[ Pobierz całość w formacie PDF ]
oryginalnymi koncepcjami.
Nawet w czasie wojny znajdował czas na dyskusje o architekturze i sztuce.
Zmiany, jakie według jego planów miały zajść po wojnie w Berlinie i Hamburgu,
przytłaczały swym ogromem.
W każdym swym wystąpieniu Hitler powtarzał: "Uczynię Berlin najpiękniejszym miastem
świata".
Mówiąc te słowa, przyjmował postawę nieposkromionej dumy.
Jego głos był donośny, a gesty wykluczały jakikolwiek sprzeciw.
W najtrudniejszych okresach idea odbudowy Niemiec ożywiała go z nieoczekiwaną siłą.
Gdy wyczerpany, z podkrążonymi oczami, wracał z narad, wystarczało, aby jakiś ekspert
zaproponował mu przyjrzenie się nowym planom lub makietom, a natychmiast odzyskiwał swą
witalność.
Jeszcze w marcu 1945 roku widziałam Hitlera przesiadującego bez końca przy drewnianej
makiecie Linzu, zrobionej wedle jego zamysłów.
W takich chwilach zapominał o wojnie; nie czuł zmęczenia i godzinami tłumaczył nam
szczegóły zmian, jakie zaplanował dla swego rodzinnego miasta.
Muzyka, teatr i film interesowały go w mniejszym stopniu.
Pierwszeństwo dawał Richardowi Wagnerowi, którego uważał za genialnego odnowiciela
niemieckiej mistyki.
Język muzyczny mistrza z Bayreuth brzmiał w jego uszach jak boska poezja.
Prawie sto czterdzieści razy uczestniczył w przedstawieniach niektórych jego utworów.
Najgłębsze wrażenia pozostawiały na nim "Pierścień Nibelunga" i "Zmierzch bogów".
Pomagał Bayreuth finansowo i zamierzał ułatwić Niemcom przyjazd na festiwale, czyniąc
z tego rodzaj narodowej pielgrzymki.
Niemiecki Front Pracy organizował zbiorowe wyjazdy robotników i pracowników.
Hitler i jego otoczenie uznawali za swój obowiązek rozpowszechnianie entuzjazmu dla
wagnerowskiego dzieła we wszystkich warstwach społecznych.
Oprócz Wagnera, liczyli się dla niego tylko Beethoven i Bruckner.
Może jeszcze "Lieder" Brahmsa oraz kilka pasaży Hugo Wolffa i Richarda Straussa
zasługiwało na jego uznanie.
Hitler uważał, że ma bardzo dobrze rozwinięty słuch.
Gdy pogwizdywał sobie w obecności Evy Braun, a ta zwracała mu uwagę, że fałszuje,
przybierał uczoną minę i odpowiadał: "To nie ja się pomyliłem; to kompozytor zrobił w tym
miejscu błąd".
W pewnym okresie był dosłownie oczarowany operetkami "Nietoperz" i "Wesoła
wdówka".
Przypominam sobie z tego czasu, że co wieczór słuchał płyty, siedząc przy kominku.
Nawet w biurze zdarzało mu się odkładać pracę, żeby - stanąwszy w oknie - z rękami w
kieszeniach i wzrokiem utkwionym w bezkresie nieba pogwizdywać te melodie.
Był szczerym wielbicielem znanych aktorów i tancerek.
Obdarowywał je drogimi prezentami.
W czasie wojny przyjemność sprawiało mu wysyłanie im paczek z kawą i żywnością, a
następnie otrzymywanie odpowiedzi z podziękowaniami.
W czasie działań wojennych zrezygnował z organizowania dorocznego, wspaniałego
przyjęcia dla wielkich artystów.
Widywał tylko prezesa Przyjaciół Artystów Niemieckich - reżysera von Ahrendta.
Ten ostatni często odwiedzał nas w kwaterze głównej, więc siłą rzeczy brał udział w
słynnych herbatkach.
Hitler wypytywał go o losy każdego ze znanych sobie artystów, a przy pożegnaniu zawsze
ściskał mu rękę i powtarzał zrezygnowanym głosem: "To dobrze, że przychodzi pan od czasu do
czasu, aby podzielić moją samotność.
Jest pan dla mnie jedynym żywym łącznikiem ze światem snów, do którego nie mam już
dostępu".
Rozdział 4
Nie mogę sobie pozwolić na chorowanie.
Hitler Te słowa lepiej charakteryzują Hitlera niż niejeden długi wywód.
Jak wszyscy ludzie, którzy uwierzyli, iż zostali powołani do wypełnienia historycznej misji,
Hitler obawiał się, że zabraknie mu czasu na wykonanie swego dzieła.
To dlatego właśnie, pod wpływem jego osobistych nacisków, wszystkie wielkie projekty
były opracowywane i realizowane z pośpiechem, który miał niewiele wspólnego z niemieckim,
metodycznym duchem.
Plan czteroletni, uzbrojenie armii, prowadzenie przeróżnych kampanii - wszystkie te
pomysły i operacje były prowadzone z takim pośpiechem, że zagranica nic z tego nie rozumiała.
Sami Niemcy, którzy przecież pracowali zazwyczaj w sposób przemyślany i
uporządkowany, byli zdumieni gorączkowym i nerwowym rytmem, z jakim przetaczały się
wydarzenia i prace pod niestrudzonym, osobistym kierownictwem Hitlera.
Ileż to razy słyszałam okrzyki zdumienia ze strony głównych postaci niemieckiego
przemysłu i świata polityki: "Niemcy stały się prawdziwym domem wariatów.
Przekształcamy i reformujemy z takim pośpiechem, że cierpi na tym podstawowy
porzÄ…dek.
Wszystko robione jest chaotycznie.
Oby tylko nie doprowadziło to do katastrofy!".
Hitler, który wymagał od swych podwładnych maksymalnego poświęcenia, był też surowy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]