[ Pobierz całość w formacie PDF ]

samolot mógłby przy locie koszącym uszkodzić zadaszenie wyspy.
Tuż po uzyskaniu łączności radiowej poczyniono przygotowania do wizyty makrosów w
Blessed Island - z mieszanymi uczuciami, jak zauważyła poprzedniego dnia Gela w rozmowie z
Halem.
Na samo wspomnienie o tym Hal spojrzał mimo woli w górę na mostek kapitański. Z lewej
strony wystawał szklany pojemnik, nie większy od przeciętnej walizki. Tam znajdowali się
wszyscy członkowie ekspedycji maluchów. Jeżeli chodzi o środowisko naturalne, mieli nawet
lepiej niż makrosi, gdyż w pojemniku mieścił się prawdziwy modelowy krajobraz z roślinami i
niedużym jeziorem. Za mieszkanie posłużył im ich pojazd specjalny  Ocean II .
Hal uśmiechnął się mimo woli na wspomnienie  Oceanu II . Karl mówił o nim zawsze jak
o cudzie techniki, co sprawiło, że wszyscy zapragnęli go zobaczyć. Zresztą pojazd nie mógł leżeć
tak bez końca na wybrzeżu. W związku z tym Gwen zobowiązał Hala do sprowadzenia go.
Hal poleciał samolotem dalekiego zasięgu. Z przodu u góry, jak teraz na mostku
katamaranu, , umieszczona była mała skrzyneczka, w której znajdowali się Karl i Chris.
Zainstalowano również transopter, a kurs wytyczał im promień wiodący, wysłany z  Oceanu II .
No, a potem ujrzeli to cudo w małym zagłębieniu nadbrzeżnej skarpy.
Widok tej zabawki przypomniał Halowi czasy dziecięce, kiedy u babci natknął się ha model
samochodu leżący w jakiejś szufladzie. Babcia nie chciała mu go dać; była to ulubiona pamiątka
dziadka, kiedy jeszcze żył, gdyż stanowiła kopię samochodu, który kupił sobie z oszczędności. Hal
uśmiechnął się ponownie, kiedy przypomniał sobie, jak to go wtedy zasmuciło. Zaraz, jak się
nazywała ta seria modeli? Matchbox. Pewnie dlatego, że modele były rozmiarów pudełka od
zapałek. Hal niejednokrotnie zastanawiał się, co to takiego  zapałki .
Ten doskonały technicznie, dumny  Ocean II przypomniał mu teraz tamten model
samochodu. Co prawda pojazd miał długość niemal pięciu centymetrów, był więc kolosem, biorąc
pod uwagę wielkość pasażerów.  Ocean II miał kształt pontonu, z dwoma niezwykle giętkimi
łańcuchami gąsienicowymi, przechodzącymi przez całą długość.
Na życzenie Hala wszyscy członkowie ekspedycji mieli znajdować się we wnętrzu statku,
zamkniętego hermetycznie. Chris postanowił udać się na pokład, a Karl nie odstępował Hala.
Wreszcie Hal wyjął skrzyneczkę. Transopter musiał oczywiście zostać na swoim miejscu.
Na Hala uderzyły siódme poty. Na szczęście utrzymywał z maluchami łączność radiową, w
przeciwnym razie całe przedsięwzięcie zakończyłoby się fiaskiem.
Skrzyneczkę przesunął jak najbliżej  Oceanu II . %7łałował, że nie wzięli ze sobą helikoptera.
Skrzyneczkę trzymał według wskazówek otrzymywanych drogą radiową.
- Co tak drżysz! - zawołał z żartobliwą ironią Karl. - W końcu to Chris ma przeskoczyć na
pokład!
Hal starał się trzymać skrzyneczkę spokojnie i zachować możliwie jak najmniejszy, a
zarazem stały odstąp od statku, nie mógł więc obserwować, co się dzieje dokoła. Nie widział też
maluchów, krzątających się na pokładzie rufówki, ani tego, który przeskoczył. Zdziwił się, ale
jednocześnie odetchnął z ulgą, kiedy Karl zauważył ironicznie:
- No, możesz się już odprężyć.
- Już wszystko załatwione? - zapytał z lekkim niedowierzaniem i właściwie zbytecznie Hal.
Czubkami palców ujął ostrożnie  Ocean II , ale okazało się, że zle ocenił jego ciężar.
Pojazd zachwiał się między kciukiem a palcem wskazującym. Aby ująć go obydwiema rękami,
odstawił na piasek skrzyneczkę z Karlem, uczynił to jednak zbyt raptownie. Ciekawe, co oni sobie
o mnie pomyślą, przemknęło mu przez głowę.
Natychmiast rozległ się w słuchawkach głos:
- Byliśmy już wtedy w niebezpieczeństwie, kiedy nie wiedząc nic o nas, nie uważaliście
zbyt dobrze. Ale teraz zdaje mi się, że jest jeszcze gorzej! - Karl zachichotał przy ostatnich
słowach, a Hal poczuł że krew uderza mu do głowy. Pomyślał o pasażerach  Oceanu II , [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl