[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Zamknęła oczy. Była zdziwiona, że tak dokładnie pamięta
każdą chwilę, którą spędzili razem, mimo że tak bardzo starała
się zapomnieć. Z jaką łatwością powróciły wszystkie tłumione
uczucia, kiedy raz im na to pozwoliła. Przeżywała emocje,
o których istnieniu nawet nie śniła. Było jej tak wspaniale, że
nie potrafiła się przemóc, żeby skończyć z tym raz na zawsze.
Poczucie winy, że nie pozwoliła Davidowi zbliżyć się do siebie
choć trochę, odpłynęło w dal, gdy poddała się Patrykowi tak
samo, jak wiele lat temu.
Nie mogę uwierzyć, że zgodziłaś się ze mną spotkać -
powiedział, kiedy znalazła się w jego ramionach. - Nie mogłem
przyjść do twojego domu, a tak bardzo cię pragnąłem.
Nie potrafiła opanować drżenia. Jej serce zabiło niespokojnie,
kiedy objął ją i pocałował. Zobaczyła ciemność przed oczami.
Był taki silny. Nikt wcześniej nie trzymał jej w takim uścisku,
a może nawet nikt nigdy jej tak nie przytulał. Rodzice uważali,
że uczuć nie powinno siÄ™ okazywać, ale Anna bardzo po­
trzebowała ciepła i miłości. Była tak spragniona uczuć, że
zaczęła się tego wstydzić. Wydawało jej się, że potrzeba
bliskości z innym człowiekiem jest oznaką słabości.
167
JILLIAN HUNTER
Leżeli wtedy nadzy na podÅ‚odze w ruinach zamku. PamiÄ™­
tała, jak bardzo się bała, że straci przytomność, kiedy ssał jej
piersi. Ogarniała ją niewysłowiona rozkosz. Emocje narastały
w niej z taką siłą, że wkrótce błagała, żeby przestał.
- Ale ja nawet nie zacząłem - wyszeptał wówczas, łapiąc
jej sutek w zęby. - Przestanę, jeżeli tego właśnie chcesz.
- Tak. - Odetchnęła; jej serce zaczęło szybciej bić, kiedy
zsunął głowę i pocałował ją w brzuch. - Nie. Och, Patryku,
tak bardzo siÄ™ ciebie bojÄ™.
Uniósł głowę i patrzył na nią zdziwiony. Ona także na niego
spojrzała i pomyślała, że nie widziała w życiu nic piękniejszego
niż jego gburowata twarz. Rodzice ostrzegali jÄ…, że ten męż­
czyzna może jej przysporzyć wiele kÅ‚opotów. Wszystkie po­
rządne dziewczyny omijały go z daleka, nieważne, jak bardzo
im się podobał. Ale one nie dostrzegały tej łagodności, którą
odkryła w nim Anna. Nie domyślały się nawet, jakie ma dobre
serce i że jego brak okrzesania jest tylko grą pozorów.
- Oczywiście - powiedział. - To, co do ciebie czuję, przeraża
także mnie.
- To jest złe, prawda? - wyszeptała przerażona.
- Nie wiem. - Jego usta zsunęły się jeszcze niżej. - Bóg
mi świadkiem, że nie dbam o to.
Zamarła, kiedy zdała sobie sprawę, co on zamierza zrobić.
- Patryku - powiedziała z obawą w głosie. - Powinniśmy
przestać.
- Oczywiście, że powinniśmy - odparł, kiedy ściągał z jej
nóg pończochy.
%7ładne z nich nie powiedziało nic więcej do momentu, kiedy
sprawiÅ‚, że osiÄ…gnęła szczyt rozkoszy i zaczęła pÅ‚akać. Poru­
szony tym widokiem, pocałował ją delikatnie, po czym zarzucił
jej ramiona sobie na szyję. Kiedy wszedł w nią, nawet nie
krzyknęła, tak bardzo była zszokowana. Mogła tylko ukryć
168
MISJA
swoje obawy i zaufać mu, że znów ogarnie ją taka rozkosz.
Gdy jego ciało zadrżało, złapał ją tak mocno, że z trudem
oddychała. Tak bardzo siebie potrzebowali. Chcieli od siebie
czegoś więcej niż pieszczot, ale byli wtedy za młodzi, żeby to
zrozumieć.
Minuty zamieniły się w godziny. Nie potrafili i nie chcieli
uwolnić się z miłosnego uścisku. Zdawali sobie sprawę
z tego, że już więcej mogą się nie zobaczyć. Anna była
wyczerpana.
- Nie spotkaÅ‚am dotychczas nikogo takiego jak ty - powie­
dział, kiedy się od siebie odsunęli. Ale bardzo się bała wracać
do domu. Ogarniało ją takie przerażenie, że nie słyszała słów
Patryka.
Ten sam głos wyrwał ją z zamyślenia. Patryk przyglądał
się jej z przejęciem; był zaniepokojony.
- Czy wszystko w porządku, Anno? Wyglądasz, jakbyś była
tysiące kilometrów stąd.
Usiadła na łóżku, ukryła zmęczoną twarz w dłoniach, po
czym zaczęła się mocować z rozpiętymi guzikami. Chciała
chociaż na chwilę zapomnieć o dawnych czasach.
