[ Pobierz całość w formacie PDF ]
spojrzeniu.
Zatrzymał przede mną ogiera i omiótł wzrokiem moje ciało.
Uśmiechnął się promiennie z uznaniem? Podziwem? Całkowitym
zapomnieniem?
Czy ten kowboj to Hank? O rany. Tak. Miał to napisane na
sprzÄ…czce od paska.
Jego doskonałe usta rozwarły się i przemówił.
Hej, damulko. To prywatna plaża. Wynoś się stąd.
Zawrócił konia i odjechał. A ogier w prezencie na odchodne
zrobił kupę.
Powlekłam się do schodów, zostawiając za sobą śmieszne
ślady, bo mój prawy but był upstrzony łajnem, sianem, mleczami i
piaskiem, a przez to dwa razy większy. Natomiast na lewą nogę
kulałam.
Nie tak miała się zacząć moja historia miłosna&
Rozdział trzeci
Wściekła jak osa dowlekłam się do domu, który gdyby tylko
mógł, z pewnością śmiałby się ze mnie, widząc, jak próbuję
uruchomić pompę przy starej studni. Oczywiście bez powodzenia.
Kowboj Hank. Nie wierzę. Miałam nadzieję, że poznamy się
w nieco innych okolicznościach. Mimo to wyglądał jak marzenie.
W przeszłości zdarzało mi się wiązać z niegrzecznymi chłopcami.
Mogę zrobić to po raz kolejny. W każdej dobrej powieści o miłości
bohaterowie stają przed trudną decyzją do podjęcia, prawda?
Zapewne rzadko romanse zaczynajÄ… siÄ™ od historii z Å‚ajnem, ale
jakoś dam sobie z tym radę. Teraz muszę się zająć innymi
sprawami.
Nucąc melodię przewodnią z filmu Bad Boys, zdjęłam
ohydne buty, podwinęłam nogawkę spodni tak, aby odsłonić
zraniony goleń, i poszłam do kuchni. Znalazłam w miarę czystą
szmatę i odkręciłam kurek z wodą. Poczekałam, aż poleci bardzo
gorący strumień, i przemyłam ranę. Wytrzymałam wiele sesji
tatuaży i różne rodzaje przekłuć wrząca woda to pikuś. Poszłam
do łazienki na górze i przegrzebałam szafki w poszukiwaniu
czegoś do dezynfekcji. Infekcja nie była mi teraz potrzebna.
Bad boys, bad boys, whatcha gonna do? Watcha gonna do
when your horse poops poo& 1) Zpiewałam sobie i Mrocznemu
Rycerzowi, szperajÄ…c w Å‚azience ciotki Maude.
1) Niegrzeczni chłopcy, niegrzeczni chłopcy, co poczniecie?
Co poczniecie, kiedy wasz koń zwali kupę& Viv parafrazuje tekst
piosenki zespołu Inner Circle pt. Bad Boys (przyp. tłum.).
Znalazłam tylko buteleczkę z jodyną. Sprzedają ją jeszcze?
Nasączyłam wacik brązowym płynem i delikatnie przemyłam ranę.
Obrzydliwe, ale na razie powinno wystarczyć. Dorazna pierwsza
pomoc udzielona stwierdziłam.
Do apteki po prawdziwe środki dezynfekujące.
Do sklepu spożywczego po coś do jedzenia.
Do monopolowego po ambrozjÄ™.
Przebrałam się w czyste spodnie i włożyłam inne buty,
wzięłam torebkę i poszłam do samochodu. Po drodze
uświadomiłam sobie, że nie zajrzałam jeszcze do garażu. Adwokat
mówił, że stoi w nim samochód, i to piękny. Czy na pewno miałam
ochotę tam iść?
Zadrapanie na nodze szczypało, więc odpuściłam sobie
wizytę w garażu. Zaryzykuję pózniej. Wkrótce jechałam w stronę
miasteczka, rozglądając się dookoła. Pamiętałam, że gdzieś
widziałam aptekę. Aha, jest! Tuż obok spożywczego i pozostałych
sklepów, które chciałam odwiedzić. Kiedy parkowałam auto,
zobaczyłam, że w moją stronę idzie dziewczyna z kawiarni. Jamie?
Jennifer?
Jessica. Mam na imię Jessica powiedziała na powitanie.
Powiedziałam to na głos? zapytałam z przerażeniem.
Niedobór snu i zmiana czasu chyba dają o sobie znać.
Nie, ale miałaś to wymalowane na twarzy. Jak dom?
spytała, podążając za mną w stronę apteki.
Hmmm, no cóż.
Przyznam ci się, że chyba padnę, jeśli nie zobaczę jego
wnętrza. Ostatnimi laty Maude odizolowała się od nas. Jedzenie
zamawiała do domu i nie pokazywała się tutaj. Całe miasto aż
huczy od plotek o tym, że wprowadza się tam ktoś nowy
oznajmiła i kiwając głową, przywitała się z parą staruszków,
którzy przechodzili obok. Owen, Polly, witajcie.
Uroczy wieczór, prawda, Jessico? zagadnął mężczyzna i
uśmiechnął się do mnie.
Bardzo potwierdziła dziewczyna.
Kozia Wólka. Typowa Kozia Wólka.
Gdzie idziesz? zapytała Jessica. Wścibska, ale
sympatyczna.
Miałam bliskie spotkanie z dziurą w werandzie, więc
potrzebuję środka do dezynfekcji. A potem piwa.
Dobry plan. Jakbyś chciała coś szybko przekąsić, to mogę
polecić ci świetne miejsce. Pizzeria po drugiej stronie ulicy jest
najlepsza w mieście. Należy do mojego chłopaka, ale to tylko
jeden z powodów, dla których tak mówię roześmiała się.
Popatrzyłam we wskazanym przez nią kierunku i zobaczyłam
tętniące życiem, magnetyczne miejsce.
Kiedy krzątałam się po domu, słońce zachodziło na niebie i
teraz wisiało tuż nad wodami oceanu. W miasteczku stopniowo
rozbłyskiwały latarnie oświetlające chodniki. Powoli zamykano
sklepy, z których na ulice nadal padała jasna poświata. A na niebie
wisiała ognista, jakby namalowana, kula słońca.
Szalony dzień, ale i dziwnie wspaniały.
Serwują dobrą pizzę, tak? spytałam, słysząc, jak burczy
mi w brzuchu. Kiedy ostatnio jadłam?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]