[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Atreus zacisnął zęby i nie odezwał się.
- Byłam w dziesiątym tygodniu ciąży, kiedy to odkryłam - oznajmiła Lindy po
chwili krępującej ciszy. - Było już po naszym rozstaniu. Od razu wiedziałam, że chcę
tego dziecka, ale ty na pewno nie.
- Nie miałaś prawa czynić takich założeń.
- Założeń opartych na faktach. Mówiłeś mi wcześniej, że nie chcesz mieć ze mną
dzieci i że zamierzasz zostać ojcem dopiero po ślubie. Naturalnie wyciągnęłam wniosek,
że chciałbyś, żebym albo usunęła ciążę, albo oddała dziecko do adopcji.
R
L
T
- Nigdy! - zaprotestował. - Nigdy nie zasugerowałbym takich rozwiązań!
- Mnie też nie przypadły one do gustu i nie widziałam żadnego sensu w tym, by
zniżyć się do poinformowania cię, że jestem w ciąży.
- Jak to: zniżyć się?
- Bardzo mnie zraniłeś. A wezwanie do opuszczenia domu było kroplą, która prze-
pełniła czarę. Nie chciałam mieć już z tobą do czynienia.
Atreus zaklÄ…Å‚ pod nosem.
- Mimo że wiedziałaś, że to nie ja wywołałem to zamieszanie?
- Ale chciałeś, żebym się wyniosła. Co z oczu, to z serca. Nie chciałam być już od
ciebie zależna.
Atreus o mało nie jęknął. Lindy widziała w nim to, co najgorsze. Zdawał sobie
sprawę, że nie jest doskonały, że nie jest święty. Ale nigdy nie opuściłby jej, gdyby wie-
dział, że jest w potrzebie, i uraziło go, że ona uważała inaczej. Nagle poczuł, że dusi się
w małym pokoju. Pragnął poczuć jaśniejsze, gorętsze słońce na swojej skórze, usłyszeć
miarowe uderzanie fal Morza Egejskiego o brzeg jego prywatnej wyspy Thrazos, na któ-
rej mógł być w pełni sobą.
- Nie byłaś wobec mnie uczciwa - powiedział. - Nie dałaś mi szansy.
- Teraz to już nie ma znaczenia. %7łyjemy dalej. - Lindy zmusiła się do uśmiechu. -
Posłuchaj, wiem, że to był dla ciebie szok. Może pójdziesz już i zastanowisz się, co wła-
ściwie sądzisz o tej sytuacji? Wtedy porozmawiamy.
- Jestem pewny, że jeśli to moje dziecko, nie mogę poślubić innej kobiety. - Atreus
utkwił lśniące oczy w zdumionej twarzy Lindy. - Za kogo mnie uważasz? Nie odwrócił-
bym się od własnego dziecka. W tych okolicznościach to ty w pierwszej kolejności mo-
żesz liczyć na moją lojalność i wsparcie.
Wstrząśnięta jego potwierdzeniem, że zamierzał poślubić Kristę Perris, Lindy
skrzyżowała dłonie na piersi w obronnym geście.
- Wcale tego nie chcę. Nie będę komplikować niczyjego życia - ani twojego, ani
twojej dziewczyny.
- Sprawy już się skomplikowały i nie zmienimy tego, ale możemy zrobić to, co do
nas należy, dla dobra dziecka.
R
L
T
- Jestem zadowolona z tego, jak wygląda moje życie - zaprotestowała Lindy. -
Mam firmę, stabilne dochody, bezpieczny dom. Nic więcej mi nie potrzeba. Nie potrze-
buję twojej lojalności ani wsparcia - na to jest już za pózno.
- Nie jest za pózno dla dziecka.
- Przecież ty nawet nie chcesz tego dziecka! Sam przed chwilą przyznałeś, że za-
mierzasz oświadczyć się innej kobiecie!
Obrzucił ją ponurym spojrzeniem.
