[ Pobierz całość w formacie PDF ]

odeszlij mnie do ojca, w naszą dolinę pustynną, w której obym cię nie była ujrzała!...
- No, no... uspokój się - mówił książę bawiąc się jej włosami. - Muszę przecież widywać tancerki, jeżeli
nie przy ucztach, to na uroczystościach królewskich albo podczas nabożeństw w świątyni. Ale one
wszystkie razem nie obchodzą mnie tyle co ty jedna, wreszcie... któraż z nich mogłaby dorównać tobie?
Ty masz ciało jak posąg Izydy rzezbione z kości słoniowej, a z tamtych każda ma jakąś skazę. Jedne są
zbyt tłuste, inne mają chude nogi albo brzydkie ręce, a jeszcze inne noszą przyprawne włosy. Któraż z
nich jest jak ty?... Gdybyś była Egipcjanką, wszystkie świątynie ubiegałyby się, aby posiadać cię za
przodownicę swych chórów. Co mówię, gdybyś teraz ukazała się w Memfisie w przejrzystej sukni,
kapłani pogodziliby się z tobą, byleś chciała przyjmować udział w procesjach.
- Nam, córkom Judy, nie wolno nosić nieskromnych sukien...
- Ani tańczyć, ani śpiewać`?... Po cóżeś się tego uczyła?
- Tańczą nasze kobiety i dziewczęta same ze sobą, na chwałę Panu, nie zaś po to, aby w męskich
sercach zasiewać ogniste ziarna pożądliwości. A śpiewamy... Zaczekaj, panie mój, ja ci zaśpiewam.
Podniosła się z ławki i odeszła w stronę domu. Wkrótce ukazała się z powrotem. Za nią młoda
dziewczyna, o wylęknionych czarnych oczach, niosła arfę.
- Co to za dziewczyna? - spytał książę. - Czekaj no, ja gdzieś widziałem to spojrzenie?... Aha, kiedym
tu był ostatnim razem, ta wystraszona dziewczyna przypatrywała mi się z krzaków...
- To moja krewna i służebnica, Ester - odparła Sara.
- Mieszka u mnie już miesiąc, ale boi się was, panie, więc zawsze ucieka. Może być, że kiedy
przypatrywała się wam spomiędzy krzaków.
- Możesz odejść, moje dziecko - rzekł książę do skamieniałej dziewczyny. A gdy skryła się za drzewami,
dodał:
- Ona także %7łydówka`?... A tenże stróż twego domu, który również patrzy na mnie jak baran na
krokodyla?
- To jest Samuel, syn Ezdreasza, także mój krewny. Wzięłam go na miejsce Murzyna, któremuś, panie,
dał wolność. Wszak pozwoliłeś mi wybierać sługi?...
- Ależ tak. To już chyba i dozorca parobków jest %7łydem, bo ma żółtą cerę i również patrzy tak
pokornie, jak by żaden Egipcjanin nie potrafił.
- Tamten - odpowiedziała Sara - jest Ezechiel, syn Rubena, krewny mego ojca. Czy nie podoba ci się,
mój panie?... To są bardzo wierni słudzy twoi.
- Czy podoba mi się! - rzekł markotny książę bębniąc palcami w ławkę. - On nie po to tu jest, ażeby mi
się podobał, lecz aby pilnował twego dobra... Nic mnie zresztą nie obchodzą ci ludzie... Zpiewaj, Saro.
Sara klękła na murawie u stóp księcia i wziąwszy na arfie parę akordów zaczęła:
- Gdzież jest ten, który by nie miał troski? Gdzie ten który zabierając się do snu miałby prawo rzec: oto
dzień, który spędziłem bez smutku? Gdzie człowiek, który by kładąc się do grobu powiedział: życie
moje upłynęło bez boleści i trwogi jak pogodny wieczór nad Jordanem.
Lecz jakże wielu takich, którzy co dzień chleb swój oblewają łzami, a ich dom pełen westchnień.
Płacz jest pierwszym głosem człowieka na tej ziemi, a jęk ostatnim pożegnaniem. Pełen strapienia
wchodzi w życie, pełen żalu zstępuje na miejsce odpoczynku, a nikt go nie pyta, gdzie by chciał zostać?
Gdzież jest ten, który nie zaznał goryczy bytu? Azali jest nim dziecię, którego matkę śmierć porywa,
albo niemowlę, któremu przynależną pierś głód wyssał pierwej, nim zdążyło przyłożyć usta swoje?
Gdzie jest człowiek pewny losu, który niezmrużonym okiem wyglądałby swego jutra? Czy ten, co
pracując na roli, wie, że nie w jego mocy jest deszcz i nie on wskazuje drogę szarańczy? Czy kupiec,
który bogactwo swe oddaje wiatrom, nie wiadomo skąd przychodzącym, a życie powierza fali nad
głębią, która wszystko pochłania i nic nie zwraca?
Gdzie jest człowiek bez niepokoju w duszy? Jestli nim myśliwiec, który goni prędką sarnę, a spotyka na
swej drodze lwa śmiejącego się ze strzały? Jestli nim żołnierz, który w utrudzeniu idzie do sławy, a
znajduje las ostrych włóczni, i miecze ze śpiżu, krwi łaknące? Jestli nim wielki król, który pod purpurą
nosi ciężką zbroję, bezsennym okiem śledzi zastępy przemożnych sąsiadów, a uchem chwyta szmer
kotary, aby we własnym namiocie nie powaliła go zdrada?
Przetoż serce ludzkie na każdym miejscu i o każdej porze jest przepełnione tęsknością. W pustyni grozi
mu lew i skorpion, w jaskiniach smok, między kwiatami żmija jadowita. Przy słońcu chciwy sąsiad
rozmyśla, jak by umniejszyć mu ziemi, w nocy przebiegły złodziej maca drzwi do jego komory. W
dzieciństwie jest niedołężny, w starości pozbawiony mocy, w pełni sił okrążony niebezpieczeństwem jak
wieloryb przepaścią wodną.
Przetoż, o Panie, Stworzycielu mój, ku Tobie zwraca się umęczona dusza ludzka. Tyś ją wywiódł na ten
świat pełen zasadzek. Tyś w niej zaszczepił trwogę śmierci, Tyś zamknął wszelkie drogi spokoju,
wyjąwszy tej, która do Ciebie prowadzi. A jak dziecię stąpać nie umiejące chwyta się szat matki, aby
nie upaść, tak mizerny człowiek wyciąga ręce do Twego miłosierdzia i wydobywa się z niepewności.
Sara umilkła, książę zamyślił się i rzekł po chwili:
- Wy, %7łydzi, jesteście naród posępny. Gdyby w Egipcie tak wierzono jak uczy wasza pieśń, nikt nie
śmiałby się nad brzegami Nilu. Możni ukryliby się ze strachu w podziemiach świątyń, a lud, zamiast
pracować, uciekłby do jaskiń i stamtąd wyglądał zmiłowania, które by zresztą nie nadeszło.
Nasz świat jest inny: wszystko w nim można mieć, ale wszystko trzeba zrobić samemu. I nasi bogowie
nie pomagają mazgajom. Schodzą na ziemię dopiero wówczas, gdy bohater, który odważył się na czyn
nadludzki, wyczerpie wszystkie siły. Tak było z Ramzesem Wielkim, gdy rzucił się między dwa tysiące
pięćset nieprzyjacielskich wozów, z których każdy dzwigał trzech wojowników. Dopiero wtedy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl