[ Pobierz całość w formacie PDF ]

i delikatna. Ale nie czuł się zaskoczony. To przecież jego
największy talent - jak mało kto potrafił zachowywać się
w subtelnym świecie uczuć jak słoń w składzie porcelany.
Michelle przyglÄ…daÅ‚a mu siÄ™ uważnie. Najwyrazniej zo­
baczyła w wyrazie jego twarzy coś, co pozwoliło jej mieć
cień nadziei. Zaczęła znowu:
- MogÄ™ ci pomóc - zaproponowaÅ‚a. - NauczÄ™ ciÄ™ wrażli­
wości. Kobiety to lubią - dodała z miną starej wyjadaczki.
- Chcesz mnie uczyć wrażliwoÅ›ci? - spytaÅ‚ z niedowie­
rzaniem.
Do tej pory wydawało mu się, że jego bratanica jest
ostatnią osobą, która miałaby coś do powiedzenia na ten
temat. Od kiedy pojawiła się w jego życiu, nieustannie
wszystko krytykowała: od jego pracy, poprzez zawartość
lodówki, aż po sposób ubierania. Lekcja wrażliwości od
zawodowego mordercy byłaby pewnie bardziej efektywna,
ale Brian powstrzymał się od komentarza.
- Nie, zapomnij o tym. Nie potrzebujÄ™ takiego szkolenia.
Nie chcÄ™ być wrażliwy. Nie chcÄ™ otaczać siÄ™ kobietami, któ­
re można zranić każdym słowem.
- Jasne, to tÅ‚umaczy tÄ™ Bambi, z którÄ… siÄ™ kiedyÅ› pojawi­
łeś - rzuciła ironicznie.
- Ona nie miała na imię Bambi.
- A jak?
Nie mógł sobie przypomnieć.
- Nieważne. Zresztą to było kilka miesięcy temu. I nie
RS
zamierzam już umawiać siÄ™ na randki. DziÄ™ki temu mo­
gę spędzać więcej czasu z tobą. - Widział, że bratanica już
otworzyÅ‚a usta, żeby zacząć dyskusjÄ™, wiÄ™c siÄ™gnÄ…Å‚ po osta­
teczny argument: - Poza tym nie umówiłbym się z Jessiką,
nawet gdyby była ostatnią kobietą na ziemi.
Michelle znieruchomiała. Po chwili wyprostowała się
gwaÅ‚townie. Oczy jej siÄ™ zwÄ™ziÅ‚y i oÅ›wiadczyÅ‚a zdecydo­
wanie:
- Jesteś naprawdę głupi!
- Cóż, to upośledzenie, z którym nauczyłem się żyć -
zgodził się filozoficznie.
ZwiateÅ‚ko nadziei ostatecznie znikÅ‚o z jej twarzy. Popa­
trzyła na wuja przygnębiona i mruknęła z niesmakiem:
- Faceci!
W jej głosie było tyle rozczarowania i frustracji, że Brian
przez moment poczuÅ‚ siÄ™ winny. Na szczęście, zanim zdÄ…­
żył zrobić coś głupiego, Michelle odeszła z głową dumnie
zadartą do góry.
Jessika z ulgą wskoczyła w dresy i wygodną koszulkę.
Co ją w ogóle naszło, żeby wkładać tę sukienkę? Kupiła ją
na wyprzedaży rok temu, ho wyglÄ…daÅ‚a w niej jakoÅ› ina­
czej, bardziej kobieco, pociÄ…gajÄ…co... Ale, oczywiÅ›cie, ni­
gdy nie sądziła, że będzie jakiś powód, by miała ochotę tak
wyglądać.
Wiedziała, dlaczego ją dziś włożyła, choć nie chciała się
do tego przyznać nawet przed sobÄ…. Po tych wszystkich po­
rankach, kiedy widywał ją w wielkich piżamach, chciała
zrobić na nim lepsze wrażenie.
A na dodatek ostatnio z niechęcią patrzyła na swoje
RS
zwykłe bawełniane majtki i dziś postanowiła nie wkładać
ich w ogóle, nie pasowały do sukienki. Mogła tylko mieć
nadzieję, że tego nie zauważył.
I jak to się ma do postanowienia, że trzeba wyrzucić go
stąd tak szybko, jak się da, spytała się ironicznie.
Cóż, trzeba spojrzeć prawdzie w oczy, zupeÅ‚nie siÄ™ wy­
gÅ‚upiÅ‚a. ZachowywaÅ‚a siÄ™ tak, jakby niczego siÄ™ nie nauczy­
ła od tamtego razu, gdy jak idiotka sterczała przy telefonie,
czekając, aż on zadzwoni.
Ale to zdarzenie pokazało jej też jakąś prawdę o nim.
Egoistyczny osioÅ‚. Co ż tego, że dobrze wyglÄ…da bez ko­
szulki i kobieta traci przy nim głowę, nie wspominając
o reszcie. Tak, to wszystko wyjaÅ›nia. StraciÅ‚a na chwilÄ™ roz­
sądek, ale drugi raz nie da się tak podejść. Będzie siedziała
w domu i nie wyjdzie na dwór, dopóki on stąd nie zniknie.
Kwiaty może podlewać nocÄ…. Nie bÄ™dzie go oglÄ…daÅ‚a i dziÄ™­
ki temu nie zrobi z siebie znowu idiotki. Nie wyjdzie z do­
mu, nawet gdyby miało to trwać tygodniami.
Zaproponował jej randkę, bo jego bratanica uważała, że
to dobry pomysł. Idiota. A najgorsze, że korciło ją, żeby się
zgodzić. Czyżby nie miała za grosz dumy?!
Przypomniała sobie jego zdziwione spojrzenie, kiedy
mu odmówiła. Poczuła odrobinę satysfakcji. Najwyrazniej
nie mógł uwierzyć, że dostał kosza.
- Jessika? - usłyszała głos Michelle.
Nie miaÅ‚a ochoty nikogo oglÄ…dać, ale nie chciaÅ‚a ukry­
wać się przed swą podopieczną.
- Jestem w sypialni!
Michelle weszÅ‚a do pokoju i bezceremonialnie wskoczy­
ła na łóżko.
RS [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl