[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kłamania ich właścicielowi. Królewna szczerze postanowiła przynajmniej postarać się nie
kłamać. - To po pierwsze, a po drugie, pochodzę ze specyficznego barbarzyńskiego kraiku i
jako królewna bez psa nie jestem nic warta. Jako królewna z psem jestem zaś warta
przynajmniej tyle, ile oboje ważymy.
To wystąpienie nieco zdeprymowało porywaczy. Nie pierwszy raz kogoś porywali, nie
pierwszy raz była to arystokratka. Prawdę mówiąc, takie gryzące szlachcianki też już im się
wcześniej trafiały. Ale żadna, ale to naprawdę żadna, nie była tak straszliwie rzeczowa.
- Po trzecie - skorzystała natychmiast z okazji królewna - tu są moje bagaże, bądzcie
uprzejmi je też zabrać. A w ogóle to ruszcie się!!
Apel poskutkował i już po chwili w zaułkach miasta zniknęli wszyscy trzej porywacze,
pierwszy - przerzuciwszy sobie SaliankÄ™ przez ramiÄ™, drugi taszczÄ…cy Pazura, a trzeci sakwÄ™ i
morgenstern, wciąż elegancko opakowany.
ROZDZIAA 3
W Twierdzy zauważono zniknięcie królewny po upływie kilku godzin. Zciślej rzecz
biorąc, zauważył je Plaskat. On jeden tak naprawdę miał oko na Saliankę, bo też tylko on
wiedział, co jej może grozić. Wiedział, że wyszła z Twierdzy. Straże przysięgały, że ich Pani
nie wróciła ze spaceru. W takiej sytuacji Piąty zdecydował się zarządzić poszukiwania. A, co
było do przewidzenia, takie działania nie mogły przejść niezauważone. Pozostali Doradcy
zlecieli się jak sępy.
Cokolwiek dotyczyło królewny, oni życzyli sobie o tym wiedzieć. Już dawno pozbyli się
złudzeń, że mają jakikolwiek rzeczywisty wpływ na swoją Panią, ale wciąż próbowali
walczyć o swoją pozycję i wtykać haczykowate nosy, w co tylko się dało.
Teraz też zjawili się na dziedzińcu, jeszcze zanim zaczęły spływać pierwsze meldunki od
przeszukujących Twierdzę i jej okolice łupieżców. Drugi, Czwarty i Siódmy, wszyscy odziani
w obowiązkowe czernie i szarości, na tle szarego muru wyglądali jak trzy gargulce
wypatrujące ofiar. Jednak na Plaskacie, na którym skupiały się ich karpiowate spojrzenia, nie
robili żadnego wrażenia. Teraz obchodziła go tylko Salianka, no i może jeszcze Dziewiąty
Rady, tępy, zakutany w skóry i kolczugi barbarzyńca, który miał denerwującą tendencję do
stania w charakterze głupiego kołka w najmniej odpowiednim miejscu, w tym wypadku: na
drodze PiÄ…tego.
Szczęśliwym przypadkiem wśród tych sępów była też Jala, która choć oficjalnie
rezydowała w Rozstajach, regularnie odwiedzała Twierdzę, kłując przy okazji Plaskata w
oczy swoją urodą. Namiestnictwo jej służyło, choć Piąty nigdy, przenigdy by tego głośno nie
przyznał. Nie była już słodką trzpiotką. Spoważniała, jasne włosy splatała w ciasny kok, a
kolorowe stroje zmieniła na prostą, ciemną suknię, podobną do szat innych członków Rady.
Bardzo jej z tym wszystkim było do twarzy.
Jala, która oprócz piastowanego stanowiska cieszyła się też rolą przyjaciółki królewny,
podzielała ze wszech miar niepokój Plaskata. I, jak to miała w zwyczaju, zaraz wszystkich
poderwała do działania. Nie tylko sługi i łupieżców, ale też odziane w czerń sępy.
Zdopingowana przez Jalę reszta Rady rozpierzchła się po całej budowli, robiąc to, co im
wychodziło najlepiej, czyli wrzeszcząc na wszystkich. Skutkiem tych wrzasków było
znalezienie dwóch strażników, którzy ostatni widzieli swoją Panią. Obaj należeli do gatunku
cechującego się przyrostem masy mięśni kosztem masy mózgu. Wyglądali nawet imponująco,
o ile unikało się spoglądania na ich tępawe twarzyczki.
Strażników doprowadzono natychmiast przed oblicze zaaferowanych członków Rady.
Wszyscy Doradcy chcieli wiedzieć, gdzie podziała się ich Pani i co ważniejsze, co ta
wiedzma tym razem knuje. Gurlek, Siódmy Rady, z właściwym sobie kulejącym poczuciem
humoru suponował, że królewna uciekła z Trzecim, którego też akurat nie było nigdzie w
pobliżu. Ta uwaga zdenerwowała Jalę, która gromkim głosem zapewniła Siódmego, że pod
tym względem to Saliankę zdecydowanie stać na więcej. Kłótnia już wisiała w powietrzu, ale
zażegnał ją Plaskat, który naprawdę chciał się dowiedzieć, co stało się z jego Panią, a na co ją
stać, to już sam doskonale wiedział.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]