[ Pobierz całość w formacie PDF ]

-Czwarta światowa też miała być mała. Tak mówiłeś. Sto milionów żołnierzy zabitych w działaniach wojennych i
półtora miliarda cywilów, jedna czwarta globu skażona izotopami, całkowita zagłada 70% infrasruktury
przemysłowej...
-Wypadek przy pracy. Jesteśmy współodpowiedzialni. Ty byłeś wówczas wodzem naczelnym. Zresztą program
"błękitny deszcz" wymyśliłeś po pijanemu i uruchomiłeś też po pijanemu żeby udowodnić tej flądrze, jak to ona się
73
nazywała? Alexis?
-Hmm, nie chcę ci przypominać kumplu kto wydał rozkaz numer osiemset dwanaście, o ataku wirusem HIV-
DELTA4. W całej Australii poza naszymi agentami którzy byli zaszczepieni nie ocalała żadna forma życia wyżej
zorganizowana niż...
-At, nie ważne - prezydent podniósł kamień i cisnął w przelatującą opodal mewę.
-Sądzisz że załatwisz całą flotę laserami stacji?
-Chcą tylko pojedynku między mną a ichnim przedstawicielem. Będziemy latali kutrami i walili do siebie z rakiet.
-Więc jednak nie będzie jedenastej światowej. Dobre i to. Umiesz to pilotować?
-Oczywiście.
-Dziwne. Kiedy się nauczyłeś?
-Jak siedzialeś w lodówce. Nie ważne. Co słychać u dysydentów?
-Chyba wreszcie udało im się trafić na trop. Systemy ochronne Marsa uruchomiłem godzinę temu. Jeśli się tam
pojawią...
-Działają jeszcze? Te czujniki, a nie dysydenci.
-Och, system sygnalizuje pełną sprawność. Co by nie mówić ci Tarani robią rzeczy prawie niezniszczalne.
-Za to jak się zaczynają psuć to może się rozwalić cała planeta.
-Coś za coś. Będę trzymał kciuki. Co się stanie jak przegrasz?
-Pamiętasz szóstą światową?
-Jak cholera. Wziąłem sobie dwa tygodnie urlopu a ty w tym czasie zasypałeś to co zostało z Brazylii gradem
głowic...
-A co? Miałem pozwolić żeby mnie ciągali po jakichś ONZ-towskich trybunałach, jako zbrodniarza wojennego? No
to przyładowałem, zresztą oni też nie byli w porządku. Judasze. Podpisali układ o nierozprzestrzenianiu broni
jądrowej, a to czym skontrowali to były atomówki oparte na czerwonej rtęci... Nawet nie wiesz ile się namęczyłem,
żeby cię znalezć. Stacja gotowa do odlotu, a ty siedziałeś na posterunku w celi...
-Głupie gliny.
-Teraz możesz tak mówić, ale gdyby cię nie zwinęli za łowienie ryb w rezerwacie ścisłym to mógłbym cię nie
znalezć. Mało brakowało, a spóznił byś się na pociąg. Tym razem jeśli przegram będę musiał opuścić planetę...
-Tym razem się nie spóznię.
X
Powietrze zamigotało i w jaskini Susłowa zmaterializował się Nodar. Zmaterializował się na poziomie podłogi ale
natychmiast zgiął się w pół i gruchnął na beton. Susłow podbiegł do niego.
-Co z nim? - zapytała Zina spłoszona nagłym pojawieniem się nieznajomego.
-Złamania obu nóg - stwierdził Sergiej.
Nodar otworzył oczy i wycelował w nich broń.
-%7ładnych sztuczek - powiedział. - Gdzie jestem?
-Może się najpierw przedstaw - powiedział Susłow zapalając lampę ultrafioletową. Na czole leżącego wyraznie
zalśnił trzycyfrowy numer.
-Gruzin - wyrwało się Zinie. - Tu dzma char...
-Szeni czyri me - powiedział. - Choć akurat może nie w moim stanie. Jestem Nodar Tuszuraszwili.
-Jestem Sergiej Susłow - powiedział dysydent. - szukaliśmy cię.
-Dziękuję za tamto ostrzeżenie. Jak się tu znalazłem?
-Och to proste. Przebudowałem systemy komputerowe stacji orbitalnej tak aby każdy kto wyskakuje stamtąd w
trybie ewakuacyjnym lądował tutaj. Sądząc po stanie w jakim się znajdujesz miałeś problemy?
-Tak. Usiłował mnie załatwić taki z wąsikami którego tu nazywacie Starym Prezydentem.
-Wobec tego z przyjemnością powitamy cię u siebie.
-Można coś z tym zrobić? - wskazał na nogi.
-Jasne, wyklonujemy ci nowe.
Otworzył sporą skrzynię w kształcie trumny stojącą w kącie.
Zina pomogła Nodarowi wejść do środka.
-Za dziesięć minut będzie po wszystkim - zapewnił go Sergiej.
-Lepiej żeby było, bo jeśli na przykład się rozpuszczę to obiecuję że będę was straszyć po nocach - powiedział
Nodar.
-Zobaczysz, że wszystko będzie dobrze - powiedział Sergiej i zamknął wieko.
Uruchomił medautomat. W tym momencie zmaterializowała się grupa z Gdańska.
-No to wszyscy w komplecie - ucieszył się.
Siedli przy stole. Zina postawiła na nim ciasto. Właśnie mieli wznieść toast na pohybel staremu Prezydentowi gdy
rozległ się cichy trzask i wieko medautomatu unosło się. Nodar usiadł i popatrzył na nich nieco zdziwiony.
-Przyjęcie beze mnie? - zdziwił się.
-Wręcz przeciwnie drogi gościu. Na twoją cześć - powiedział Sergiej. - Pozwólcie, że wam przedstawię...
74
Nodar wyszedł z trumny i usiadł na podsuniętym krześle. Nogi bolały go jeszcze, ale złamania z całą pewnością już
się zrosły. Stuknęli się kieliszkami nad stołem.
X I
Tomasz Miszczuk - Człowiek z Góry Bólu zmaterializował się się z cichym sykiem w willi profesora Rościsława w
Gdańsku. Agenci siedzieli czekając. Nie mieli nic do roboty.
-Gdzie aresztanci? -zapytał
-Zniknęli - wyjaśnił Sprawiedliwość Cesarzy.
Miszczuk wydobył z kieszeni rewolwer i strzelił mu między oczy. Mózg ochlapał ścianę
- Przejmuję dowodzenie. Wszyscy agenci świata mają udać się w Andy. Pobrać najlepszy sprzęt. Radary
geologiczne, detektory metalu. Na rano chcę mieć Susłowa. %7ływego, lub martwego. Lepiej martwego - dodał po
chwili namysłu. - Wykonać!
Jedna z dziewcząt chrząknęła ostrożnie patrząc jednocześnie na ciało leżące na podłodze. Krew rozlewała się
szeroko.
-Ożywcie to ścierwo - zezwolił łaskawie.
I zniknął.
X I I
Wypili.
-Przeproszę państwa na moment ale mam coś na co powinien rzucić okiem archeolog - powiedział gospodarz i
zniknął w mroku.
-To który właściwie jest rok? -zagadnął profesor Selezniecki Mitrofanowa.
-Mamy rok 2486-ty. Oficjalnie. A naprawdę obecnie mamy rok 7114-ty. Tak wynika z wyliczenia tras komet
długookresowych i wzajemnej pozycji planet.
-Pańskie obliczenia są błędne - powiedział z wyższością w głosie Pawłowski. - Wedle moich wyliczeń mamy rok
7119-ty. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl