[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zdarzyła się jej od kilku dni. Natychmiast zaczęła działać.
- Czy będę mogła zabrać NN na święta? - zapytała Katy
Ruth Roberts.
62 MILCZENIE ANIOAÓW
Nazwali chłopca NN, od  nieznanego nazwiska", ponieważ
wciąż nie mieli pojęcia jak mu na imię. Rozmawiał
wprawdzie, ale nie chciał się przedstawić. Psycholog, który
się nim opiekował, twierdził, że to środek bezpieczeństwa.
Zdradzić imię, to odsłonić się, a chłopiec nie był jeszcze
gotów, by podjąć takie ryzyko.
- Myślałam, że zamierzasz w święta pracować.
- Będę, jeśli nie dostanę NN.
-Właściwie sądzę, że to świetny pomysł. -Kobieta
uśmiechnęła się.
Ta rozmowa miała miejsce w piątek wieczorem. W sobotę
rano Katy obudziła się w świątecznym nastroju, który
jeszcze kilka tygodni, a nawet kilka dni temu uważała za
niemożliwy. Pierwszym punktem planu był zakup choinki,
wysokiej szkockiej sosny o ostrym czystym zapachu.
Potem wizyta na strychu, gdzie znalazła pudła z ozdobami.
Kolorowe lampki i dziesiÄ…tki migocÄ…cych bombek, pasiaste
cukierki i złocisto-biały anioł miały wkrótce ozdobić
zielone gałązki. Umocowanie anioła na czubku choinki
zawsze należało do Connora.
Raz jeszcze Katy zastanowiła się, gdzie i z kim Connor
spędzi święta. I raz jeszcze powiedziała sobie, że to nie jej
sprawa. Myśl o Connorze przypomniała jego zarzuty na
temat domu. Katy usunęła kilka fotografii, pieczołowicie
chowając je w cedrowej szafce przy łóżku.
Kiedy kupiła prezenty, ruszyła na poszukiwania jemioły.
Traciła już nadzieję, gdy dostrzegła krzaczek na drzewie u
sąsiada. Z jego pomocą zerwała kilka gałązek, związała
jaskrawoczerwoną kokardą i zawiesiła na prostym
żyrandolu w salonie.
Od wieków nie spała tak dobrze, jak tej nocy. Tyle że
wczesnym rankiem nawiedził ją sen. Jak zawsze,
MILCZENIE ANIOAÓW 63
zaglądała do niewielkiej trumny i widziała ciało Connora.
Znów obudziła się zlana potem. Rankiem szybko
zapomniała o koszmarze; czekało ją mnóstwo pracy.
Postanowiła przygotować tradycyjny świąteczny obiad.
Kiedy wieczorem padła na łóżko, pozostało jej tylko czekać
na święta.
Zwiąteczny ranek wstał zimny i czysty. Katy wstawiła
indyka do pieca i ozdobiła orzechowe ciasto. Potem ruszyła
do izby dziecka.
- Pytał, kiedy się zjawisz - poinformowała jedna z kobiet.
Niecierpliwość małego przyjaciela ucieszyła Katy.
Wspomniała, że jeszcze dwa tygodnie temu pragnęła tylko,
by ten dzień skończył się jak najszybciej. Teraz, z powodu
chłopca, oczekiwała go niecierpliwie.
Od chwili gdy weszli do domu, dzień nabrał czaru. Lampki
na choince płonęły jaśniej niż wczoraj wieczorem, ogień na
kominku był cieplejszy niż kiedykolwiek, prezenty
błagałyby ktoś je otworzył. NN, którego oczy błyszczały na
widok kolejnych zabawek, umilkł nagle, jakby
przytłoczony wszystkim, co zobaczył. Katy zmusiła się, by
utrzymać ilość prezentów w granicach rozsądku: tylko
cztery i niezbyt drogie. Lecz i tak było to więcej, niż miał
kiedykolwiek.
- Czyje jest to wszystko? - spytał, oszołomiony.
- Twoje - odparła Katy.
- A czyj jest pociÄ…g?
Katy spojrzała na małą drewnianą lokomotywę i trzy
wagony, a potem znów na malca. Wydawał się
nonszalancki, jakby tak naprawdę nie dbał, czyje są te
zabawki. Katy jednak podejrzewała, że bardzo go to
interesuje.
- Pociąg też jest twój. I ciężarówka, i plastykowe klocki.
64 MILCZENIE ANIOAÓW
- Dlaczego? - zapytał, patrząc jej w oczy.
- Dlaczego są twoje? Bo ci je podarowałam. Bo są święta...
i jesteśmy przyjaciółmi.
Odpowiedz usatysfakcjonowała go i Katy miała wrażenie,
że teraz bawi się spokojniej.
Ponieważ obiad miał być gotów dopiero za kilka godzin,
około drugiej, przygotowała po kubku gorącej czekolady.
Ona i jej mały gość wypili ją, budując domek z klocków.
- Co to jest? - spytało dziecko.
- Komin.
- Zwięty Mikołaj wchodzi przez komin.
- To prawda. Czy w twoim domu był komin? Osobiste
pytanie zostało jak zwykle zignorowane. Dziesięć minut
pózniej, gdy kończyli już domek, chłopiec wstał i zaczął
chodzić po pokoju, zaglądając tu i tam, niczego jednak nie
dotykajÄ…c.
-Jak ci się podoba? - spytała Katy, unosząc domek.
Nie odpowiedział. Kiedy spojrzała, przyglądał się zdjęciu
Patricka.
- To mój mały synek - powiedziała miękko. - Ma na imię
Patrick.
- Gdzie on jest?
- W niebie.
- Umarł? - spytał chłopiec z całą mądrością młodości.
- Tak, umarł - potwierdziła.
- Jak moja mama - stwierdził rzeczowo. Słysząc tę podaną
bez pytania jedyną osobistą informację, Katy odstawiła
domek i podeszła, by uklęknąć obok dziecka.
- Twoja mama umarła? Chłopiec kiwnął głową.
- Dawno?
Dzieciak wzruszył ramionami.
MILCZENIE ANIOAÓW 65
- A czy masz tatusia?
Widziała, jak dziecko wsuwa się za niewidzialną zasłonę.
Zostawiła ten temat. Miała właśnie wstać, gdy chłopiec
znów się odezwał.
- Czy biłaś swojego synka? - zapytał z szokującą [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl