[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zdaniem powinno ją skłonić do przyjęcia oświadczyn?
Zachowałaby się jak idiotka, nie zgadzając się poślubić Bena. Czy
chciałaby postawić swoich rodziców w niezręcznej sytuacji z powodu jakichś
głupich ideałów miłości i szczęścia? Wychować dziecko bez ojca tylko dlatego,
że Ben nie zemdlał ze szczęścia na wieść o jego poczęciu?
Pogódz się z tym, Keely, powiedziała sobie surowo. Mogłaś przecież
trafić na o wiele gorszego mężczyznę jako męża i ojca twojego dziecka. Może
cię nie kocha. Może nigdy nie pokocha. Może nie pragnął małżeństwa i
- 93 -
S
R
ojcostwa. Ale będzie próbował robić to, co należy. Z pewnością lepszy jest taki
ojciec niż żaden.
- Dobrze - powiedziała.
- Słucham? - Spojrzał na nią, nie rozumiejąc.
- Dobrze, Benie Kinkaid. Wyjdę za ciebie. Przez moment wpatrywał się w
nią bez słowa.
Czyżby nagle zmienił zdanie? Wreszcie uśmiechnął się niepewnie.
- Wspaniale. A teraz chodz tu.
Krzyknęła przestraszona, kiedy nagle chwycił ją, posadził sobie na
kolanach i mocno pocałował. Czyżby cieszył się ze zwycięstwa? pomyślała.
Szlafrok przekrzywił się, odsłaniając udo i fragment piersi. Poruszyła się,
próbując go poprawić.
- Och, siedz spokojnie, muszę cię przytulić - zganił ją. - W końcu nie
codziennie mężczyzna się zaręcza. - Przesunął palcem od jej obojczyka w dół,
aż do szczytu piersi. Zadrżała. - Pewnie masz już mnie dość jak na jeden dzień.
Zaczęła protestować. Ale może miał rację. To był ciężki dzień. Będą mieli
wiele czasu, by wrócić do tej delikatnej, fizycznej intymności, która zaczęła się
ledwie dwa miesiÄ…ce temu.
- Więc kiedy ma to nastąpić? - spytał Ben. - Jutro możemy złożyć
dokumenty, ale na ślub musimy chyba zaczekać trzy dni...
- Posłuchaj, Ben. Nie będziemy załatwiać tak ważnej sprawy na chybcika.
Jeśli mam wyjść za mąż, to pragnę, by wszystko odbyło się w należyty sposób.
Chcę ślubu z pastorem, kwiatami i tortem.
- Nie ma sprawy - odparł ze śmiechem Ben. - Ile czasu trzeba, żeby
spełnić te ekstrawaganckie życzenia?
- Załatwię to w ciągu miesiąca - obiecała. - Nie martw się, będzie
elegancko i skromnie. W końcu dla nas obojga jest to drugie małżeństwo. Ale
muszę mieć druhnę, może dwie. Siostra mnie zabije, jeśli nie zostanie
- 94 -
S
R
starościną. Co z twoją rodziną? - spytała rozentuzjazmowana. - Kogo chcesz
zaprosić?
Zastanowił się chwilę.
- Nie mam rodzeństwa, ale o jedno bym cię prosił. Czy mogłabyś znalezć
jakÄ…Å› specjalnÄ… funkcjÄ™ dla Tiny?
- Tina! O mój Boże, zupełnie o niej zapomniałam. Będzie wściekła!
- Nie będzie - zapewnił ją Ben, choć zrobił to bez szczególnego
przekonania. - Musi się po prostu przyzwyczaić.
- Ben, ona potrzebowała wielu miesięcy, żeby zaakceptować to, że się ze
sobą spotykamy. A jak będzie się czuła, kiedy się do was przeprowadzę? A
potem dziecko... to wywróci jej życie do góry nogami. O Boże, nawet nie
pomyślałam o jej uczuciach...
- Nie dramatyzuj. Na razie nie ma powodu. Do diabła, jesteśmy zaręczeni
od niecałych dziesięciu minut. Ty myśl o weselu, a ja zajmę się Tiną.
Keely uścisnęła dłoń Bena.
- Nie. Razem jej o wszystkim powiemy. I razem rozwiążemy ten problem.
Od tej chwili zawsze już tak będzie. Zgoda?
Posępnie skinął głową.
- Zgoda.
- 95 -
S
R
ROZDZIAA ÓSMY
Ben i Keely namówili Tinę, aby w następną sobotę spędziła z nimi trochę
czasu. Zaprosili ją na śniadaniową ucztę, której nie mogła się oprzeć; uwielbiała
rogaliki z polewą czekoladową. Planowali powiedzieć jej o ślubie i o tym, że
Keely jest w ciąży. Tina jednak nie ułatwiała im zadania. Czuła, że coś się
święci.
- Więc o co chodzi z tą nagłą rodzinnością? - spytała i ugryzła potężny
kęs słodkiego ciasta. - Wydaje mi się, że skoro nie spotykaliście się przez parę
miesięcy, to jestem ostatnią osobą, z którą chcielibyście się widzieć.
Ben zauważył z pewną ulgą, że nie powiedziała tego ze złością.
Zachowywała się w swój zwykły niegrzeczny sposób. Teraz, kiedy już minął jej
gniew, obserwowała ich z rozbawieniem. Na myśl o ojcu uwikłanym w romans [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl