[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wszy stko nie zostało doprowadzone do zupełnego porządku. Gdy wreszcie Karolina udała się do domu, Ania raz jeszcze obeszła opustoszałe pokoje i pozapuszczala żaluzje. Zary glowawszy drzwi wejściowe, znużona, spoczęła pod srebrną topolą,
aby czekając na Gilberta, swoim zwy czajem marzy ć bez końca.
Nad czy m tak dumasz, Aniu? zapy tał Gilbert zjawiając się nagle przed nią. Bryczkę z koniem pozostawił na gościńcu.
My ślę o pannie Lawendzie i panu Irvingu odpowiedziała. Czy ż to nie cudowne zrządzenie losu? Złączy li się po ty lu latach oddalenia i nieporozumień.
Zapewne powiedział Gilbert, uporczy wie patrząc we wzniesione ku niemu oczy. Lecz czy nie czuliby się szczęśliwsi, jeśliby nigdy nie by ło między nimi żadnego oddalenia i nieporozumienia, gdy by ręka w rękę
przewędrowali całe ży cie, a wszy stkie wspomnienia doty czy ły by wspólny ch przeży ć?
Na chwilę serce Ani zatrzepotało dziwnie. Po raz pierwszy w ży ciu spuściła oczy pod spojrzeniem Gilberta, a lekki rumieniec okrasił jej bladą twarzy czkę. Jak gdy by zasłona, okry wająca jej świadomość, uniosła się i odsłoniła
nieoczekiwane uczucia. Może, mimo wszy stko, miłość nie zawsze zjawia się w ży ciu jak wspaniały ry cerz poprzedzony fanfarami, otoczony przepy chem?& Może zbliża się bezgłośnie i skromnie jak stary przy jaciel? Może ma pozory prozy,
dopóki jakaś fala blasków, prześwietlająca nagle jej karty, nie wy dobędzie z nich na jaw ukry ty ch ry tmów i melodii?& Może& może miłość wy kwita po prostu z serdecznej przy jazni jak złocista róża z zielonego pąka?& Zasłona znowu opadła,
lecz Ania, idąca teraz ciemną aleją, nie by ła już tą Anią, która poprzedniego wieczora podążała do Chatki Ech. Rozdział ży cia podlotka został zamknięty niewidzialną ręką. Zaczynało się ży cie kobiety z cały m swy m urokiem i tajemniczością, ze
wszy stkimi smutkami i radościami.
Gilbert roztropnie nie powiedział nic więcej. Z rumieńca Ani wy czy tał dzieje najbliższy ch lat.
Cztery lata poważnej, radosnej pracy a w nagrodę zy skanie poży tecznej wiedzy i zdoby cie serca ukochanej dziewczy ny .
A poza nimi w ogrodzie pozostał kamienny domek pośród cieni. By ł opuszczony, lecz nie zapomniany. Nie wyrzekł się jeszcze marzeń, śmiechów i radości ży cia. Niejedno rozkoszne lato by ło mu sądzone. Ty mczasem mógł czekać.
Ponad rzeką zaś uwięzione w purpurze echa też oczekiwały godziny swego wy zwolenia.
*
Strzeże po angielsku preserves znaczy również: konfitury . Tadzio zrozumiał więc: stwarza konfitury .
[ Pobierz całość w formacie PDF ]