[ Pobierz całość w formacie PDF ]
od Fulka, ale wiedział, że nie ma sposobu na ucieczkę. Zresztą wrocławianin stał mu na
drodze do Hildy. W chwilach takich jak ta czarownik żałował, że nie poświęcił więcej czasu
na naukę fechtunku. Umiał co prawda władać mieczem z całkiem przyzwoitym skutkiem, ale
wobec tego potwora nie było nawet sensu wyjmować broni z pochwy.
W pewnym momencie Fulko uniósł wysoko miecz, by ponownie zamachnąć się na
odskakującego Naedriana, ale niespodziewanie zamarł bez ruchu. Wtedy Villevort dostrzegł
lotkę strzały sterczącej z boku olbrzyma. Niewiele myśląc, Naedrian zbliżył się do wojownika
i wymierzył solidny kopniak w krocze. Czarownik odczuł silny ból stopy, ale wrocławianin
ucierpiał dużo bardziej, co zresztą było widać szczególnie w chwili, gdy zgiął się wpół.
- Ależ masz twarde jaja, skurwysynu! skomentował Naedrian.
Kątem oka wyłowił dwie nowe postacie zbliżające się od strony podgrodzia. Choć widział ich
tylko przez chwilę, z daleka i w dodatku spory kawałek czasu temu, od razu ich rozpoznał.
- To ta inkwizytorka i łucznik, którzy ścigali Anitę w Czechach!
Fulko ucapił Naedriana za rękę. Ten jednak od razu pochwycił za sztylet przypięty do pasa
i wbił go w dłoń olbrzyma. Uścisk poluzował się i czarownik, omijając walczących
Lfnerów, skierował swe kroki w kierunku cmentarza. Jego oczom ukazał się demon
walczący z wyrośniętym nieumarłym.
- Brakuje tu jeszcze tylko obwoznego burdelu i tanecznej trupy Celtów z Dunnhallow.
skomentował złośliwie.
Naedrian zbiegł pośpiesznie po schodach kaplicy w dół.
- Hildo! Hildo! krzyczał.
Lisz czekał na dole. Ich spotkanie po tak długim czasie powinno wyglądać inaczej.
Tymczasem Naedrian zastał Anitę z włócznią wycelowaną w serce Hildy. Obok na podeście
stała otwarta Czarna Księga.
- Czas odprawić rytuał Villevort! syknęła aragońska wiedzma.
- Nie rób krzywdy Hildzie! krzyknął Naedrian.
- Nie zrobię, jeśli mnie do tego nie zmusisz. Mam jednak nowy pomysł co do rytuału.
Najpierw odprawisz Rejuvenatio ze strony trzydziestej trzeciej!
Naedrian nie był zadowolony. Wiedział, do czego to zmierzało. Rejuvenatio miało na celu
odnowienie ludzkiego ciała lisza. Zmurszałe kości ponownie porosłyby mięśniami i skórą,
a wyniszczone trzewia na powrót odzyskałyby dawną witalność. Inaczej mówiąc, nieumarły
powróciłby do życia w pełnym tego słowa znaczeniu. Potem zapewne Anita domagałaby się
przeniesienia dusz i jako żywy mag uciekłaby z Chemnitz, po drodze zapewne zabijając
zarówno Hildę, jak i Naedriana.
- Zdaje się, że nie pozostawiasz nam zbyt dużego wyboru. oznajmił Naedrian.
- Błagam cię, pomóż mi. cichutko wypowiedziała Hilda.
Naedrian podszedł zwolna do podestu i spojrzał na Czarną Księgę. Była otwarta na
trzydziestej trzeciej stronie. Zaczął czytać wstępną inkantację, magiczne słowa w kilku
językach świata. Na zmianę przewijały się germański, grecki, łacina, hebrajski, a nawet
elementy starosłowiańskiego. Wreszcie po zakończeniu wstępnej inkantacji wydarzyło się coś
niesamowitego. W krypcie zawirowała magiczna energia przenikając zgromadzone tam osoby
i wypełniając wszystko w swoim zasięgu. Różnokolorowe ogniki to rozżarzały się wieloma
barwami, to znów gasły w miniaturowych eksplozjach. Kolejne słowa wymawiane ustami
Naedriana formowały magiczną energię wokół Hildy. Ogniki w szalonym tańcu oplatały lisza
od stóp go głów i gdy tylko Villevort zakończył rzucanie czaru, całość zgromadzonej
w pomieszczeniu życiodajnej many wstąpiła w zrujnowane ciało. Cały rytuał odbył się bez
użycia jakichkolwiek artefaktów, katalizatorów i innych wspomagaczy. Naedrian po raz
124
pierwszy w życiu rzucił czar ocierający niemal o boską moc. Siła śmierci i życia zwarły się
w magicznych słowach, ale zamiast się zwalczać połączyły swoje moce i ukształtowały coś
niesamowitego i nieziemskiego. Gdy blask ogników rozproszył się, oczom Villevorta ukazała
maciejpuchalski.blogspot.com
się nowa, ożywiona wersja Hildy. Tak wyglądało oryginalne ciało Anity, przed przemianą
w lisza.
Aragońska wiedzma była za życia niezwykle urodziwą kobietą, drobniejszą od Hildy,
nieco delikatniejszą. W przeciwieństwie do bawarskiej księżniczki nie posiadała ona, aż tak
wybujałych atrybutów kobiecości, ale mimo to mogła uchodzić za niebywałą piękność. Nosiła
długie, proste, czarne włosy. Jej cera była jasna, co nie do końca pasowało do stereotypu
mieszkanki Półwyspu Iberyjskiego. Wielkie, orzechowe oczy nadawały jej dziewczęcego
uroku i pewnego rodzaju ciepła, którego Hilda zdawała się być pozbawiona. Ożywione ciało
Anity prezentowało się całkiem okazale i zrobiło na Naedrianie spore wrażenie.
- Ciekawe uczucie, tak móc oglądać siebie samą z boku. skomentowała Anita.
A teraz przeniesienie! Ruchy czarowniku albo stracisz ją na zawsze.
To powiedziawszy, Anita jeszcze bardziej przysunęła ostrze włóczni w pobliże klatki
piersiowej Hildy.
Villevort obrócił kartki Czarnej Księgi na stronę z zaklęciem przeniesienia. Nim
jednak rozpoczął inkantację, usłyszał wewnątrz swojej głowy głos należący do kogoś
[ Pobierz całość w formacie PDF ]