ślady polonu 210.
Stwierdzono je także i w berlińskim mieszkaniu byłej żony Kowtuna, gdzie nocował przed
wylotem do Londynu na spotkanie z Litwinienką. Niemcy bez owijania w bawełnę stawiają
Kowtuna w stan oskarżenia i zamierzają go przesłuchać.
Ba! Nie takie to łatwe: oskarżony leży przecież w skrytym od świata i ludzi szpitalu FSB. Gdy
niemieckim śledczym się to wreszcie uda, na łożu boleści zastają osobnika, którego górną część
twarzy zasłaniają ciemne okulary, a dolną kołdra zasunięta prawie pod nos. Przesłuchanie nie jest
możliwe.
Tak się też składa, że podczas gdy Kowtun leży w moskiewskim szpitalu, jego telefon komórkowy
dzwoni z Hamburga do Berlina, do teściowej, co stwierdza niemiecka policja. Nie wyklucza ona
jednak ewentualności zdalnego podłączenia się do sieci obsługującej ten właśnie aparat.
Najwidoczniej w rosyjskim szpitalu nie takie cuda są możliwe dla ciężko chorego, ledwie
mogącego rozmawiać z przedstawicielami niemieckiej prokuratury człowieka&
Tymczasem przedstawiciel Kowtuna oświadcza, że młody człowiek czuje się świetnie, nie czując
[ Pobierz całość w formacie PDF ]