[ Pobierz całość w formacie PDF ]

świat pieszczonym dziecięciem bezbronnym, któremu wszystko prawdziwe
było obcem.
Bogata baronówna, kochana przez wszystkich, wychwalana, nawykła, by
jej dogadzało, co ją otaczało, nie pojmująca w świecie niepodobieństw i nie-
możliwości, stawała wobec wielkiej życia zagadki jak zaczarowana, księżnicz-
ka, która po stuletnim śnie budzi się, nie wiedząc, gdzie się znajduje.
Krótki pobyt w Gromach z panią Nieczujska, która nie mogła zbyt obceso-
wo napadać na biedną istotę serdecznie ukochaną, nie starczył na zmienie-
nie tego stanu ducha i serca. Przyłożyła się też uboczna okoliczność do
utrzymania Loli w śnie młodości. Jadąc na wieś uprosiła opiekuna pozwole-
nie przywiezienia z sobą na pierwsze dni samotności dawnej przyjaciółki i
koleżanki z pensji, od roku już zamężnej, niejakiej Hermancji z Fiflów Grze-
gorskiej. Miał to być mentor51 dobrany najwłaściwiej na pierwsze w świat wy-
stępy, ale nigdy nieszczęśliwiej trafić na nauczycielkę nie mogła baronówna.
Pani Hermancja, córka bogatego bankiera, żona młodego spekulanta milio-
nowego, już pierwsze lata przebyła na pensji w tych pewnych złudzeniach, co
Lola, a od roku nie widziała innego świata znów oprócz salonów wiedeńskich
i lwowskich i kunsztownej kultury.
Nie myślała dotąd o niczym oprócz strojów, występów, zabaw, podróży i
trwonienia życia jak najprzyjemniejszego. Było to dla niej głównym zada-
niem. Wydana za mąż wprost prawie z pensji za młodego jegomości, którego
nie znała prawie, położeniem nawet podobnym do terazniejszego baronównej,
zbliżała się do niej.
Od dwóch dni oznajmiono już w Gromach o bliskim pretendenta przyby-
ciu, oczekiwano go tu, można sobie wyobrazić z jakim niepokojem i ciekawo-
ścią. Nieczujska ręce łamała po cichu, wołając ciągle:
 Do czego to podobne, do czego to podobne!
Lecz oprzeć się przeznaczeniu nie mogła.
W saloniku ciemnym trochę, którego okna niby gotyckie, niezgrabnie kolo-
rowymi szybami upstrzone, na ogród wychodziły, tego samego poranku sie-
działy przy stoliku, zastawionym śniadaniem dawno ostygłym i porzuconym,
dwie nieszczęśliwe istoty, najśliczniejsze w świecie.
51
m e n t o r (łac.) - tu: nauczyciel, doradca, przewodnik młodzieży
26
Baronówna Lola, w białym szlafroczku tyftykowym52 ze szlakami koloro-
wymi, słusznego wzrostu, majestatycznej postaci, ciemnych oczów i włosów,
była w całym rozkwicie niewieściej piękności. Wielkie czarne, zdziwione jakby
zrenice patrzyły na świat rozkazująco i despotycznie. Dziewczę wyraznie
czuło się stworzonym do panowania. Twarzyczka trochę długa, ale pięknych
rysów, miała w sobie coś z cudzoziemskiego typu: nie pociągała ona wdzię-
kiem tym wrodzonym, który często mniej urocze twarze ponętnymi czyni,
rozbudzała wszakże ciekawość jak zagadka, jak zamknięta księga w cudnej
oprawie. W ruchach, mowie, postawie znać było, że baronówna wiedziała o
swej wartości i cenić się umiała. Biło tam może i serce, lecz zasznurowane i
ukołysane.
Zliczne ręce  dosyć krzepkich rozmiarów jak cała postać  oznajmywały
wypielęgnowaniem, iż pani ich dbała o to, by cała była piękną. Nóżce też sta-
rała się nadać pewien kształt arystokratyczny, na którym nieco jej zbywało.
Do charakterystyki kobiecej należą te, często zaniedbane, piękne lub nie-
piękne łapki, które tyle co twarz mówią. Z rąk można odgadnąć kobietę, na-
wet jej losy i przeszłość, a na to nie potrzeba chiromancji53, tylko życia i do-
świadczenia. Ileż to rąk świadczy o doznanych nieszczęściach, o wyrzeczeniu
się świata, o przedłużonej młodości, o stanie umysłu nawet, który nie przy-
wiązywał do nich wartości. Są ręce naturalne, są sztuczne, są piękne a po-
psute, są brzydkie a upięknione... a! są poczciwe nawet i czasem głupawe
rączki. Ale nie mówmy już o tym. Lola miała duże a piękne ręce niemieckie,
umiejętnie podniesione do ideału. W tej chwili, sparta na jednej z nich, z
głową spuszczoną, zadumana, mogła służyć za wzór do obrazu niewinnej
melancholii Greuze'a54.
Naprzeciw niej, w fotelu z wielką gracją rozłożona, Hermancja, zdawała się
wtórować jej smutkom. Dwie panie miały z sobą pewne podobieństwo układu
i wielkie typów dwóch różnice.
Pani Grzegorska była może powabniejszą niż surowa Lola, nieco dzika,
nieco zagadkowa. Twarzyczka jej zaokrąglona, kształty utoczone, pulchniut- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl