[ Pobierz całość w formacie PDF ]
gdy zniknęli bez śladu.
- A więc marzy ci się zamknięcie sprawy - wtrącił Rolly.
- Nie cierpię tego określenia. Ale z grubsza właśnie o to mi chodzi.
- W takim razie musisz jeszcze rozważyć, czy jeśli to nie ona zostawiła kapelusz na stole w jadalni,
ktoś faktycznie się włamał do waszego domu. I wcale nie musiałby to być ojciec Cynthii.
- Masz rację. Już podjąłem decyzję o założeniu dodatkowego zamka ze wzmocnieniem
antywiamaniowym. - Na samą myśl o tym, że ktoś nieznajomy mógłby myszkować po naszym domu,
przeglądać rzeczy i dotykać pamiątek, choćby tylko po to, żeby zrozumieć, jacy jesteśmy, ciarki
przechodziły mi po plecach.
- Zawsze staramy się dokładnie zamykać drzwi, ilekroć wychodzimy z domu, dlatego jesteśmy prawie
całkiem pewni, że i wtedy tak zrobiliśmy, ale to jeszcze nie załatwia wszystkiego.
Są jeszcze drzwi kuchenne, o których zamknięciu znacznie łatwiej zapomnieć, zwłaszcza gdy Grace
wybiega na podwórko, a potem wraca bez wyraznego polecenia. - Mimowolnie przypomniałem sobie o
brakującym zapasowym kluczu. Nadal nie pamiętałem, kiedy po raz pierwszy zauważyłem jego brak. -
Jestem jednak pewien, że wszystko dokładnie zamknęliśmy tamtego wieczoru, gdy wyjeżdżaliśmy do
studia telewizyjnego na spotkanie z tÄ… jasnowidzkÄ….
- Jasnowidzką? - zdziwił się Rolly.
Musiałem go pokrótce wprowadzić w najświeższe wydarzenia.
- Jak już zamontujesz dodatkowy zamek w drzwiach - powiedział Rolly - przyjrzyj się jeszcze dobrze
kratom w oknach piwnicy. Aobuziaki najczęściej tamtędy przedostają się do środka.
Przez kilka chwil milczeliśmy. W końcu uprzytomniłem sobie, że nawet nie zbliżyłem się do tego
ważnego tematu, o którym chciałem porozmawiać z przyjacielem, toteż zacząłem:
- Problem polega na tym, że to jeszcze nie wszystko.
- A co jeszcze?
- Cyn ma tak kruchą psychikę, że jest sporo rzeczy, o których nie mam odwagi jej mówić. - Rolly uniósł
wysoko brwi, toteż dodałem szybko: - Na przykład o Tess.
Pociągnął spory łyk piwa, zanim spytał:
- A cóż takiego dzieje się z Tess?
- Przede wszystkim nie czuje się najlepiej. Powiedziała mi wprost, że jest umierająca.
- Jasna cholera... - syknÄ…Å‚ Rolly. - Co jej jest?
- Nie chciała powiedzieć dokładnie, ale według mnie to nowotwór albo coś w tym rodzaju. Wygląda
nawet niezle, choć sprawia wrażenie przemęczonej. Wyznała jednak, że nie ma szans na poprawę. W
każdym razie taką diagnozę postawili lekarze.
- Cynthia tego nie przeżyje. Jest do niej bardzo przywiązana.
- Tak, wiem. Dlatego wolałbym, żeby Tess sama powiedziała jej o swojej chorobie. Ja chyba nie
byłbym do tego zdolny.
Zresztą w ogóle nie chcę jej o tym mówić. A już niedługo stanie się raczej jasne, że z Tess dzieje się
coÅ› niedobrego.
- I to wszystko?
- SÅ‚ucham?
- Zacząłeś od przede wszystkim , domyślam się więc, że jest coś jeszcze.
Zawahałem się. Nie byłem pewien, czy powinienem mówić Rolly emu o tajemniczych kopertach z
pieniędzmi, jakie dostawała Tess, bo przecież nawet nie powiedziałem o tym jeszcze Cynthii. Tyle że
był to dla mnie jeden z powodów, dla których chciałem mu o tym powiedzieć. Miałem nadzieję, że
zasugeruje mi sposób, w jaki powinienem przedstawić tę tajemnicę żonie.
- Przez wiele lat Tess dostawała pieniądze na wychowanie Cynthii.
Rolly odstawił szklankę z piwem i ułożył płasko dłonie na stole.
- Co rozumiesz przez to, że Tess dostawała pieniądze?
- Ktoś jej podrzucał gotówkę, używane banknoty, w białych kopertach. Znajdowała je kilka razy, a na
początku była do nich dołączona notatka, że są to pieniądze przeznaczone na wykształcenie Cynthii.
Różne były sumy w kopertach, ale łącznie zebrało się tego ponad czterdzieści tysięcy dolarów.
- A niech mnie... - syknął Rolly. - I przez tyle lat nie wspomniała o tym nawet jednym słowem?
- Nie.
- Nie powiedziała, od kogo były te pieniądze?
Wzruszyłem ramionami.
- Tu jest pies pogrzebany. Nie miała o tym pojęcia, zresztą nie ma go do dziś, zastanawia się jednak,
czy z tych kopert, w których była podrzucana gotówka, mimo upływu lat nie dałoby się zdjąć odcisków
palców albo pobrać próbek do oznaczenia DNA czy jeszcze czegoś innego. Znasz się na tym? W
każdym razie Tess uważa, że te koperty z pieniędzmi musiały mieć coś wspólnego ze zniknięciem
rodziny Cynthii. Bo przecież kto miałby podrzucać pieniądze, jeśli nie ktoś z rodziny albo osoba
odpowiedzialna za to, co się stało z rodziną Cynthii?
- Chryste... - jęknął znowu Rolly. - To mnie przerasta.
A Cynthia o niczym nie wie?
- Nie, ale wkrótce się dowie.
- Jasne, jakże by inaczej... - Ponownie splótł palce wokół szklanki z piwem, po czym jednym haustem
opróżnił ją i dał znać kelnerce, żeby przyniosła mu następną. - Tak podejrzewałem.
- Co chcesz przez to powiedzieć?
- Sam nie wiem. W każdym razie ci nie zazdroszczę. Załóżmy, że jej o tym powiesz. I co wtedy?
Zacząłem kręcić łyżką w swojej zupie z owoców morza. Jakoś nie miałem ochoty jej skończyć.
- Otóż to. Cala ta historia rodzi więcej pytań niż odpowiedzi.
- W dodatku to, że ktoś z rodziny Cynthii przeżył i wspomagał finansowo jej naukę, nie oznacza
jeszcze, że żyje do dziś.
Kiedy przestały się pojawiać te pieniądze w kopertach?
- Mniej więcej wraz z odebraniem przez nią dyplomu po ukończeniu studiów.
- To znaczy?... Dwadzieścia lat temu?
- Niezupełnie, ale wystarczająco dawno.
Rolly w zadziwieniu pokręcił głową.
- Chłopie, i co miałbym ci poradzić w takiej sytuacji? To znaczy... Chyba wiem, jak ja bym postąpił na
twoim miejscu, ale ty musisz zdecydować we własnym zakresie.
- Mów śmiało - odrzekłem. - Co ty byś zrobił?
Zacisnął wargi, pochylił się nisko nad stolikiem i odparł:
- Spróbowałbym to jakoś przetrzymać.
Chyba zaskoczyła mnie ta odpowiedz.
- NaprawdÄ™?
- Przynajmniej przez jakiś czas. Bo to by tylko przysporzyło Cynthii rozterek. Zaczęłaby się
zastanawiać, czy gdyby wtedy, jeszcze podczas studiów, dowiedziała się o podrzucanych
pieniądzach, nie mogłaby podjąć jakichś działań, by odnalezć zaginioną rodzinę, jeśliby wiedziała, na
co zwracać uwagę i o co wypytywać? Czy nie byłaby w stanie poznać prawdy o tym, co
się stało? Kto wie, czy teraz w ogóle jest to jeszcze możliwe.
Zastanawiałem się chwilę nad tym, co powiedział, i doszedłem do wniosku, że ma rację.
- To zresztą nie wszystko - dodał. - Właśnie teraz, gdy Tess potrzebuje wsparcia i troski ze strony
Cynthii, ta informacja mogłaby wzbudzić w Cynthii żal do niej.
- O tym nie pomyślałem.
- Poczułaby się oszukana. Na pewno wbiłaby sobie do głowy, że ciotka nie miała prawa ukrywać
przed nią wiadomości o pieniądzach przez tyle lat. Więcej, uznałaby, że miała święte prawo znać całą
prawdę. Zresztą słusznie. I dziś nie można jej odmówić tego prawa.
Pokiwałem głową, ale zaraz coś mnie tknęło.
- Sam dowiedziałem się o pieniądzach dopiero niedawno.
Czy jeśli nie powiem jej prawdy, nie uzna tego za taką samą zdradę, o jaką posądziłaby pewnie Tess?
Rolly przez chwilę patrzył mi w oczy, wreszcie uśmiechnął się krzywo.
- I właśnie z tego powodu bardzo się cieszę, przyjacielu, że to ty musisz podjąć taką decyzję, a nie ja.
* *
Kiedy wróciłem do domu, na podjezdzie nie było auta Cynthii, za to przy krawężniku stal nieznany mi
samochód, srebrzysta toyota sedan, jeden z tych, które nie rzucają się w oczy i o których natychmiast
siÄ™ zapomina.
Wszedłem do środka i od razu spostrzegłem, że w saloniku naprzeciwko mojej żony na kanapie
zajmuje miejsce w fotelu niski i barczysty, prawie całkiem łysy gość o oliwkowej cerze.
Oboje niemalże poderwali się na mój widok.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]