[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pod wezwaniem świętego Michała Archanioła, zbudowanym pod koniec XV wieku. Od
czasu budowy zachował się on wraz z wystrojem i wyposa\eniem w niemal nie
zmienionym stanie. Wie\ę dostawiono w 1601 lub 1607 roku. Wnętrze zdobi oryginalna
dekoracja malarska z około 1500 roku.
- To jest wspaniałe! - zachwycił się pięknem kościółka de la Vega.
- Dlatego tu pana przywiozłem - skłonił się dumny Kobiatko, jakby to on sam był
budowniczym kościółka.
Podziwialiśmy jeszcze krucyfiks na belce tęczy pochodzący z 1380 roku oraz piękny
gotycki tryptyk w głównym ołtarzu z XVI wieku. W barokowych bocznych ołtarzach
Aleksander zwrócił naszą uwagę na figurki Madonny i świętych dam z około 1440
roku oraz o dwadzieścia lat młodszą rzezbę patrona kościoła.
Przeszliśmy się trochę po wsi, jako \e, jak twierdził Aleksander, ka\dy budynek
gospodarczy tutaj to zabytek.
Ciekawość naszego gościa wzbudził te\ wysoki na 4,5 metra wał ziemny oddzielający
wieś od jeziora. Powstał on, poniewa\ ta miejscowość znajduje się w tak zwanej cofce
i nale\ało ochronić zabytkową wieś przed zalaniem podczas spiętrzania jeziora. Ale i tak
około trzydziestu budynków trzeba było przenieść wy\ej.
Wreszcie wsiedliśmy do Rosynanta i wyjechaliśmy na znaną nam ju\ nowotarską
szosę, która poprowadziła z powrotem do domu .
100
ROZDZIAA DWUNASTY
GORCA MASKA AUDI I GAAZKA JEśYNY * KTO BYA W NASZYM POKOJU *
DZIEJE INKÓW I KAAMSTWA ALEKSANDRA * NADE WSZYSTKO KAWA PO
PERUWIACSKU * LEKARSTWO CZY TRUCIZNA
Zaparkowałem Rosynanta za audi Marii. Wysiadłem z samochodu i dopiero teraz
zwróciłem uwagę na delikatną warstwę kurzu pokrywającą auto Peruwianki.
Pozwoliłem, aby moi towarzysze (zwłaszcza de la Vega) ruszyli przodem i oparłem rękę
o maskę czerwonego wozu. Blacha okazała się bardziej gorąca ni\ reszta karoserii
wystawionej na \ar promieni słonecznych! Znak, \e niedawno jeszcze silnik samochodu
pracował i to w trudnych warunkach, czyli w terenie, gdzie nie mógł być dobrze
chłodzony z powodu małej prędkości. Wrócić musiało audi niedawno, bo inaczej
temperatura maski i reszty karoserii ju\ by się wyrównała. Ale dokąd Maria jezdziła?
Mo\e mimo wszystko po lekarstwa, ale ich przecie\ nie szukałaby na terenowych
drogach! Obejrzałem samochód dokładniej.
Dostrzegłem strzępek zieleni wbity pod zderzak audi. Schyliłem się szybko i
wyrwałem go. Była to gałązka je\yny. Tak więc Maria jezdziła do lasu! A jedynym
interesującym ją i nas miejscem w tutejszym lesie były Zbójeckie Skałki z miejscem
odkrycia Kobiatki!
Ciekawe, czy penetrując tam skorzystała z naszego sprzętu? Na szczęście
zastosowałem prosty sposób dowiedzenia się, czy ktoś odwiedzał nasz pokój podczas
naszej nieobecności. Nauczył mnie go polski Tatar, pan Aleksander Azbijewicz:
wystarczy zamykając drzwi za sobą wło\yć między nie a framugę maleńki patyczek.
Jeśli drzwi były otwierane, patyczek będzie le\ał na progu. Ja u\yłem do tego celu
kawałka zapałki.
Teraz pośpieszyłem, aby wyprzedzić towarzyszy i pierwszy stanąć przy drzwiach
naszego pokoju.
Ułomek zapałki le\ał na progu! Maria skorzystała więc z któregoś z naszych
wykrywaczy, a mo\e i z sondy!
Spyta ktoś, dlaczego byłem tak pewny swego testu z zapałką?
Maria mogła wejść przecie\ do pokoju przez okno czy drzwi balkonowe. Otó\ nie!
Wyje\d\ajÄ…c zamknÄ…Å‚em je szczelnie, nara\ajÄ…c siÄ™ nawet na kpiny Janusza i narzekania
Aleksandra, \e po powrocie będzie w pokoju duszno nie do wytrzymania. Ale zamknięte
okno, o ile łatwo jest otworzyć, to prawie niemo\liwe zamknąć za sobą nie
pozostawiając śladu. Co innego drzwi zamknięte na zamek udający patentowy.
Wystarczy trochę umiejętności w posługiwaniu się agrafką lub spinką do włosów, a tych
Marii, jak się przekonałem, nie brakowało.
Weszliśmy do pokoju. Zamknąłem drzwi i oświadczyłem:
- Podczas naszej wyprawy do Dębna Maria wyprawiła się pod Zbójeckie Skałki. I tam
przeprowadziła poszukiwania na własną rękę, ale korzystając z naszego sprzętu.
Ciekawe, czy miała więcej szczęścia ni\ my wszyscy ostatnim razem? Tylko mi bez
\adnej policji! - chwyciłem z grozną miną za poduszkę, bo Aleksander ju\ unosił ręce
pełnym grozy gestem.
- Skąd pan to wie? - spytał Janusz.
- Stąd, \e jej samochód jest zakurzony, a jego silnik pracował jeszcze niedawno, gdzieś
w lesie. O czym świadczy ta gałązka je\yny znaleziona za jego zderzakiem. Poza tym
mam pewność, \e ktoś odwiedzał nasz pokój, podczas gdy my byliśmy daleko stąd. A
101
kto i czego mógł tu szukać, gdy złota jeszcze nie przenieśliśmy spod Zbójeckich Skałek?
Marii potrzebny był nasz sprzęt. A \e po\yczyła go sobie bez naszej wiedzy? Nie mam
zamiaru czynić jej o to pretensji. Zwłaszcza, \e spójrzcie, wszystko wróciło na swoje
miejsce.
- To skąd ta pewność, \e brała wykrywacze, skoro wszystko le\y tak jak le\ało, a okna
i drzwi balkonowe są zamknięte? - nie ustępował chłopak.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]