[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Była środa. Trzy ostatnie dni dłużyły się jak miesiące. Na domiar złego
od rana dokuczał jej ból głowy, który z każdą chwilą był coraz bardziej
dokuczliwy. Połknięta w biegu aspiryna jeszcze nie zaczęła działać. Nowa
fryzura także nie poprawiła Mallory humoru. Fryzjerka użyła zbyt mocnej
pianki i dlatego nastroszona czupryna nasuwała skojarzenie z bohaterką
 Narzeczonej Frankensteina . Co gorsza, Mallory czekało kilka
przysłowiowych trudnych dni, więc była zirytowana, niespokojna i
kłótliwa. Od rana wojowała z producentem wiadomości, a także z upartą
charakteryzatorkÄ….
Mimo to gdy Cliff zadzwonił, aby oznajmić, że ma wolny wieczór, i
zaproponował, by poszli gdzieś na kolację, nie potrafiła odmówić. Miała
fatalny nastrój i mnóstwo kłopotów, dokuczała jej migrena, a jednak
chciała się z nim spotkać. Zdawała sobie sprawę, że tego wieczoru nie ma
szans, by mu udowodnić, że jest wspaniałą kochanką, ale potrzebowała
jego serdeczności i współczucia. To było teraz znacznie ważniejsze niż
szalona noc. Kiedy ostrożnie dała mu do zrozumienia, że ich randka nie
skończy się w sypialni, bez dyskusji przyjął to do wiadomości. Tak
pokierowała rozmową, żeby mógł zaproponować przełożenie spotkania na
inny dzień, ale upierał się, że tego i wieczoru powinni gdzieś razem pójść.
- Jesteś pewny, że masz ochotę na moje towarzystwo? - wypytywała. -
Gdy jestem zmęczona, staję się zgryzliwa, a dziś jest wyjątkowo zle, bo od
rana spotykają mnie same nieprzyjemności. Może powinnam wcześnie
położyć się do łóżka, wypić ziółka na uspokojenie i dobrze się wyspać?
- Gadasz od rzeczy. Bardzo mi zależy na dzisiejszym wieczorze.
Chciałbym, żebyś go dobrze wspominała. Obiecuję, że czekają cię
niezapomniane chwile. Jestem ci to winien - dodał znacząco.
Mallory uległa pokusie, machnęła ręką na swoje dolegliwości i
postanowiła wyruszyć z Cliffem. na szaloną wyprawę. Miała nadzieję, że
po powrocie zaśnie kamiennym snem i wyśpi się jak należy. Po chwili
wahania wyłączyła telefon komórkowy. Trzeba wreszcie nabrać dystansu
do zawodowych problemów i komplikacji. Pragnęła spędzić spokojny,
miły wieczór i postanowiła zadbać o to, żeby nikt go jej nie zepsuł.
- Mam nadzieję, że tam, gdzie mnie zawieziesz, nie wymagają
wieczorowych kreacji. - Spojrzała znacząco na markowe dżinsy i
bawełniany sweterek bez rękawów.
- To odpowiedni strój.
- Powiedziałeś, że to będzie niezapomniany wieczór - przypomniała
Mallory i zapięła pasy. - Wysoko ustawiasz poprzeczkę.
36
- Bez obaw - stwierdził chełpliwie, gdy obszedł auto i usiadł na fotelu
kierowcy. - Jestem przekonany, że zrobię na tobie ogromne wrażenie.
Mam wspaniały plan na ten wieczór. Ja również przez cały tydzień ciężko
pracowałem. Należy mi się odrobina rozrywki. Lubisz gry zręcznościowe?
Bez słowa skinęła głową, opadła bezwładnie na oparcie fotela i
przymknęła oczy. Nie interesowało ją, dokąd jedzie Cliff. Było jej również
obojętne, gdzie zjedzą kolację. Nie czuła głodu. %7łołądek zacisnął jej się w
bolesny węzeł, więc nie była pewna, czy zdoła przełknąć chociaż kęs.
W tym tygodniu miała złą passę. Najpierw przerwana nieoczekiwanie
randka z Cliffem w niedzielne popołudnie, potem telefon od agenta, który
oznajmił, że telewizyjni potentaci z Nowego Jorku przesunęli o dwa
tygodnie termin spotkania w sprawie posady dla nowej prezenterki.
Przyznał jej rację, gdy stwierdziła, że na pewno rozważają także inną
kandydaturę. Całkiem możliwe, że więcej się nie odezwą. Mallory,
uradowana do niedawna perspektywą rychłego sukcesu, nagle spuściła nos
na kwintę i popadła w przygnębienie. Wcale nie miała ochoty na kolację w
wytwornym lokalu; wszyscy będą ją obserwować, co oznaczało, że wbrew
woli musiałaby grać rolę kobiety sukcesu. Popularność bywała niekiedy
męcząca.
Doskonale wiedziała, czego się spodziewać. Cliff zapewnił, że to będzie
niezapomniany wieczór. Na pewno zaciągnie ją do modnej restauracji.
Kelnerzy będą nosili wyszukane imiona, hałaśliwy zespół muzyczny
uniemożliwi spokojną rozmowę, a w karcie dań znajdą wyłącznie potrawy
cieszące się ostatnio dużym wzięciem: pikantne zapiekanki, od których
Mallory dostawała niestrawności, trudne do przełknięcia owoce morza i
egzotyczne grzyby podobne do przybyszów z kosmosu rysowanych przez
grafików fantastów. Goście restauracji będą tak zajęci robieniem wrażenia
na innych, że nikt się nie zdobędzie na serdeczny gest albo przyjazny
uśmiech.
Widziała setki takich lokali. Zrezygnowana pogodziła się z myślą, że
potrawy okażą się niejadalne i bardzo kosztowne. Nie była pewna, czy ma [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl