[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Enrique i don Miguel. Do nich należało zabawianie Wenus, oczywiście bez nadmiernej poufałości,
oraz ochrona przed zakusami mężczyzn podróżujących statkiem.
Rola Pilar była najważniejsza, bez niej cała maskarada nie miałaby sensu. Zgodziła się ją zagrać,
mimo że w duszy kipiała z oburzenia. Niezręczna sytuacja, w jakiej się znalazła przez Refugia,
stanowiła kolejny dowód na to, że nie powinna była go prosić, aby ją zabrał ze sobą. Przebiegłemu
bandycie zależało wyłącznie na tym, aby wykorzystując jej urodę, zmusić ją do wcielenia się w
postać kobiety, jaką sama z własnej woli nigdy by się nie stała. W dodatku rola uwięzionej
kochanki ciągle przypominała jej o tym, że ona też jest zakładniczką.
Jeżeli liczyła, że Refugio podejdzie z umiarem do swego przedsięwzięcia, to szybko straciła
złudzenia: W jego planach nie było miejsca na powściągliwość. %7łyczył sobie, ażeby i ona, i
towarzyszący jej szlachcice rzucali się w oczy, tak by stanowić przedmiot ogólnego
zainteresowania. Wtedy zaskoczonym i oszołomionym ludziom nawet przez myśl nie przejdzie, że
są świadkami mistyfikacji.
Enrique i Baltasar z wielkim talentem tworzyli i rozgłaszali legendę hrabiego Gonzalvo i jego
kochanki. Dzięki mocnym głowom i dużej dozie fantazji ze swadą opowiadali po karczmach o tym,
jak to hrabia planuje wywiezć swoją ukochaną na Karaiby, aby uciec przed niezdrowym
zainteresowaniem, jakie wzbudza jego ro¬mans, a także uwolnić siÄ™ od natrÄ™tów, których
oczarowaÅ‚a uroda Wenus, zarówno tej z krwi i koÅ›ci, jak i tam¬tej drugiej, wykutej w marmurze.
Mówili o szaleńczej zazdrości hrabiego oraz szeptali o mężczyznach zabitych w pojedynkach,
których powodem była Wenus. Szerzyli pogłoski o niezmiernym bogactwie hrabiego,
przekraczającym wyobrażenia zwykłych śmiertelników. Taki krezus mógł pozwolić sobie na
niczym nieusprawiedliwione wybuchy gniewu i najdziwniejsze kaprysy. Na przykład z owoców
uznawaÅ‚ jedynie granaty, a od sÅ‚użącego Baltasara żądaÅ‚ czasami, żeby ten kosztowaÅ‚ jedze¬nie,
zanim on sam zasiądzie do stołu.
Enrique towarzyszył Refugiowi również podczas potajemnej wizyty u mauretańskiego Zyda, który
zajmował się sprzedażą fałszywej biżuterii oraz handlował używanymi ubraniami, których się
pozbywali bogaci mieszczanie, czy to z powodu znudzenia się nimi, czy też po śmierci swoich
krewnych. To właśnie tam za niewielkie pieniądze kupili wszystko, czego potrzebowali. Najwięcej
kosztowała garderoba Pilar. Obojętność dziewczyny na widok strojów wzbudziła prawdziwe, a
może jedynie udawane zdziwienie wśród mężczyzn.
W porcie w Kadyksie nie było statku, który by w najbliższych dwóch miesiącach odpływał do
Luizjany. Mu¬sieli zatem wsiąść na "CelestinÄ™", pÅ‚ynÄ…cÄ… do Meksyku z postojem na Kubie. Być
może w Hawanie znajdą jakiś liniowiec kursujący między wyspą a portami w Mobile czy w
Nowym Orleanie. Nadłożą wprawdzie drogi, ale za to szybciej będą na miejscu. Poza tym takie
rozwiązanie wydawało się rozsądniejsze ze względu na bezpieczeństwo Refugia i pozostałych
mężczyzn. Zawsze istniała możliwość, że zostaną rozpoznani. Im prędzej ukryją się pod
przebraniem i opuszczÄ… HiszpaniÄ™, tym lepiej dla nich.
Charro przypadł obowiązek znalezienia powozu, który dowiózłby ich do portu. "Pożyczył" go od
pewnego schorowanego człowieka, który tak rzadko opuszczał dom, że nie powinien się
zorientować, iż pojazd zniknął na parę godzin. Herb na drzwiczkach został częściowo ukryty pod
warstwą błota. Karetą powoził stangret, a na zatylniku stał foryś; obaj ubrani w aksamitne liberie w
kolorze burgundzkiego wina, szamerowane złotem. N a szczęście z pewnej odległości nie sposób
było dostrzec, że obaj mają twarze czerwone od nadużywania trunku, a kieszenie wypchane
srebrnymi monetami.
Spojrzenia pięciu czy sześciu pasażerów na pokładzie, niemal całej załogi oraz podpitych
marynarzy i włóczęgów, snujących się po porcie, zawisły na Refugiu, który sprężyście, a zarazem z
gracją typową dla arystokraty, wysiadł z powozu. Ubrany był w surdut z czerwonego aksamitu,
wykończony bordową lamówką, zapinany na srebrne guzy wielkości jabłek. Stroju dopełniały
zÅ‚oto¬Å¼Ã³Å‚te spodnie do kolan, szare poÅ„czochy i czarne buty ze srebrnymi klamrami. N a
przypudrowane włosy nasadził trójgraniasty kapelusz z bordowym piórem i wspierał się na lasce z
polerowanego rattanu, wysokości mężczyzny średniego wzrostu, zakończonej złotym ornamentem.
Peleryna uszyta z nakładających się jedna na drugą plis sprawiała, że wydawał się jeszcze szerszy w
ramionach, niż był w rzeczywistości.
Z wielkopańską obojętnością potraktował wpatrzonych w niego gapiów, odwrócił się i
powstrzymujÄ…c gestem fo¬rysia, sam podaÅ‚ rÄ™kÄ™ Pilar. Jej strój, jak przystaÅ‚o na part¬nerkÄ™ takiego
dandysa, odznaczał się dyskretną elegancją. Z ramion spływał jej podróżny płaszcz z popielatego
aksa¬mitu na podszewce z różowego atÅ‚asu, gÅ‚owÄ™ osÅ‚aniaÅ‚ kapelusz z szarego filcu z szerokim
rondem, wiązany pod brodą szeroką wstążką z różowego szyfonu. N a mlecznobiałej szyi i głęboko
wyciętym dekolcie, wykończonym różową koronką, połyskiwały sznury fałszywych pereł. Pilar
wysiadła z powozu ze skromnie spuszczonymi oczyma, jednak kiedy Refugio nachylił się nad jej
dłonią w niskim ukłonie, który niby to miał wyrażać hołd i uwielbienie, nie potrafiła się
powstrzymać i posÅ‚aÅ‚a mu spod rzÄ™s wÅ›ciekÅ‚e spojrzenie. UrzÄ…dziÅ‚ caÅ‚y ten teatr, zmusiÅ‚ jÄ…, że¬by
grała kogoś, kim nigdy by nie była, a w dodatku z niej drwił, jakby sam nie był częścią tej komedii.
Weszli po pomoście na pokład. Za nimi podreptała Isabel. Ubrana w prostą sukienkę, niosła przed
sobą szkatułkę, w której, zamiast klejnotów, spoczywał bardzo już nadszarpnięty zapas srebrnych
monet. Za nią podążał Enrique. W niebieskiej kamizelce i jasnopopielatej pelerynie, z brylantem
wpiętym w szafirowy fontaz oraz z mocno upudrowanymi włosami, których końce związane w
kitkę krył jedwabny futerał, wyglądał jak wytrawny bywalec dworów.
Baltasar wspaniale wcielił się w rolę służącego. Ubrany skromnie, wręcz niepozornie, bez odrobiny
pudru na włosach, z obojętną miną dzwigał jedną ze skrzyń z ich bagażem. Charro wystroił się w
krótką czarną kurtkę do jazdy, kamizelkę z aksamitu z wytłaczanym pasiastym wzorem i takież
same spodnie, wpuszczone w wysokie buty o miękkich cholewach. W kapeluszu z płaską główką i
zwojem plecionej linki, przerzuconym przez ramię, wyglądał na rasowego koniarza. Mógł być
[ Pobierz całość w formacie PDF ]