- Chcę dać mojemu dziecku wszystko to, czego sam nie miałem. Normalny dom,
kochających rodziców, świadomość tego, kim jest, i bezpieczeństwo. Jeśli poślubię inną
kobietę, dziecko nie będzie miało tych podstawowych rzeczy. A ja jestem winien moje-
mu potomkowi o wiele więcej.
- W takim razie wierzysz mi, że to twoje dziecko?
Jego twarz na chwilę rozświetlił szeroki uśmiech.
- Czy kiedykolwiek powiedziałaś mi nieprawdę?
Zwiadomość, że Atreus nie wątpi już w jej słowa, przyniosła jej ulgę. Odwróciła
wzrok i spojrzała na swoje splecione dłonie. Była dla niej nowością, że Atreus nie miał w
dzieciństwie bezpiecznego domu i kochających rodziców. Nigdy nie opowiadał o swoich
najwcześniejszych latach, ale wiedziała, że jego ojciec i matka zmarli dość dawno temu.
- Więc chcesz być obecny w życiu dziecka?
- Chcę o wiele więcej. Ale możemy o tym porozmawiać innym razem, gdy bę-
dziesz wyglądać na mniej zmęczoną.
Lindy nie spodobała się ta uwaga. Niestety, stres i napięcie zawsze ją wyczerpy-
wały i choć już nie męczyły jej nudności, wciąż czekała, kiedy zacznie - jak mówiono -
 promienieć" w ciąży.
- Nie chcę, żebyśmy żywili do siebie wrogość - powiedziała.
- O to się nie martw. Twoja ciąża może i jest nieoczekiwanym rozwojem wyda-
rzeń, ale zobaczysz, że dam sobie radę. Tak, jestem w szoku, ale dojdę do siebie. To
dziecko wszystko zmieni.
Lindy doceniała jego szczerość, ale poczuła się dotknięta. Nie wiedziała już, czego
się po nim spodziewać. Akceptując błyskawicznie jej ciążę i swoje ojcostwo, przeszedł
R
L
T
jej najśmielsze oczekiwania, ale teraz bała się, czy jej życie nie wywróci się do góry no-
gami. Twierdził, że chce mieć udział w wychowywaniu dziecka. Twierdził, że nie może
poślubić Kristy...
Czy to dlatego, że jego olśniewająca partnerka nie chciałaby męża, który miał
dziecko z nieprawego łoża? Co właściwie kierowało Atreusem? Czy był zakochany w
Kriście? Czy ich związek przetrwa, mimo że się nie pobiorą? Uznawszy, że te pytania
dotyczą spraw, w które nie powinna się wtrącać, powstrzymała szalejące w głowie myśli.
W duchu przyznała się tylko do jednego - wciąż była zbyt bezbronna wobec Atreusa.
Musiała przezwyciężyć słabość i nauczyć się zachowywać dystans - zarówno psychicz-
ny, jak i fizyczny.
R
L
T
ROZDZIAA ÓSMY
Czterdzieści osiem godzin pózniej pokojówka Kristy wyprowadziła Atreusa z jej
mieszkania. Jego pociągła, surowa twarz była napięta od tłumionych uczuć. Był zły na
wszystko i wszystkich, wliczając w to siebie. Przyznał, że jest zły na cały świat i nie
chciał dopuścić do tego, by ten nastrój udzielił się Lindy. Wyciągnął telefon komórkowy
i przełożył spotkanie z nią na następny ranek.
- Wszystko w porządku? - zapytała Lindy, słysząc w jego tonie niepokojącą nutę.
- Dlaczego miałoby nie być? Przepraszam za tę zmianę planów w ostatniej chwili.
- Nie ma sprawy - powiedziała najbardziej obojętnym tonem, na jaki potrafiła się
zdobyć.
Spojrzała w wiszące w holu lustro i skrzywiła się. Włosy ujarzmione do granic
możliwości? Są. Pełny makijaż? Jest. Nowe ubrania obliczone na jak najkorzystniejsze
podkreślenie figury, która jeszcze jej pozostała? Są. Czy ona nigdy się nie nauczy? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl