[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mówiąc o pi\amach. Zostaliśmy w tym, co na sobie. śe te\ nie przyszło nam do
głowy, \e musimy tu mieszkać a\ do dziś!
I co zrobiłaś? zainteresowała się Tereska.
Po\yczyłam od sąsiadów. Mydło i jeden ręcznik. Pomó\cie mi tu&
W co to chcesz zapakować?
W nic. Zygmunt bardzo dobrze wymyślił, \e się je zwią\e po prostu sznurkami
za uszy. Przecie\ nie o to chodzi, \eby je ukryć, tylko \eby były w kupie.
Januszek odło\ył pudła i odebrał Okrętce sznurek.
Oddaj te garnki, ja sam to załatwię rozkazał. Tobie jakoś nie idzie.
Mogę potem pakować ksią\ki u sąsiadów, ju\ się do tego przyzwyczaiłem.
Byłoby dobrze oddzielnie związać sąsiadów, a oddzielnie was zauwa\yła
Tereska. Z sąsiadami w ogóle będzie gorzej, nie mo\emy sobie pozwalać na
wyrzucanie. Gdzie dzieci?
Bawią się w piasku. Sprawdziłam, czy tam nie ma smoły.
A gdzie Zygmunt?
Te\ poleciał po pudła. Zdjął \yrandole, bo i tak światła ju\ nie ma.
Odłączyli. Powiedział, \e z ciekawości zajrzy do administracji i zorientuje się,
jak mu wyjdzie potem z tą rozróbą.
śeby tylko nie zaczął za wcześnie&
Nie, powiedział, \e się powstrzyma.
No dobrze, w takim razie bierzemy się za sąsiadów. Proponuję bazować
głównie na tlumokach&
Ze skromnym łupem w postaci dwóch średnich pudeł Zygmunt udał się do
administracji. W jednym spo\ywczym sklepie powiedzieli mu, \e puste pudła
pojawią się dopiero za godzinę, po rozpakowaniu towarów, miał zatem chwilę
czasu.
W administracji od razu na wstępie poinformowano go, \e przyjęcia
interesantów zaczynają się od jedenastej. Kierownik jest na urlopie, a jego
zastępca na konferencji. Kierownik działu technicznego ma zwolnienie lekarskie,
pracownicy są na mieście, a obecna na miejscu księgowość nie załatwia spraw
lokatorów.
53
Czy, je\eli budynek wali się na głowę, te\ trzeba czekać do jedenastej?
spytał trochę wrogo.
Sekretarka spojrzała nieufnie.
A panu chodzi o mieszkanie zastępcze? Wolnych mieszkań zastępczych chwilowo
nie ma.
Nie, my mamy mieszkania. Nowe, przydzielone. Ale budynek rozbierajÄ… W
przyśpieszonym terminie&
Je\eli pan ma mieszkanie, to o co chodzi? przerwała sekretarka
niecierpliwie. Niech pan się przeprowadzi w przyśpieszonym terminie.
Ale rozbierajÄ… bezprawnie. Bez uprzedzenia!
Budynek był przeznaczony do rozbiórki?
Do rozbiórki, ale&
Państwo o tym wiedzieli?
Wiedzieliśmy, ale&
Oj, proszę pana, niech pan nie zawraca głowy. Ma pan mieszkanie, o
rozbiórce pan wiedział, trzeba się było przeprowadzić. Tu czekają ludzie, którzy
w ogóle nie mają mieszkań!
Zygmuntowi odjęło mowę. Teoretycznie słowa sekretarki zawierały du\ą dozę
logiki, ale praktycznie coś tu było nie w porządku. Próby wyjaśnienia sedna
rzeczy spowodowały tylko zniecierpliwioną radę, \eby udał się do wydziału
lokalowego w Urzędzie Dzielnicowym. Zygmunta zaczął trafiać szlag.
W wydziale lokalowym zadano mu te same pytania, przyjęto do wiadomości fakt
obecności lokatorów w rozbieranym budynku i odesłano go do administracji, która
z pewnością coś pokręciła z terminami. Zygmunta zaczął trafiać szlag
solidniejszy. Wrócił do administracji. Sekretarka odesłała go dla odmiany do
przedsiębiorstwa prowadzącego rozbiórkę, z tym, \e nie była w stanie udzielić
informacji, które to przedsiębiorstwo. Zygmunt wrócił do wydziału lokalowego,
gdzie nikt nie chciał z nim rozmawiać, poniewa\ miał mieszkanie, a stary budynek
był od dawna przeznaczony do rozbiórki. Zygmunt przestał myśleć i udał się
piętro wy\ej, do naczelnika dzielnicy. W sekretariacie siedziała gruba, starsza
osoba, z wściekłym wyrazem twarzy i czarnymi, sztywnymi włosami, wyglądającymi
jak sztuczne.
W sprawie skarg i za\aleń w poniedziałki od czternastej do osiemnastej
oznajmiła sucho, nie słuchając tego, co mówił.
Ale mnie się wali na głowę! wrzasnął rozwścieczony Zygmunt.
Do wydziału lokalowego piętro ni\ej.
Ale ja właśnie chciałem zło\yć skargę na wydział lokalowy!
W sprawie skarg i za\aleń w poniedziałki od czternastej do osiemnastej.
Mnie się dziś wali! Nie w poniedziałek!
Wydział lokalowy piętro ni\ej.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]