[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Po co to? - zapytał.
- Po to, \ebym mogła do ciebie wrócić. Jack wydawał się zmieszany.
- Ale jeśli odejdzie tylko twój duch, po co przywiązywać sznur do ciała?
Powiedziałaś, \e twoje ciało nigdzie sobie nie pójdzie.
- Jack - wycedziłam przez zaciśnięte zęby - po prostu pociągnij jeśli nie będzie
mnie dłu\ej ni\ pół godziny jasne? - Uznałam, \e dusza mo\e przebywać poza ciałem
najwy\ej pół godziny. W telewizji oglądałam programy o dzieciach, które wpadły do
lodowatej wody i utonęły, i z technicznego punktu widzenia nie \yły przez około
czterdzieści minut, a jednak je odratowano i to bez uszkodzenia mózgu. Pół godziny
wydawało mi się więc do przyjęcia.
- Ale jak...
- O Bo\e - jęknęłam. - Po prostu zrób to, dobrze?
Jack spojrzał na mnie gniewnie. Tylko dlatego, \e jesteśmy pośrednikami, nie
musimy świetnie się rozumieć.
- Dobrze - powiedział w końcu, ale słyszałam, jak mruknął pod nosem:
- Ale nie musisz być taką wredną wiedzmą.
Tyle \e nie powiedział  wiedzmą . Doprawdy, to szokujące, jakich słów
u\ywajÄ… dzisiaj dzieci.
- W porządku - powiedziałam i weszłam w krąg świec, stając pośrodku
krwawych symboli.
Jack spojrzał na swoją karteczkę, a potem na mnie.
- Czy nie powinnaś się poło\yć? No wiesz, jeśli to ma być tak jak w śpiączce,
to nie chcę, \ebyś się przewróciła i potłukła.
Słuszna uwaga. Nie chciałam, \eby włosy mi się zapaliły od świeczki.
Z drugiej strony, nie chciałam pobrudzić sukienki krwią z kurczaka. Była
droga. Dziewięćdziesiąt pięć dolarów w Urban Outfitters.
Potem pomyślałam: Suze, co z tobą? To tylko sukienka. Robisz to dla Jesse'a.
Czy on nie jest wart więcej ni\ dziewięćdziesiąt pięć dolców?
Więc zaczęłam się układać na podłodze.
Zdą\yłam jednak opaść na jedno kolano, kiedy rozległo się głośne pukanie.
Spanikowałam. Wyobraziłam sobie, \e to stra\ po\arna albo ktoś
zaalarmowany dymem wydobywajÄ…cym siÄ™ z wywietrznika Å‚azienki obok Å‚azienki
Jacka.
- Szybko - syknęłam. - Gaś świece!
Podczas gdy Jack przystąpił do wykonania polecenia, podeszłam do drzwi.
- Kto tam? - zapytałam słodkim głosikiem.
- Susannah - odparł a\ za dobrze mi znany głos. - Otwieraj natychmiast.
14
Co do mnie, to uwa\am, \e ojciec Dominik przesadził. Po pierwsze,
całkowicie panowałam nad sytuacją.
A po drugie, nie poświęciliśmy przecie\ \adnych zwierzaków. Kurczak został
zar\nięty ju\ dawno.
Więc całe to miotanie się i wyzywanie nas od ró\nych takich było naprawdę
zbędne.
To nie znaczy, \e zwyzywał Jacka. Nie, większość wyzwisk kierowana była w
moją stronę. To, \e koniecznie chcę zniszczyć siebie, to jedna sprawa, ale zmuszać
małego chłopca, \eby mi w tym samounicestwieniu pomagał to niegodziwe.
A moja uwaga, \e ten oto mały chłopiec doprowadził do sytuacji, która
wymaga ode mnie samounicestwienia? Taak, to nie zostało za dobrze przyjęte.
Ale to, co udało mi się osiągnąć, to przekonanie ojca Dominika, \e powa\nie
traktuję mój plan. Zrozumiał chyba wreszcie, \e zrobię wszystko, \eby odnalezć
Jesse'a. Z jego pomocÄ… lub bez niej.
Zdecydował więc, \e w tych okolicznościach lepiej będzie, jeśli udzieli mi
pomocy, choćby po to, \eby nie dopuścić, abym zrobiła krzywdę sobie lub komuś
innemu.
- To nie będzie - oświadczył z niechętną miną, otwierając drzwi bazyliki -
\aden podejrzany obrzęd. śadne tam brazylijskie wudu. Przeprowadzimy przyzwoity
chrześcijański egzorcyzm albo w ogóle nic nie przeprowadzimy.
Jak się tak zastanowić, to chyba odbyłam najdziwniejszą rozmowę na
planecie.  Przyzwoity chrześcijański egzorcyzm ?
Ale dziwne miewam nie tylko rozmowy. Okoliczności, w jakich je odbywam,
te\ bywają dziwaczne. Ta, na przykład, miała miejsce w ciemnym, pustym kościele.
Ciemnym, bo było po północy, pustym z tego samego powodu.
- No i będzie czuwała nad tobą osoba dorosła - ciągnął ojciec Dominik,
wprowadzając mnie do środka. - Jak mogłaś się spodziewać, \e ten chłopiec poradzi
sobie z tak skomplikowaną procedurą, tego nie jestem w stanie pojąć...
Nawijał w tym duchu przez całe popołudnie. Dokładnie mówiąc, dopóki
rodzice Jacka i Paul nie wrócili do apartamentu. Ojciec D nie mógł, oczywiście, tak
po prostu mnie stamtąd zabrać. Z powodu Jacka. Zmusił nas oboje do uprzątnięcia ba-
łaganu, jakiego narobiliśmy - to nie zabawa zmyć krew kurczaka z kafelków, wiem,
co mówię - a potem musieliśmy siedzieć i czekać, a\ państwo Slaterowie wrócą z
lekcji tenisa.
Rodzice Jacka zdziwili siÄ™ trochÄ™, zastawszy nas troje siedzÄ…cych na kanapie.
Pomyślcie tylko: opiekunka, chłopiec i ksiądz? No i kto tu się musiał poczuć, jakby
się naćpał?
Co jednak miałam robić? Ojciec D nie wyszedłby beze mnie. Nie wierzył, \e
nie będę próbowała egzorcyzmów.
Tak więc siedzieliśmy we troje, podczas gdy ojciec D robił nam wykład na
temat szlachetnej sztuki mediacji. Mówił przez dwie godziny. Nie \artuję. Dwie
godziny. Słowo daję, Jack pod koniec musiał \ałować, \e powiedział mi o tym całym
 widzę martwych łudzi . Miałby pewnie ochotę powiedzieć:  Eee, martwi ludzie? Co
wy, \artowałem. Tylko \artowałem ...
No, ale nie wiem, mo\e to i dobrze, \e dzieciak dowiedział się, co nale\y, a
czego nie nale\y. Bóg jeden wie, \e ja nie miałam \adnego porządnego wprowadzenia
w ten temat. Mo\e gdybym miała większą jasność co do pewnych punktów, do tej
historii z Jesse'em nigdy by nie... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl