[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ludzie - całe zwały trupów i rannych, tak że nie można się poruszać. Rozglądam się wokół - jak okiem
siÄ™gnąć, szaleje ogieÅ„. Miasto zostaÅ‚o starte na prochu.» .
Wybuch bomb atomowych nad Hirosima i Nagasaki zaskoczył przywództwo wojskowe i polityczne
Japonii. Przez wiele godzin Tokio nie mogło w ogóle połączyć się z Hirosima. Wszelka bowiem łączność
telefoniczna i telegraficzna, jak też radiowa została zerwana. O tym, co się stało w Hirosimie, dowiadują
się przywódcy Japonii dopiero z nasłuchu audycji radiostacji amerykańskiej z San Francisco. Komunikat
amerykański stwierdzał, iż użyto tam po raz pierwszy nowej broni, bomby atomowej. Mówiono o
zaobserwowanym z powietrza zniszczeniu miasta, o straszliwej sile rażenia, olbrzymiej temperaturze,
promieniowaniu radioaktywnym. W świetle tragedii Hirosimy plan japońskich generałów obrony kraju do
ostatniego człowieka, mający zniechęcić Amerykanów do zdobywania Nipponu ceną życia setek tysięcy
żołnierzy USA, stracił nagle cały swój, i tak już wątpliwy, sens. Wielu z liderów politycznego świata
Japonii mogło po Hirosimie dojść do logicznie nasuwającego się wniosku: po co Amerykanie mają w
ogóle lądować w Japonii i walczyć z milionami Japończyków, kiedy mogą ich uprzednio wybić do nogi za
pomocÄ… bomb atomowych.
Zwolennicy zakończenia wojny uważają, że bomba otwiera drogę ku pokojowi - stwierdza Robert
Guillain. - Koncepcja «ostatniej bitwy» upada pod naporem realiów: wszak Amerykanie przed
wylądowaniem mogą za pomocą paru eksplozji nuklearnych zmienić w pustynię całe połacie gęsto
zaludnionych wybrzeży japońskich. Nim nadejdzie wrzesień - prawdopodobna pora ofensywy - to, co
pozostaÅ‚o jeszcze z Tokio, może w każdej chwili zostać «zatomizowane». Wojna zmieniÅ‚a dotychczasowy
charakter. Jeśli będzie toczyć się nadal, przekształci się w wojnę atomową, która przyniesie miliony ofiar
w ciÄ…gu kilku tygodni, a może nawet dni. Rzecznicy pokoju uznajÄ…, że bomba pozwala na «zachowanie
twarzy». PodnoszÄ… siÄ™ gwaÅ‚towne protesty przeciwko «okropnoÅ›ciom» spowodowanym wybuchem
jądrowym - i stanowią one dostateczną rację przemawiającą za złożeniem broni. Na usprawiedliwienie
można zawsze dowieść, że armia japońska oczekiwała w gotowości na lądowanie nieprzyjaciela i była w
stanie odnieść zwycięstwo, lecz nieludzka broń zmusiła ją do kapitulacji, by nie narażać na okrutną śmierć
milionów cywilów.
Choć powyższe argumenty zdobyły dla pokoju wielu niezdecydowanych, nie podważyły jednak
pozycji zatwardziałych desperatów, gotowych do ostatka stawiać beznadziejny opór. Mając oparcie w
siłach zbrojnych, czują się oni wciąż potężni, tym bardziej że naród jest nieświadomy rozpaczliwej
sytuacji kraju. Dowództwo jeszcze raz próbuje zastosować wypróbowany unik: zamiast brutalnie
przedstawić społeczeństwu cała prawdę i wydrzeć mu zgodę na hańbiący akt kapitulacji, wolałoby ukryć
lub przynajmniej pomniejszyć skutki użycia nowej broni. W kręgach władzy ścierają się przeciwstawne
stanowiska. Przedstawiciele armii nie chcą ustąpić, w końcu jednak są zmuszeni przyznać, że tajemnica
nie da się długo utrzymać. Wyrażają więc zgodę na opublikowanie dość mglistego komunikatu. Ten
kolejny przedziwny dokument, który ukazał się 8 sierpnia w dziennikach porannych, zawiera tylko kilka
wierszy. Stwierdza się w nim, że nieprzyjaciel zrzucił na Hirosimę nowego typu bombę i miasto poniosło
ogromne straty .
Wojskowi wiedzieli jednak, że w ten sposób tajemnicy Hirosimy nie da się utrzymać. Nawet
bowiem posiadane przez ludność odbiorniki radiowe - bez zakresu fal długich i krótkich - dostosowane w
zasadzie jedynie do odbioru radiostacji japońskich, łapały audycje z Okinawy, zajętej już przez
Amerykanów. Ci zaś zdołali zainstalować tam już kilka niezwykle silnych nadajników, które nadawały
stałe komunikaty, apele i wezwania w języku japońskim. Stąd też wojskowi upierając się przy swym
planie walki do końca , zaczęli myśleć o odwołaniu się, w razie zaistnienia takiej konieczności, do
najbardziej fanatycznych kół armii, a zwłaszcza do młodych oficerów. Oni to przecież już nieraz w
ostatnim dziesięcioleciu efektywnie wspierali politykę generalicji demonstracją siły, co wielekroć
przybierało nawet formę pozornego czy też rzeczywistego buntu wobec najwyższej władzy państwa, jeżeli
ta ostatnia nie chciała czynić tego, co nakazywała jej armia. Sytuację tę - charakteryzującą się dalszym
osłabieniem zwolenników kontynuacji wojny, a co za tym idzie coraz bardziej zainteresowanych w
zorganizowaniu wojskowego spisku przeciw idei ratowania kraju - pogłębiło jeszcze wkroczenie do
wojny ZSRR.
Wbrew jednak pozorom, czego dowieść miał zresztą wkrótce dalszy bieg wydarzeń w Tokio, bomby
amerykańskie na Hirosimę i Nagasaki nie były koniecznością. Oba te posunięcia były dla Amerykanów
całkowicie zbędne z punktu widzenia militarnego, gdyż sprawa szybkiego zakończenia wojny i tak miała
się rozstrzygnąć już w najbliższych dniach zupełnie gdzie indziej i w inny sposób, o czym zadecydować
miała właśnie ofensywa Armii Radzieckiej. Dlatego też oba te atomowe naloty spotkały się z ostrą
krytyką przytłaczającej części światowej opinii publicznej. Nawet brytyjski historyk wojskowy,
fanatyczny wręcz rzecznik wojny powietrznej, generał John Frederic Fuller, ocenił negatywnie osobistą
decyzję prezydenta Harrego Trumana, pisząc następujące słowa:
Chociaż chwalebne jest oszczędzanie życia ludzkiego, jednak nie usprawiedliwia to w żadnym
[ Pobierz całość w formacie PDF ]