- Nie kilometrów, Patryku. Lat. Nie mogę uwierzyć, że
znów znalezliśmy się w takiej sytuacji.
Leżał bez ruchu na łóżku. Oddychał ciężko. Tak bardzo jej
pragnął, ale obiecał sobie, że nie dotknie jej, jeżeli ona także
nie będzie miała na to ochoty.
- Ja również w to nie mogę uwierzyć.
- Gdybym była mężczyzną, wyzwałabym cię na pojedynek
i strzeliła ci prosto w serce.
ZamknÄ…Å‚ oczy.
- Niedorzeczny pomysł.
169
JILLIAN HUNTER
- Niedorzeczny? - Zsunęła się z łóżka. - To nie ja noszę
liberię i popycham wózek z herbatą z gracją słonia.
- Czy David kiedykolwiek cię uderzył? - zapytał łagodnie.
Cofnęła się o krok.
- Nawet się nie waż o to pytać.
- Dlaczego? Przecież możemy potraktować zadawanie py­
tań jako kolejny mój obowiązek, tak samo jak polerowanie
noży, podawanie kolacji. - Usiadł na łóżku i spojrzał na
niÄ… z rozbawieniem. - Chodzi o utrzymywanie pani w do­
skonałej formie.
Wzięła do ręki szczotkę.
- Jeżeli jeszcze raz mnie dotkniesz...
- To co? - Podszedł do niej. - Wymierzysz mi sto uderzeń
przy użyciu szczotki?
- Mieliśmy rozmawiać o tym, kto zamordował wuja Edgara.
- Kobieta ze szczotkÄ…?
- Ja...
Spojrzeli oboje w stronę drzwi, gdyż usłyszeli odgłos kroków
na korytarzu. Po chwili zza drzwi odezwała się Nellwyn. Z tonu
jej głosu można było wywnioskować, że jest bardzo rozbawiona
całą tą sytuacją. Anna miała ochotę ją zamordować.
- Co się stało, Anno?
- Zamek się zaciął. Nie możemy otworzyć drzwi - odparła
niechętnie.
- Nie wpadaj w panikę - powiedziała starsza pani. - Jestem
pewna, że Sutherland jest w stanie spełnić wszystkie twoje
oczekiwania. Mam racjÄ™?
Patryk opadł na łóżko, wsunął ręce pod głowę i ułożył się
wygodnie.
- Jak najbardziej.
- Zamknij się - warknęła Anna. - Po prostu się zamknij.
- Co powiedziałaś? - zapytała Nellwyn.
170
MISJA
- Nie mówiłam do ciebie. - Anna zdenerwowała się. -
Moje słowa były skierowane do wielkiej małpy, która siedzi
na moim łóżku
- Co ona powiedziała? - zapytał sir Wallace, spoglądając
na Nellwyn z niedowierzaniem.
- Nie jestem pewna - odparła oschle starsza pani. - Wydaje
mi się, że wspomniała coś o dużej kapie, która leży na jej
łóżku.
Anna spojrzała na Patryka.
- Masz zamiar spędzić tutaj całą noc?
- Mówisz do mnie czy do małpy?
- Dlaczego nie wyjdziesz przez drzwi od pokoju Davida
i po prostu im nie pomożesz? - zasugerowała.
Nalał sobie whisky, którą przyniósł poprzedniego wieczoru.
- Ponieważ wtedy wszyscy się dowiedzą, że spędziliśmy
razem więcej niż pół godziny pod fałszywym pretekstem. Nie
chciałbym sprowokować niezręcznej sytuacji i przysporzyć
pani kłopotów.
- Czyżby?
- ProszÄ™ tylko o jeszcze jednÄ… szansÄ™.
- Dlaczego miaÅ‚abym ci jÄ… dać? - zapytaÅ‚a z niedowie­
rzaniem.
- Ponieważ pragnę cię tak bardzo, że godzę się na wszystkie
upokorzenia związane z pełnieniem funkcji twojego służącego.
Spojrzała w lustro na swoje potargane włosy.
- Może tym razem nie otrzymasz tego, na co masz ochotę.
- Chyba jednak to dostanÄ™.
- Nie. Nie dostaniesz.
Wstał z łóżka i stanął za nią.
- Och, Anno, wiesz, że niepotrzebnie się upierasz. Jestem
po prostu uprzejmy i dlatego cierpliwie czekam, ale musisz
wiedzieć, że nie mam zamiaru czekać do końca życia.
171
JULIANHUNTER
Uśmiechnęła się chłodno.
- Rozumiem.
- Po prostu wezmę to, co będę chciał.
- Anno. - Nellwyn zapukała lekko w drzwi. - Może będzie
lepiej, jeżeli Sutherland nam pomoże. Inaczej Sandy będzie
musiał użyć młotka.
Patryk patrzył na nią przez chwilę, a potem zwrócił się
zrezygnowany w stronÄ™ drzwi:
- Słodkich snów, Anno.
Tej samej nocy wszyscy służący, którzy zajmowali wyższe
stanowiska, zostali zwołani na naradę w saloniku Forbes. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl