[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nogach. Po chwili siedziała ju\ pod drzwiami i rozcierała łzy na policzkach.
Sloan stał przy oknie i patrzył na jarzące się neonami miasto. Czasami
nienawidził tej betonowej d\ungli, w której mogli mieszkać tacy faceci jak
Vinnie Perez. Przypomniał sobie twarz Melanii trzymanej przez goryli dobre pół
metra nad ziemią. Wyglądała jak dziecko, któremu właśnie powiedziano, \e nie
ma \adnego Zwiętego Mikołaja.
Poło\ył się na łó\ku, odpychając wielkiego misia Danielle. Czy postąpił
słusznie, stawiając ultimatum? Gra na giełdzie zawsze go fascynowała, ale gra o
miłość Melanii była jeszcze bardziej ekscytująca.
- Przegrana mo\e cię kosztować zbyt wiele - wymamrotał do siebie.
Przyciągnął ulubioną poduszkę. Był pewien, \e mógł dzisiaj zostać na noc u
Melanii. Czuł się zle sam w domu. Itty i Delilah zdecydowali, \e przenocują u
siebie Danielle. Sloan prawie ju\ zapomniał o kawalerskich czasach, kiedy
samotne wieczory były dla niego czymś normalnym.
Pomyślał raz jeszcze o pociemniałych z po\ądania oczach Melanii i...
postanowił wziąć zimny prysznic. Ale nawet to nie ostudziło jego zapału. Wcią\
zastanawiał się, czy dziewczyna zdecyduje się na mał\eństwo.
Nie ulegało wątpliwości, \e Melania osiągnęła to, o co walczyła przez wiele lat.
Devereau ją dostrzegł. Znajdowała się u progu wielkiej kariery. Tym lepiej. Jeśli
wyjdzie za niego, to tylko z miłości.
A jeśli nie? Odkręcił raz jeszcze kurek. Strumień zimnej wody lunął na niego z
góry. Wytrzymał zaledwie parę sekund, a następnie wyskoczył spod prysznica.
Zaczął się wycierać włochatym ręcznikiem.
- Masz sobie wybić z głowy podobne myśli - stwierdził. Le\ąc ju\ w pościeli
przypominał sobie zapach kwiatów, otaczający Melanię, delikatną skórę
dziewczyny, jej wspaniałe biodra i piersi, i znamię w kształcie truskawki... W
końcu zasnął.
Melania wydmuchała nos w koronkową chusteczkę. Wstała i zapaliła światło.
Nie mo\e przecie\ bez przerwy u\alać się nad sobą. Postanowiła, \e najpierw
wezmie kÄ…piel, a potem spokojnie zastanowi siÄ™ nad propozycjÄ… Sloana.
Rozebrała się w sypialni, która była jednocześnie jej garderobą. Następnie
przypomniała sobie o \ółwiu i zmieniła mu wodę oraz dała jedzenie.
Przygotowała kąpiel i wsypała do wanny swoje ulubione sole.
Chciała się odprę\yć po dwóch cię\kich dniach. Nie czuła się jeszcze najlepiej,
chocia\ wiedziała, \e na szczęście nie jest chora. Wcią\ jednak bolała ją głowa.
Niestety, nie udało jej się odprę\yć w wannie. Jej myśli uporczywie powracały
do Sloana. Przypomniała sobie jego spojrzenie i pełen napięcia głos. Chciał,
\eby została jego \oną. Jednak Melania nie czuła się jeszcze gotowa.
Przez trzy następne godziny biła się z myślami. W końcu posłała sobie ło\e z
baldachimem i postanowiła pójść spać. Gdy tak le\ała, przypomniała sobie
zacięty wyraz twarzy Sloana rozmawiającego z Perezem. Nie miała wątpliwości,
\e u\yłby siły, gdyby goryle nie chcieli jej puścić.
- Mój rycerz - szepnęła i zasnęła.
ROZDZIAA ÓSMY
Itty ostro\nie usiadł na krześle w pokoju Melanii i spojrzał na nią wzrokiem
zaszczutego zwierzęcia. Dziewczyna chciała go trochę ośmielić. Na początku
upuściła zmiętą kartkę na podłogę. Nie pomogło, poniewa\ Itty patrzył tylko na
nią. Zrobiła głupią minę i zrzuciła drugi papier. Itty zerwał się z miejsca i podał
go jej. Melania przypomniała sobie o niedzielnych ciasteczkach, które wło\yła
do szuflady.
Rano spotkała się na korytarzu ze Sloanem. Wcale nie miał ochoty na rozmowę,
nie mówiąc ju\ o pocałunkach. Wspomniał coś o piątkowej kolacji, na którą
zaprosił Itty'ego, jej matkę i El Lobo. Melania obiecała, \e przyjdzie.
Sięgnęła do szuflady i wyjęła z niej pudełko z ciasteczkami.
- Poczęstujesz się? - spytała, podsuwając je Rogalikowi.
Itty wpadł w panikę. Odniosła wra\enie, \e chciał podnieść ręce do góry. W
końcu jednak sięgnął po ciasteczko, którym pózniej dławił się kilkakrotnie.
Melania spędziła całą niedzielę piekąc i gotując. Dopiero wieczorem znalazła
trochę czasu dla siebie. Okazało się jednak, \e nie mo\e siedzieć bezczynnie.
Wcią\ powracał do niej obraz Sloana w restauracji. Do tej pory nikt nie bronił
jej z taką determinacją. Być mo\e dlatego, \e nie było takiej potrzeby.
Koło dziewiątej stwierdziła, \e musi coś zrobić. Wywlokła wszystkie swoje
rzeczy z komody i szafy. Pocięła no\ycami  pomniejszający" biustonosz i
wyrzuciła go do śmieci. Od tej pory miała zamiar u\ywać jedynie jedwabnej
bielizny. Chwilę wahała się, patrząc na inne swoje ubrania. Postanowiła jednak
dokończyć dzieła destrukcji. Powoli i systematycznie pruła wszystkie
poduszeczki i wkładki, którymi wyściełane były jej kostiumy. Skończyła
dopiero koło dziesiątej i przystąpiła do sporządzania listy zakupów na następny
dzień. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl