[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-Przecież już widziałem, całowałem i smakowałem każ
dy cal twojego ciała.
Kate odsunęła się, po czym po prostu wskazała palcem
salon, chociaż jej ręka drżała. Całe jej ciało drżało.
-Idz na sofÄ™ albo sama wyciÄ…gnÄ™ ci te szwy rzeznickim
nożem.
Rick obrócił się na pięcie i wyszedł, uśmiechając się do sie-
bie. Próbowała ukryć swoje uczucia, ale on widział je w jej
oczach. To dało mu cel w życiu. Cel, który stracił, kiedy ode-
szła.
Kate wyszła z łazienki zrelaksowana i gotowa na wypicie
66
S
R
kieliszka wina. Nalała go sobie i zaniosła do salonu. Rick
przeglądał filmy na DVD, więc usiadła na sofie.
Spojrzał na nią i obejrzał jej satynową piżamę z długimi
rękawami i długimi nogawkami.
- To jakiś kamuflaż?
- Nie, tak mi jest po prostu wygodnie.
- Pamiętam takie czerwone coś, co kiedyś miałaś. - Poru-
szył brwiami. - Dobrze wyglądało na podłodze w sypialni.
Kate poczuła, jak jego słowa rozpalają w niej pożądanie,
ale stłumiła je natychmiast i pochyliła się, żeby spojrzeć na
filmy. Wzięła jeden do ręki, czekając, aż Rick zaprotestuje.
On jednak wziął płytę od niej i włożył do odtwarzacza.
- Spodoba ci siÄ™.
- Wątpię. W tym filmie nic nie eksploduje. Dała mu kuk-
sańca.
- Daj mu szansÄ™.
Wstała i zaczęła układać dla niego poduszki. Rick złapał
ją za rękę.
- Czy masz zamiar kręcić się tak przez cały czas?
- Jestem pielęgniarką. To właśnie robię najlepiej.
-No to może przestań być pielęgniarką na resztę wieczo-
ru, dobrze?
Posłuchała go i usiadła na sofie, opierając stopy na stoli-
ku do kawy.
Pół godziny pózniej Rick wciąż jeszcze oglądał film, a Ka-
te spała już w najlepsze. Uśmiechnął się do siebie, kiedy po-
ruszyła się, żeby wygodniej ułożyć się na poduszkach. Przy-
sunął się do niej bliżej i ona przytuliła się do niego, kładąc
67
S
R
mu rękę na brzuchu. Nie miał zamiaru jej budzić. Tyle dla
niego zrobiła od przyjazdu.
Po filmie, który był nawet całkiem niezły, Rick wyłączył
telewizor i ułożył się tak, żeby Kate było wygodniej. Objął ją
zdrowym ramieniem i zamknÄ…Å‚ oczy, czujÄ…c siÄ™, jakby niebo
nagle znalazło swoje miejsce na ziemi.
Wczesnym rankiem Rick siedział na brzegu basenu, czy-
tając najnowszą powieść kryminalną i próbując nie upuścić
książki do wody. Nagle z wnętrza domu dobiegł go straszli-
wy hałas.
Co u diabła?
Odłożył książkę, wstał i szybkim krokiem ruszył w stronę
domu. Wszedł przez tylne drzwi i skrzywił się, kiedy dotarły
do niego dzwięki muzyki i szum odkurzacza. Kiedy wszedł
do salonu, Kate tańczyła w parze z odkurzaczem do jakiejś
starej płyty.
Zawsze włączała muzykę, kiedy sprzątała albo gotowała.
Rick oparł się o ścianę, przyglądając się kołysaniu jej bio-
der i piersi. Czując jednak, że długo takiego widoku nie wy-
trzyma, zawołał ją.
Zatrzymała się i rozejrzała dookoła. Kiedy go zobaczyła,
uśmiechnęła się i wyłączyła odkurzacz.
- Czy to jest konieczne? - Wskazał ręką wieżę.
- Uprzyjemnia mi pracÄ™. Zniadanie masz na stole.
Uśmiechnął się pod nosem i poszedł do kuchni. Usiadł przy
stole i dostrzegł ją kątem oka, jak przetańcowuje przez cały
korytarz. Rozbawiony, potrząsnął głową.
Tego ranka czuł się lepiej. Nie miał też koszmarów. Kiedy
68
S
R
zasnął, Kate spała obok niego na kanapie, ale kiedy się obudził,
leżał przykryty kocem z nogami na sofie, a jej już nie było. Jak
miał ją odzyskać, skoro cały czas trzymała go na dystans?
Kilka minut pózniej hałasy ucichły. Kate weszła do kuch-
ni, mając zamiar do niego dołączyć, kiedy zauważyła, że jedna
z żarówek się przepaliła.
- Mogę ją wymienić - zaoferował.
- Pamiętaj o rozkazach - przypomniała mu, po czym zna-
lazła nową żarówkę i przysunęła sobie stołek. Weszła na nie-
go, ale nie była zbyt wysoka i musiała wspiąć się na palce. W
pewnej chwili straciła równowagę. Rick rzucił się w jej stronę
i chwycił ją zdrową ręką.
- Rick! Postaw mnie. Zrobisz sobie krzywdÄ™.
Spojrzał jej w oczy.
-Nigdy nie pozwolę ci upaść - powiedział i postawił ją
na podłodze.
Wstrzymała oddech, słysząc zdecydowanie w jego głosie.
Patrzyła na niego przez dłuższą chwilę, po czym powiedziała:
-ObejrzÄ™ twoje szwy.
Rick chwycił jej nadgarstki.
- Wszystko jest w porzÄ…dku, nic mnie nie boli. Przy-
sięgam.
- Dobrze już, dobrze. - Wspięła się znowu na stołek, ale
tym razem Rick ją przytrzymał.
- Co powiesz na to, żebyśmy sobie popływali po śniada-
niu? - zapytała, stawiając stopy znów na podłodze.
69
S
R
- Zwietny pomysł. Ja sobie posiedzę, a ty popływasz.
Rick musiał być naprawdę śmiertelnie znudzony, pomy-
ślała Kate. Basen był już tutaj, kiedy kupili ten dom, ale Rick
rzadko go używał. Twierdził, że jest za krótki, żeby porządnie
się zmęczyć. Z kolei leniwe taplanie się w wodzie nie bardzo
mu odpowiadało.
-Dobrze. Przyniosę rękaw. - Rzuciła mu przekorny
uśmieszek. - Myślisz, że poradzisz sobie z tymi dżinsami,
czy potrzebujesz pomocy...?
Rzucił jej mroczne spojrzenie.
-No dobrze, pozwolę ci zrobić to samemu tym razem.
Rick poszedł się przebrać, a kiedy wrócił, ona była już przy ba-
senie. Dwa leżaki stały rozłożone i przykryte ręcznikami.
Widok Kate w kostiumie sprawił, że przystanął w miej-
scu. Za jakie grzechy musi patrzeć na nią w tych dwóch ską-
pych skrawkach materiału? Przypomniał sobie, że kupiła ten
kostium dla niego, przysięgając, że będzie go nosić jedynie w
domu.
Musiała dostrzec coś w jego wyrazie twarzy, bo poprawiła
kostium i powiedziała:
-Był w torbie z rzeczami plażowymi. Nic innego nie zna
lazłam.
Jasnoróżowe bikini składało się tylko z dwóch trójkąci-
ków. Rick jęknął, siadając na leżaku i zastanawiając się, jak
długo jeszcze to wszystko potrwa, zanim pożądanie dla włas-
nej żony sprawi, że oszaleje. Położył się i zamknął oczy. Kiedy
usłyszał plusk, uchylił jedną powiekę. Kate podpłynęła do
niego, opierajÄ…c siÄ™ ramionami o brzeg basenu.
70
S
R
- Możesz wejść do basenu w rękawie. Nadmucham ci ma-
terac.
- Może pózniej. Aadne kwiaty. - Głową wskazał miejsce,
gdzie zasadziła je poprzedniego dnia.
Obejrzała się, podziwiając je.
- Tak, ale zaraz pewnie zwiędną.
- To prawda, nie masz ręki do kwiatów.
Zrobiła smutną minę, ale nie miała zamiaru zaprzeczać
oczywistej prawdzie.
- Masz za to inne talenty. Chcesz je wypróbować? Spoj-
rzała z powrotem na niego.
- Próbujesz mnie sprowokować?
- Zależy, co masz na myśli.
- Nie mam zamiaru iść z tobą do łóżka. To niczego mię-
dzy nami nie rozwiąże.
- Unikasz pytania.
- Odmawiam odpowiedzi, ponieważ zepsuje to ten piękny
dzień.
Potrząsnął głową.
- Nie kupuję tego, skarbie. Powiedz mi prawdę. Zawahała
siÄ™ przez chwilÄ™.
- Dobrze. Przyznaję, że wciąż cię pragnę. - Jak szalona.
Rick poczuł, jak coś w nim eksploduje.
- Teraz?
- Nie kontynuuj. Teraz moja kolej. Ty powiesz mi prawdÄ™.
Rick mógł się założyć, że pytanie nie będzie łatwe.
-O czym pomyślałeś, kiedy zdałeś sobie sprawę, że cię
postrzelono?
71
S
R
Pochylił się do przodu i przytrzymał wzrokiem jej spoj-
rzenie.
- O tobie, Kate - powiedział łagodnie i z czułością. Za-
mrugała oczami.
- Chciałem przeżyć, żeby znów cię zobaczyć.
Kate poczuła, jak pieką ją oczy. Widziała po wyrazie jego
twarzy, że mówi szczerze. Poczuła się, jak gdyby ktoś właśnie
dał jej najpiękniejszy prezent.
Rick spojrzał na nią, jakby widział ją pierwszy raz.
-Boże, tak bardzo za tobą tęskniłem. Tobą - podkreślił.
- Nie seksem. Ale czułem się... - czekała z zapartym
tchem
- ... pusty. - Kate odwróciła wzrok, czując ucisk w gardle.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]