[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Ponieważ z minuty na minutę robi się goręcej, wchodzą do domu. Narrator
pokazuje kamieniarzowi swój rysunek; obaj widzą, że podwójny zbieg okoliczności
wykracza poza możliwości wszelkich wyjaśnień, zaś absurd robi z nich coś
przerażającego. Kamieniarz radzi narratorowi, żeby do północy nie ruszał się z domu
i w ten sposób uniknął jakiejkolwiek możliwości wypadku. Siadają w samotnym
pokoju, kamieniarz mechanicznie ostrzy swoje dłuto, narrator notuje wszystko, co się
dzieje. Jest jedenasta wieczór. Jeszcze godzina i będzie po niebezpieczeństwie.
Upał ciągle wzrasta. Opowiadanie kończy się zdaniem: Jest to upal, który każdemu
mógłby odebrać zmysły.
Zachwycająca symetria opowiadania i jego nieuniknione zakończenie nie
powinny przysłonić czytelnikowi faktu, że każda z ofiar znała tylko wycinek losu,
który postawił je naprzeciw siebie po to, by je zniszczyć. Prawdziwa fantastyka leży
nie tyle w zawężeniu okoliczności, które nam zostały opowiedziane, ile w echu tego
pulsowania, w zaskakujÄ…cych uderzeniach cudzego serca w naszym, w porzÄ…dku,
który w każdym momencie może użyć nas do swoich mozaik, wyrwać z rutyny, aby
włożyć nam w rękę ołówek lub dłuto.
Kiedy fantastyka nawiedza mnie (czasem i ja jestem jej gościem, a moje
opowiadania rodzą się z tych wzajemnych uprzejmości, świadczonych już od
dwudziestu lat), przypominam sobie zawsze pełen uroku ustęp z Wiktora Hugo:
Wszyscy wiedzą, co to jest metacentrum statku, ośrodek zbieżności, punkt
przecięcia, tajemniczy dla samego konstruktora, w którym skupiają się wszystkie siły
zewnętrzne, działające na statek przy pełnym ożaglowaniu". Jestem przekonany, że
tego ranka Teodor spoglądał w metacentrum powietrza. Nietrudno je znajdować, a
nawet wywoływać, ale jeden warunek jest niezbędny: trzeba przyjąć, że w
zbieżnościach dopuszczalna jest różnorodność, nie obawiać się przypadkowego
zetknięcia parasola z maszyną do szycia (zresztą nie będzie ono przypadkowe).
Fantastyka przebija się przez warstwę pozorów i dlatego przypomina o
metacentrum; coś staje z nami ramię w ramię, wytrącając nas z normalności.
Zawsze wiedziałem, że to, co wielkie i niespodziewane, czeka nas tam właśnie,
gdzie w końcu przestaliśmy się czemukolwiek dziwić, gorszyć obalaniem normalne-
go porządku. Jedynymi istotami, które naprawdę wierzą w duchy, są same duchy,
czego dowodem słynny dialog w galerii obrazów.
Jeżeli w jakiejkolwiek dziedzinie fantastyki dojdziemy do tej oczywistości,
Teodor przestanie być jedynym stworzeniem, które będzie tak spokojnie siedziało
patnÄ…c na to, czego my dostrzec jeszcze nie umiemy.
Mogłabym odtańczyć ten fotel - rzekła Isadora
U Wolfliego nie dostrzegamy ani szczególnego i wyodrębnionego
natchnienia, ani wyraznych koncepcji myśli czy wyo j, j~ myk, l~ i caly Procy, nie ma
ani pocz~tku, ani końca. Nieomal nie zatrzymuje się i jak tylko skończy jedni kartkę,
rozpoczyna oastępo~, pisze i rysuje bez pnxrRy. Jeżeli w fazie pocz~tkowej zaPytać
go, rn ma zamiar narysować na kartce, czasami bez wahania odpowiada, jakby to
byto rzeczy oczywisr$, że ma zamiar narysować olbrzymi hotel, wysoki górę, wielką
Boginię, itp" ; równie często jednak nie umie przed rozpoczęciem pracy powiedzieć,
oo będzie rysował; nie wie tego jeszcze; w końcu coś się z tego wykluje: nierzadko
również, rozdrażniony, wymijająco odpowiada na tego rodzaju Pyta_ nia; należy
zostawić go w spokoju, ma ciekawsze rzeczy do roboty niż gadanie!,. `~:'
Ze złamania nogi i z dzieła Adolfa Wólfli rodzi się to spostrzeżenie, które
Levy-Bruhl byłby nazwał prelogicznym, zanim jeszcze inni antropologome wykazali
niewłaściwość tego terminu. Mówię tu o podejrzeniu (pochodzenia archaicznego,
magicznego), że istme~ą zjawiska i rzeczy będące tym, czym są, i takie, jakie są,
właśnie dlatego, że równocześnie są lub mogą być zupełnie innym zjawiskiem, inną
rzeczą, i że wzajemne oddziaływanie na siebie zbioru pewnych elementów nie tylko
jest w stanie wywołać analogiczne interakcje w innych zbiorach elementów pozornie
z tym zbiorem nic nie mających wspólnego (w rozumieniu sympatycznej magii i kilku
zawiedzionych tłuścioszek, które dotąd wbijają szpilki w woskowe figurki), ale że
[ Pobierz całość w formacie PDF ]